Wystawa polichromii i witraży śp Adama Stalony-DobrzańskiegoTym razem choć można powiedzieć, że piszę o sprawie prawie prywatnej to bardzo proszę odrzucić ten odcień w odbiorze tekstu. Piszę tak bo ale tylko w związku z wystawą prac mojego śp Stryja Adama Stalony-Dobrzańskiego (wernisaż 06.05.23 r) zmarłego w 1985 r chcę z PT czytelnikami tego tekstu podzielić się myślą, która jak nigdy dotąd jest aktualna.

Twórczość Stryja i tak jego osobiste a wiec i nasze rodzinne losy są ilustracją powiązania i przenikania, kultur chrześcijaństwa wschodu i zachodu, i tego, co w tych sprawach namieszała komuna. To warto nie tylko wiedzieć ale i sprawę zobaczyć z perspektywy losów niejednej przecież Polskiej rodziny. które przechodziły przez czas zaborów. Wszak każda rodzina w Polsce ma jakąś ciągłość w tym zakresie. Tyle że dziś już pamięci się nie kultywuje – Zamiast rozmów z rodzicami dziadkami, poznawania albumów z podpisami i opowieści – nasze dzieci i wnukowie mają tablety, TV i inne ogłupiacze z których nieumiejętne korzystanie prowadzi do zerwania ciągłości pokoleniowej i co jeszcze gorsze odebrania umiejętności samodzielnego myślenia.

I to jest główny powód mojego pisania.
Teraz proszę tylko o chwilę cierpliwości – bo będzie niestety konieczna mowa o tle.

Mój dziadek czyli ojciec Adama i Jego brata – mojego taty oraz Ich siostry był dzieckiem Sybiraka. Wiem to z dokumentu – Ukazu Carskiego, który przywracał Mu prawa obywatelskie - i jak w tamtych czasach – szlacheckie. Dziadek – katolik – w zaborze Rosyjskim, prowadząc w Kijowie starania w tej sprawie, poznał młodszą od siebie o drobne 17 lat dziewczynę tyle, że wiary prawosławnej i to w rycie starowierstwa. Pobrali się zawierając intercyzę w Cerkwi Kijowskiej stąd ich dzieci były osobami prawosławnymi, Mówimy o pierwszej dekadzie XX w, Ledwo On jako już wtedy dobrze ponad 44 letni prawnik z rodziną zaczęli osiągać jakąś stabilizację – ale znający już do czego są zdolni jeszcze wtedy zaborcy – podjął kontakt z rodziną osiadłą w Wielkopolsce z zamiarem przeniesienia się w ich pobliże. Wojna i rewolucja zamknęły a właściwie utworzyły granice. Niemniej gdy tylko skończyła się wojna Polsko Sowiecka, mając w ręku papiery – przydały się wcześniejsze działania z rodziną w Wielkopolsce– - wiedział co się święci i podjęli wędrówkę na piechotę w kierunku Polski – tej nowo powstałej, Geniusz doświadczeń sybirackich kazał Mu wziąć w tą wędrówkę; samowar, kozę ikonę i precjoza ale pozaszywane w łachach dzieci Koza – to dla tych mleko, samowar – to bezpieczna woda – ikona to jasne – precjoza tylko na łapówki a nie na jedzenie bo wiedział, iż bez łapówek taka grupa polsko-rosyjsko języczna i ich ujawnienie wśród tej tłuszczy to śmierć a łapownik przynajmniej coś umożliwił i się nie przyznał, że wziął. W czasie wędrówki żyli z jedzenia jakie dostawali za np. porąbanie drwa czy inne prace pomocnicze i tak doszli do granicy oddając kozę jako ostatnią łapówkę, Po przekroczeniu granicy w krótkim czasie Dziadek w tej „nietolerancyjnej II RP - właśnie po wojnie Polsko Sowieckiej i rodziną która mogła być brana za rosyjską – bo prawosławną, otrzymał posadę Sędziego i mieszkanie służbowe w Miechowie Tamże dzieci skończyły szkolę średnią a potem w Krakowie studia w ASP i w UJ.

