felekNarzekanie na – jak się to określa – dzisiejszą młodzież, ma za sobą tradycję sięgającą chyba początków dziejów. Nie inaczej też było, gdy to my - ludzie dziś już kończący życie, byliśmy młodzi. Na nas też narzekano. Dodajmy jednak - nie da się zaprzeczyć, że, tak jak nasi poprzednicy, do krytycznych ocen sytuacji mamy niejednokrotnie całkiem racjonalne podstawy. Jednak jedno się zmieniło. Jak nigdy młodzi, pod naciskiem zmian społecznych, otocznia – starszych już nawet nie słyszą. Przyznajmy, teraz - praktycznie w ciągu jednego życia, następują zmiany społeczne i podejścia do wartości (a nawet i ich porzucenie), na których poprzednio i to przez pokolenia opierało się życie społeczne.

Młodzi zawsze się buntowali lekceważąc to co mówili starsi, jednak dziś są już pewni, że odrzucenie zasad, nawet uczciwości, jest postępem a lawina dostępnego badziewia informacyjnego przekonuje ich o posiadaniu dogłębnej wiedzy. Ergo – pytanie - co tam starzy wiedzą - i odpowiedź – my wiemy bo mamy info, staje się oczywiste. A źródła info bywają zatrute albo wybiórcze. Innymi słowy młodzi nigdy jak dziś. nie działali tak irracjonalnie, tak bezmyślnie i wprost na każdym polu na swoja szkodę. - wręcz samobójczo. Na naszych oczach są usuwane i zwalane w gruzy fundamenty reguł życia społecznego. Tak zwane autorytety, rzeczywiście często plotą od rzeczy bo są autorytetami tylko z mianowania i młodzi to widzą, bo nie są wcale głupi i przypadki uogólniają. Nigdy nie kwestionowano podstaw jako czegoś co ma być przyjęte jako coś właściwe. Róbta co chceta będące afirmacją egoizmu, jest z definicji progresywne.
Demontaż więzi społecznych jest dziś bronią gospodarczą. I jak tego młodzi nie zauważą, iż ich naturalny od wieków odruch sprzeciwu, jest wykorzystywany jako bron – i to też przeciw przyszłości ich samych, obudzą się w świecie takiego zniewolenia, przy którym Rosja Soso i Rzesza to krainy wolności – a raczej niedoskonałego zniewolenia. Środki techniczne już pozwalają na kontrolę w skali totalnej i w dziedzinach wcześniej nieosiągalnych. Orwellowi najwyraźniej nie wystarczyło wyobraźni. W końcu, nie każda zmiana musi oznaczać postępu i nie każde przeszłe jest do odrzucenia, Narzucany pogląd jest łatwo przyjmowany. Młodzież przecież jak zawsze (i tak też jest w naturze) szuka wzorców czyli odniesień a wobec kryzysu samokompromitujących się autorytetów, te znajduje w tabloidach, komórkach, internecie i poprawności politycznej - nie mówiąc już o łatwych i przyjemnych bo bezrefleksyjnych gotowcach z ogółu mediów. Te, dziś należące do jedynie słusznych dla postawionych im celów, nie bez powodu uruchamiają ciężką artylerię lawiny pozwów w kierunku wyłączenia dopływu krytycznej informacji Oficjalnie jest nawet mówione – tych pytań ma nie być Czy młodzi zdają sobie sprawę jak to jest niebezpieczne też dla nich samych? Demokraja, rozwaga, i kpina hasła zrównoważony rozwój. Tu, jak młodzi są kołowani. Wpędzani w ekoreligię – i realizacja wręcz z reguły szkodząca środowisku brana śmiertelnie poważnie. W baraku poprawności wszyscy mają stać w szeregu, bez własnych myśli i ewentualnie nagradzani miską. W kontrze do tego ogląd każdej sprawy w świetle zróżnicowanych punktów widzenia grozi – straszne - powstaniem możliwości samodzielnej oceny rzeczywistości a ta już jest prostą drogą do zablokowania użycia demontażu społeczeństwa w celach politycznych i gospodarczych. Mało mamy przykładów osiągania celów poprzez zalew jednostronnej informacji? Takie proste. Samemu coś przemyśleć. to wszak wymaga trudu i może sprowadzić nieszczęście wychylenia się z trendu a to, może kosztować. Dzisiejszy bunt nie obejmuje czegoś takiego jak sprzeciw wobec politycznej poprawności i mainstreamu. Za poważne ryzyko – i to ma być podejmowane ze słuchania oszołomów? Bez sensu. Taki to bunt
Rzeczywistość skrzeczy i już rozum, a nie emocje, wołają o ratunek dla młodych ku ich, nie mówiąc o naszej, przyszłości. Staje się jasne dlaczego przy braku sensownego programu rzeczowego (oprócz jednego wspólnego spoidła antypisu co jest bez ogródek - i to w demokracji jako z niej kpina – wprost głoszone jako program.), współcześni inżynierowie dusz z opozycji postawili na najłatwiejsze – na rozbujanie emocji w kierunku, plucia, heitu, wrzasku, podawania jako coś całkiem racjonalnego i konstruktywnego społecznie czynów niszczących państwo oddających go w zależność gospodarczą i demolujących patriotyzm.
