- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty.
Po moim tekście wskazującym na ogólniejsze znaczenie pozornie lokalnej i porządkowej sprawy ustawienia zakazu wjazdu w ul św. Bronisławy, pojawiły się głosy, że przesadzam, Mam co prawdę rację odnośnie skutków tego konkretnego ruchu ale dopatrywać się w nim czegoś ogólniejszego się nie powinno. Jednorazowy wybryk wyskok poślizgnięcie się.
Tak?
To w takim razie przypomnę jeden konkretny przypadek też z tego terenu a który można wskazać jako jeden z pierwszych objawów metody realizacji prywatnego interesu metodą polityczki można powiedzieć – faktów dokonanych. To małe kroki dają skutki. Chińczycy to wiedzą i od wieków stosują.
Droga młodzieży mówimy co prawda o prehistorii ale by rzecz okazać w jej ciągłości trzeba do niej sięgnąć. Nie mówimy o przypadku a o ciągłości metody stosowanej w mieście. Oto konkret. Dawno, dawno temu, gdy jeszcze panowała komuna a dostępność wszelkich dóbr, nawet dziś uważanych za podstawowe była ręcznie kontrolowana Mowa o takich dobrach jak żywność (kartki) a także nazywanych tak, tak, luksusowymi - (samochody, mieszkania - via bony, przydziały tzw. spółdzielnie dla swojaków, sklepy za firankami) któż to dziś pamięta o najwyżej jako purnonsensy z filmów Barei. To była rzeczywistość do której ewidentnie dążą dziś osoby specjalnych kast a. lud uważa to za normę – i w połowie ich wybiera jako swych przedstawicieli. Grunt to praworządność wolne sądy i kobiety. ..
Wróćmy do przykładu.
Sam koniec komuny i powstała spółdzielnia mieszkaniowa uczestników – tak się dziwnie złożyło- ZMS – u powiem w skrócie bo potem była używana inna nazwa ZSMP . Tłumaczę – ZMS to Związek Młodzieży Socjalistycznej – czyli taka młodzieżówka PZPR – w dosłownym tłumaczeniu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej a to drugie – Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej Tempo budowy pod koniec lat 80 tych dyktowała dostępność materiałów a i lokalizacja na Zwierzyńcu w dobrym miejscu nie stanowiła problemu. Mowa o kwartale terenu wyciętym ul Mlaskotów, końcówką ul Salwatorskiej dochodzącą do wałów Rudawy, ul Kasztelańską – równoległą do owych wałów i zamkniętym terenem zabudowanym z Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych. Warto też przypomnieć, że owa końcówka ul Salwatorskiej – po jednej swej stronie graniczyła z terenem gospodarstwa ogrodniczego – dziś to teren przedszkola i szkoły prywatnej a po drugiej – tej gdzie zlokalizowano inwestycję – to na odcinku tej strony od ul Mlaskotów były ogrody, działki a na samym końcu – praktycznie w narożu ul Kasztelańskiej stała i stoi kamienica z czasów przedwojennych. Budowa bloków mieszkalnych zamkniętych w integralny czworobok zajęła ten kwartał tam gdzie było to możliwe. Po zasiedleniu – a to już przechodzimy w tzw. nowe czasy Spółdzielnia oddała mieszkania i te zostały zasiedlone, Czy coś dziwnego – skądże, Naturalny rozrost miasta. I tu pojawia się samowolka, swoista prywatyzacja terenu, która w miarę upływu czasu (nie potrzeba było nawet tych 30 tu lat - wystarczyło tylko parę lat bezruchu) nabrała mocy prawnej. Oto prawem kaduka zaanektowano jako służebny dla owej enklawy cały teren już wtedy zamkniętej owej końcówki ul Salwatorskiej. Ulica – teren publiczny służebny lokalnej komunikacji – w odcinku łączącym ul Kasztelańską z resztą dzielnicy, stała się w tym miejscu alejką spacerową przy poszerzonym terenie zielonym przed blokiem mieszkalnym. Jak można sądzić po rozwiązaniu architektonicznym loggi mieszkań na parterze tego bloku – opisany ruch zaanektowania kawałka ul Salwatorskiej był przewidywany już na etapie projektowania tegoż bloku. By było śmieszniej i straszniej – ten odcinek ul Salwatorskiej zaczyna się od stojącej przy tej ulicy willi niejakiego J. Cyrankiewicza.