Na potrzeby tego tekstu tylko dodam, że mój Ojciec – osoba formalnie wiary prawosławnej ożenił się z moją Mamą – osobą po pensji ss Nazaretanek i studiach, wierną wiary Katolickiej, po zapisie stosownej intercyzy - tym razem w Kurii Krakowskiej, Tata, ostatnie namaszczenie przyjął od księdza katolickiego, zgodnie ze swym życzeniem był chowany z udziałem dwu księży i Im to też nie przeszkadzało I było to zgodne z wolą mojej Mamy która krótko powiedziała – w tej wierze był chrzczony. Proste – czy skomplikowane Ale w Polsce tak jest.

Jak państwo widzą – w tej opowieści mamy idealny polski w tym i zaborczy przekładaniec, w którym w obrębie rodziny nie było sporów. Pamiętam jak moja Mama zawsze powtarzała – a po śmierci Dziadka żyli = w Krakowie w dużym zagęszczeniu, podobnie jak w czasie wojny po wysiedleniu – że moja Babcia była najlepszą i - równie głęboko wierzącą osobą jaką spotkała w życiu. Mówiła to o swojej teściowej, też w późnych latach swego życia. Słuchajcie tego, tak teściowe jak i młodzi skoncentrowani na ego i poszukiwaniu tzw, osobistego szczęścia.

I tak doszliśmy do podstaw dla zrozumienia, znaczenia i istoty tego co jako malarz robił mój Stryj Adam i dlaczego tak łatwo się porozumieli - on człowiek prawosławia (powszechnie się myśli, że problemem jest papiestwo) i dziś święty – wtedy ksiądz, biskup, arcybiskup i kardynał – Karol Wojtyła. To ów zobaczył dlaczego od 1960 r – ten plastyk, który przygotował graficznie pierwsze wydanie książki „Miłość i Odpowiedzialność”, za swą twórczość projektów polichromii i witraży otrzymał trwający do końca swych dni zapis cenzorski i zapewne pomógł rekomendacjami – jak można sądzić po tym co zostało wykonane od tego zapisu cenzorskiego.

Cała ta moja mogłoby się wydawać tylko rodzinna opowieść – którą może jak sądzę powtórzyć w różnych wersjach też i inni Polacy – była potrzebna by pokazać jak naturalne jest i bywa u nas powiązanie ze sobą dwóch różnych tradycji ikonografii wschodu i zachodu chrześcijaństwa. W pierwszej – ikona, obraz – sam w sobie jest odbiciem Boga, Świętego, Carskie Wrota w świątyni – cerkwi - są opowieścią o wierze i tej świątyni i nawet o świętych lokalnych i patronach miejsca. W drugiej – obraz w świątyni i mowa jej urządzeniem w tym i polichromią i usytuowaniem obrazów Świętych jest związany z przekazem nauczania, ze słowem, z Pisma i jest związany z całością; programem polichromii, witraży, podziałem świątyni na prezbiterium i nawy itd. to wszystko uzupełnia, wręcz stanowi opis patronatu miejsca, wezwania tej konkretnej świątyni i oczywiście Tak nawiasem mówiąc te sprawy tzw nowoczesne świątynie halowe spychają na margines a raczej wyjątkiem jest przykład programu dolnego kościoła w Sanktuarium św Jana Pawła II –go.

Współcześnie zanika to, co przez wieki było naturalnie czytelne nawet dla niepiśmiennego – jako Biblia Pauperum. Współczesny człowiek znający i jeszcze składający litery - wchodząc do świątyni jej nie czyta – na ogół tylko ogląda wnętrze jak dekorację. Dla mnie ważnym przykładem kompletnego regresu w tym zakresie jest przykład - a jest taki - Kościoła pw Miłosierdzia Bożego, w którym święty Jan Paweł II ma swe miejsce w kruchcie czyli miejscu katechumenów a bł, ks Sopoćko ma miejsce w samym centrum sacrum – w Ołtarzu Głównym . I ludzie nie reagują widać akceptują albo nawet nie zauważają jaka jest wymowa tej organizacji wnętrza a tamtejszy Proboszcz też chyba nie widzi problemu.