Z punktu widzenia młodych nauczonych już, że mają wszystko podane na tacy, któż by rzeczywistość sprawdzał skoro jest ona codziennie opisywana i podawana jako gotowiec w TVN itd
Ci młodzi naprawdę nie widzą zagrożeń. Brak samodzielności myślenia to realne zagrożenie. Nie bez powodu to, co usiłuje zrobić w szkołach Min P. Czarnek wywołuje taką furię bo to Sądy Media i Szkoły są polami, na których toczy się walka o realną wolność i suwerenność.
Ogólniki to i tylko słowa?
Właśnie tak się mówi, odganiając ludzi od samodzielnej oceny zagrożeń Dlatego uważam za swój obowiązek wiekowego człowieka – by obok narzekań z cyklu – ta dzisiejsza młodzież - postawić zupełnie proste pytanie czy aby na pewno i w komplecie ten ich owczy pęd jest wyłączną winą młodych? Innymi słowy może by tak samemu zrobić i to indywidualny, rachunek sumienia a dopiero potem zamiast mantyczyć – przynajmniej wyciągnąć jakieś wnioski z tego co sami zawaliliśmy. Choćby po to by powiedzieć swoje młodym – tak, by w stosownej chwili o tym sobie przypomnieli – i – reagowali. Może zauważą, iż ten ich naturalny, wcześniej twórczy, bunt, dziś - dzięki nowym technikom jest używany instrumentalnie na ich własną szkodę.
Weźmy tylko z wielu zupełnie najważniejszych słów - patriotyzm. Bez niego nie ma wspólnoty i dla jej demontażu konieczne jest jego usunięcie.
Przykład pochodzi z życia. Oto młody człowiek i to z rodziny związanej z wiedzą o Polskiej historii i kulturze, wprost powiedział, że wolałby być u Niemca niż w państwie kaczora.
Patriotyzm. Słowo, od całych pokoleń też i dla nas, ludzi, którzy osobiście doświadczyli życia w jakiejś formie zniewolenia, miało swą wagę. I to nie taką bajkową, abstrakcyjną ale ukształtowaną pamięcią o poprzednikach, w tym świadkach tego, ile ich osobiście kosztowało odzyskanie niepodległości i co oznaczało jej utrata w obu okupacjach. A dziś są przecież tacy, którzy i tą drugą okupację z walnym udziałem kolaborantów, są skłonni traktować jak okres względnego bezpieczeństwa socjalnego i wesolutkiego baraku w soc-obozie równości a kolaborantów mają za swego rodzaju – patriotów. Skoro to było już dawno – pokolenie wcześniej, to młodzi nie widzą dosłownej identyczności życia w owym socbaraku, z rezultatem przemian Unii z tej, do której wstępowaliśmy z ochotą, w strukturę ewidentnie stającą się nową formą eurorzeszy. Nie wiedzą co znaczy sojuz i eurosojuz i są zdolni zadawać pytania o sens naszego wysiłku na rzecz pomocy Ukrainie. Nie wiedzą czym to realnie pachnie. Tak jak i dla Francuzów okupacja to Allo! Allo!, a nie śmierć za kromkę chleba podaną Żydowi czy za sam fakt bycia podczłowiekiem z gatunku kułak lub Polak.
To w tym kontekście jednak zauważmy - co ważne – mimo ówczesnej opresji, my - jako młodzi, mieliśmy szanse rozmawiać i słuchać świadectw ludzi wcześniej, którzy przeżyli zniewolenie. Sami widzieliśmy ten wcale nie śmieszny barak od środka i na co dzień, I tu, pojawia się jeden z ważnych kluczy dla zrozumienia jak to się stało, że dziś patriotyzm dla wielu ma wymiar niepraktycznej a tylko deklarowanej abstrakcji. To brak rozmowy i zerwanie ciągłości przekazu pokoleniowego, otwiera drogę dla skuteczności wpływu na młodego człowieka pozbawionego wiedzy o wcześniejszych doświadczeniach co zawsze dawało rozwój. Stąd dziś możemy mówić o regresie. Dla młodego człowieka taki Wawel – Smok i co najwyżej zbiorowisko artefaktów i zabytków wcale nie takich niezwykłych patrząc na zbiory światowe, a nie ważny ładunek pamięci postaci i czynów. To nie miejsce nauki o słowie patriotyzm. Słowa mała lokalna ojczyzna – pachną immobilnością, wprost zaściankiem, W konsekwencji powstaje taka niby niepodległość, oderwana od miejsca i otoczenia czyli w wersji na kolanach wobec błyskotek tylko pokazywanych na wabia (patrz wyczyny z KPO) Ta, ma się opłacać, wydaje się być racjonalna. Jakieś fantazje rodem z Sienkiewicza czy Matejki to tylko szkody, szaleństwo i samo zło - choćby w postaci np. krwi w Powstaniach czy stanu złych układów w UE. Dokładnie tak wszak mówią dziś neotargowiczanie Jakoś, narzucanie swych interesów narodowych przez kierujących UE jest ok. Tak jakby coś tylko zamianowane jako dobre było koniecznie samo w sobie korzystne.