Dziś – jak wiem – spora część udziałowców spółdzielni po staniu się właścicielami mieszkań – sprzedali je. Naturalna rzecz. Jednakowoż różnica statusu rynkowego i ceny przed i po przemianach politycznych to kwestia tych przemian i oczywiście - dziś powiemy - sprawa rynku Jednak czy tylko i kto tu, na starcie, zyskał na przemianie politycznej? To taki mały fragmencik pojęcia uwłaszczenia komuny. Taki dodatkowy bonus statusu bycia we właściwej młodzieżówce. Usankcjonowanie przejęcia odcinka ulicy, przestrzeni publicznej na otoczenie enklawy dla komfortu i samopoczucia jej mieszkańców, stało się „oczywistym” faktem,
Podkreślam mówmy o izolowanej enklawie, skoro cały czworobok jest dziś zamknięty szlabanem. Tylko budki strażniczej brakuje
Czyżby nie można zobaczyć jak przeprowadzono tu to, o czym pisałem mówiąc symbolicznie o prywatyzacji osiedla na Salwatorze,
Oczywiście to co piszę nie oznacza jakiegoś mojego sprzeciwu wobec naturalnych procesów rozwoju i rozbudowy miasta. Nigdy, przez wieki nic potem nie było takie samo jak wcześniej. I nie o toc chodzi. Zapewniam, że nawet ten kto wyjechał z miasta w latach osiemdziesiątych choć to było jego miasto i znał w nim każdy kąt – dziś miałby kłopoty nawet w terenie a nie tylko w strukturze miasta. Nie mam pretensji, że zniknęły ogrody, ale o to, że właśnie od lat nie myśli się o równowadze pomiędzy celami deweloperów a życiowymi potrzebami mieszkańców. Uliczki tu – lokalnie Zwierzyńca - formowane zabudową w latach 20 tych i 30 tych XX w o szerokości ok 6 m, bezmyślnymi decyzjami – mają dziś narzuconą funkcję arterii przenoszących duże części ruchu z Mostu Zwierzynieckiego i węzła Mirowska trasy szybkiego ruchu. Tak trwała prowizorka już ponad dwudziestoletnia.
W takich rzeczach należy widzieć mini prywatyzacje przestrzeni publicznej i historycznej, aplikowane mieszkańcom w tym i wiarą w siłę sprawczą i nieomylność urzędniczych decyzji. Taka to mentalność ekspolicjanta, który całe życie miał rację. To się nazywa – lekceważenie zasady szukania w interesie mieszkańców równowagi między ich potrzebami a właśnie celami biznesu poszczególnych grup lub wręcz osób. Bo takiej równowagi a nie przewagi którejkolwiek ze stron trzeba szukać. Tu lokalni politycy nie zdają egazaminu. Czy za to zapłacą? Jeśli ludzie nie zauważą takich rzeczy o których piszę ujdzie im to na sucho a nawet może przynieść sukces wyborczy.
Rozejrzyjcie Państwo wokół siebie – ile można wskazać przykładów takich miniprywatyzacji przeprowadzanych małymi, lekceważonymi krokami.
Mówi się – społeczeństwo jest niedojrzałe – zawsze będzie protestować nawet wobec rzeczy potrzebnych. Może nawet jest to w jakiś sposób zasadne powiedzenie, ale nie nadaje się do uogólnienia. Postawmy raczej pytanie dlaczego przez 30 lat wciąż ludzie dają się tak łatwo oszukiwać politykierom nie zauważając, iż podstawowym interesem każdego jest docenienie polityka jako osoby działającej dla dobra wspólnego.
Jakże dziś łatwo takich działających pod prąd zaszufladkować do klasy oszołomów, a to szufladkowanie jest po prostu ucieczką od konieczności odpowiedzi na trudne pytania. W tym względzie wyzuta z realnych koncepcji totalna negacja – to znak rozpoznawczy politykiera - szwindlarza,
To są dopiero ważne pytania do rozważenia – choćby na opisanych przeze mnie przykładach – wprost mówiąc prywatyzacji przeprowadzonych zupełnie lokalnie. Przykłady można różnie interpretować – ale fakty pozostają niezmienne a refleksja w miejsce zbycia – ej tam! przypadek, może drogo kosztować.
Co dedykuję bezkrytycznym entuzjastom – mini i maksi kast specjalnych .
Kraków 08.11.2022 r