Uważam że oprócz walorów czysto plastycznych powiązania tekstów z treścią i formą obrazu oraz jego przekazu – twórczość Stryja zwraca uwagę na ten problem – postępującej ślepoty współczesnego człowieka na mowę symboliki w ścisłym powiązaniu z przekazem Objawienia. Z osobistego świadectwa wspomnę tylko jak Stryj był, delikatnie mówiąc, wzburzony gdy Jego asystent, uczeń, i to mający za sobą doświadczenie spotkania z Seminarium, Jerzy Nowosielski zaczął malować akty w konwencji ikony – czytał to jako wprost świętokradztwo. dla poklasku. Także pamiętam jak się oburzał na panującą w szczególności w latach 60/70 tych manierę używania znaku Krzyża jako znaku graficznego – np. z nierównymi ramionami belki poprzecznej To jest Krzyż, na którym wisiał Chrystus a ten miał dwie równe ręce – nie wolno z tego sobie robić zabawy formą. Krzyż to podstawowy symbol.

Klimat naturalnego bycia w otoczeniu dwóch różnych rytów spowodował, że gdy pod koniec lat 60 tych, konkretnie w Beczce u Dominikanów – usłyszałem słowo ekumenizm – uznawałem je za rodzaj jakiejś nowomowy opisującej rzecz zupełnie naturalną. A mówiono ze to odkrycie. Jakie odkrycie? W niejednej polskiej rodzinie to codzienność i to od stuleci. Czy może dziwić automatyzm przyjęcia Ukraińców w potrzebie mimo przeszłości i mimo wad i wyczynów przybyszy bo ludzie wiedzą że to margines przy skali potrzeby i konieczności.

Najwyraźniej klimat godzenia ikonografii dwu różnych rytów został doceniony przez dziś Świętego – skoro rozmawiał z osobą z jakby oddzielnego świata ludzi wierzących – też chcąc słuchać opinii i sugestii Adama – np. w poszukiwaniu sposobów prowadzenia dialogu, czy tropów do odnalezienie ikonostasu z kościoła pw św Norberta autorstwa J. Matejki – jak się okazało – już wtedy niestety nie istniejącego.

Mam nadzieję że to co napisałem jako osobiste świadectwo będzie przydatne Tym, którzy przyjdą zobaczyć wystawę i zechcą się na inne sposoby zapoznać ze spuścizną Adama Stalony-Dobrzańskiego Jest co oglądać.
Były już wystawy w Odessie, Kijowie, na Bałkanach czy w Paryżu
Ta sztuka – tak jak ją w całym cyklu określają organizatorzy wystawy „Sztuka źle obecna” po okresie zakopania w niepamięci – jest odkrywana
Ilu twórców komuna zakopała a ile twórców dla których szamaństwo i ściema stały się sposobem na zdobywanie mianowania na twórców – wypromowała.

stalony 2023 2bMam ten komfort, że jako człowiek spoza środowiska mogę takie zdanie dać pod rozwagę nawet tak zwanego zwykłego odbiorcy. To pytanie nie jest wcale nowe. Problem sztuki dla sztuki czy też zadań artysty wobec społeczeństwa lub inaczej co jest ważniejsze – a zadał to kiedyś w swym rysunku Szymon Kobyliński mistrz podawania treści znakomitą kreską.


I te pytania dziś musi się zadawać i nie tylko w stosunku do artystów plastyków.

 

Wernisaż ekspozycji monumentalnej sztuki sakralnej
ADAMA STALONY-DOBRZAŃSKIEGO
realizowaną w ramach projektu IPN
SZTUKA ŹLE OBECNA
o represjonowanych twórcach epoki PRL

odbędzie się 06.05.2023 o godzinie 17.00

w Filharmonii im. Karola Szymanowskiego, ul. Zwierzyniecka 1, 31-103 Kraków

 

Feliks Stalony – Dobrzański
Kraków, 25.04.2023 r