Wróćmy do owego zdania młodego człowieka. Po maturze!
Być u Niemca - dokładnie tak zostało to powiedziane – oznacza zgodę na władztwo tegoż nad sobą, postawionym w pozycji służby. To raz. Dwa - zbitka –państwo - nie moje, nie nasze, a - kaczora. Bezrefleksyjna kalka przekazu rodem z mediów i to nie tylko tego jednego, chcącego cenzorskiego zapisu na ocenę obecnych i przeszłych posunięć dzisiejszej neotargowicy. Sama ta nazwa choć precyzyjna rzeczowo - już tych ludzi razi, choć analogie są i to dosłowne. Jako osoby starsze, chowu z czasów przed panowania multimediów i pseudo kultury udającej kulturę, zaniechaniem, zagonieniem i oczywistości pojęć podstawowych dla nas niewzruszalnych, stałych - oddaliśmy formowanie młodych mózgów. Wpadły w ręce tych, którzy mieli w tym interes i możliwości oraz środki by z tego mienia porzuconego skorzystać dla swoich celów. To tylko pierwszy skutek zerwania przekazu pokoleniowego choćby rozmową czy przekazem rodzinnym. Która młoda osoba słyszy a też i w ogóle chce słyszeć jakieś opowieści o rodzinie, choćby o tym co my przeżyliśmy, jakie mieliśmy doświadczenia. Któż dziś ma album zdjęć rodzinnych, komu przekazaliśmy coś więcej niż opiekę bytową. Co młody człowiek może myśleć o postawie wzajemnych ustępstw dla zachowania dachu rodzinnego. Tak to, młody człowiek–ma wymazaną pamięć a w hierarchii wartości ma abstrakcję słowa patriotyzm sprowadzonego do spędów deklaracji i obśmiewania wysiłków Ministra P. Czarnka, Wysiłek dla czegokolwiek innego niż opłaca się, bezinteresowne poświęcenie, dla kogoś już nie mówiąc – ogółu wstaje się irracjonalne. By było jasne nie zmierzam do uogólnienia, jednak nie da się zaprzeczyć, że to, co niegdyś było rzadkością i aberracją postawy – dziś staje się nie tylko powszechne ale i jest widziane jako racjonalne.
To razem złożone, oznacza, że jako starsi – przegapiliśmy. To., że w tym nam udzielono pomocy. niczego nie usprawiedliwia a obciąża - bo z wygody na tą „pomoc” nie reagowaliśmy.
Jak widać to jedno zdanie młodego człowieka dużo mówi, On będzie głosował i jak z tego wynika będzie wybierał jako opcję dla siebie korzystną – postawę i osoby polityków antypatriotycznych Ba, byli i są nawet do dziś, tacy którzy brak suwerenności uważali za wygodną normę i z nią się serdecznie i dosłownie tak zaprzyjaźnili, że się nie mogą się z nią rozstać. Niegdyś chwilę bo 120 lat, trwało by po utracie państwowości pokolenia kształtowały i ceniły patriotyzm i poświęcały w imię tegoż wszystko z życiem włącznie.
Dziś – gdy już przez ponad pokolenie przynajmniej formalną niepodległość uważa się za stan normalny i z natury przynależny, owe poświęcenia widzi się jako coś trącącego prawie głupotą i bezsensem
Jako przykład użyłem tylko jedno słowo- a – ileż jest ich jeszcze
Zadajmy sobie pytanie – co będzie jeśli dziś nie będziemy reagowali = każdy jak może i na swoim polu podejmując przynajmniej wysiłek pokazania co to znaczy lokalny patriotyzm, rodzina, przekaz, wspólny stół i rozmowa. Żaden program i to przy bandytyzmie antypaństwowych zachowań neotargowicy tego za nas nie załatwi
Zmieniło się pole. Na razie, z powstań i zrywów i pola starcia zbrojnego na rozmowę z naszymi dziećmi i wnukami.
Póki się da – bo potem mamy już pewną niewolę gospodarczą i eksploatację, których już nie tak znów dawno za to realnie doświadczaliśmy oddawaniem przemysłu, aktywów, rozbrajania, dezorganizacją dostępu do surowców, drenażu sił i mózgów.
Nie pamiętamy? A może słuchamy kitu jako objawienia
Bo i do nas dociera przekaz lawiny medialnej. Już połowa jest jej posłuszna – to jak można mieć pretensje do młodych
Popatrzmy się w lustro
Dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański

 

Kraków 08.02.23

Pin It