20200407kzi

Czas to wyjątkowy – nie tylko jako najważniejsze święto chrześcijan lecz też - dla człowieka wierzącego – okolicznościami wskazuje istotę znaczenia i przesłania Wielkiego Tygodnia i samego święta Wielkiej Nocy. Epidemia dotyczy wszystkich i wszystkiego. Wierzący dodatkowo otrzymują ważną lekcję. Puste kościoły, okrojone obrzędy, dystans do życia religijnego - to doświadczenie zwracające uwagę na uważane już za normalne naruszenie równowagi pomiędzy otoczką, zwyczajowymi i obrzędowymi formami świętowania, a samą treścią, przekazem duchowym, znaczeniem źródła, z którego owo święto wynika.

Gdy to zostało powiedziane to proponuję zwrócić uwagę na ślad, który mamy, na Zwierzyńcu i już od wieków podsuwa te myśli.
Tyle, że nie zwracało się na nie uwagi. A rzecz warto zobaczyć.
Oto na, Krakowskim Zwierzyńcu, w kościółku Parafialnym Najświętszego Salwatora znajduje się obraz Krzyża z Chrystusem ukrzyżowanym. Ktoś powie – cóż w tym dziwnego, wszak Krucyfiksów jest mnóstwo. Pochodzenie każdego z nich, czas powstania i wykonawca, zmieniają tylko formę i styl – ale każdy ukazuje mękę Jezusa Chrystusa. Postać zawsze jest zgodna z opisami ewangelicznymi. Postać człowieka umęczonego, przybitego do krzyża i z atrybutami tej konkretnej męki. Korona cierniowa, towarzyszące oznaki męki, przybicie do krzyża, przebity bok. Tak naprawdę, ale tylko w drobnych fragmentach można wskazywać nieścisłości tego obrazu z dzisiejszym stanem wiedzy – a i tak generalia jak i detale można potwierdzać badaniami Całunu Turyńskiego i obecną wiedzą. Nawiasem mówiąc – zarówno sam obraz utrwalony na Całunie, zgodność obrazu twarzy z Całunu z tradycyjną jego kontynuacją w ikonografii oraz zgodność tego obrazu z przekazem ewangelicznym, sądzę, iż przekonują o autentyczności Płótna. Spory o detale pozostają na marginesie.
Krzyż z kościoła Najświętszego Salwatora, ikonograficznie jest zupełnie inny. Oto mamy postać postać Chrystusa – owszem w koronie – ale nie cierniowej a Królewskiej, nie obnażonego a ubranego i to królewską szatę, nie umęczonego i nie wiszącego, a będącego, jakby wznoszącym się na Krzyżu. Oprócz tego nogi Chrystusa są nie przybite w jednym miejscu czyli nie jako skrzyżowane (co ponoć jest świadectwem czasu powstania Krucyfiksu), a każda oddzielnie i ubrane są w wystawne trzewiki. Z jednej spada trzewiczek w stronę grajka. Na krzyżu nie mamy postaci człowieka umęczonego – a raczej jest to postać - już Króla. Bo przez Krzyż – Chrystus stał się Królem, tak jak mówił – moje królestwo nie jest z tego świata
Dla ludzi wierzących – Święta Wielkanocne poprzedzone mękę – zapisaną w obrzędzie Wielkiego Tygodnia – są właśnie świętem pokonania śmierci wejściem w królowanie Chrystusowe. Dla chrześcijan istotą Świąt Wielkanocnych.
Ten krzyż Zwierzyniecki pasuje jak ulał do Świąt Wielkiej Nocy.
Trzeba jednak przyznać – takiego to nie ma, jest jedyny.
Skąd się wziął ten obraz też warto opowiedzieć a i związana z nim– opowieść – legenda Zwierzyniecka też jest jedną z legend lokalnych, w które Kraków jest bogaty. Opowieść trudno oczywiście stawiać w jednym szeregu z bajkami o Wandzie, Smoku czy Tatarzynie co to strzałą itd. Na dodatek wszystkie one mają o wiele słabsze oparcie w faktach a nawet domysłach – a ta akurat ma. W każdym razie nie tyle i tylko w sprawach wiary – bo ta dowodów nie potrzebuje, a w sprawie materii.
Sam Krzyż - ten z obrazu – istnieje– znajduje się w naszym kościele (rys 1)
I teraz pamiętajmy, mówimy o kościele i parafii sięgającej swych początków – korzeni chrześcijaństwa na ziemiach Polskich - a chrześcijaństwo wędrowało do nas, jakby nie było, z południa. I to jest fakt.
Dawno temu – ów Krucyfiks uwidoczniony na obrazie to Mieszko otrzymał w darze – wiadomo tyle, że z Moraw. Innymi słowy – sam krucyfiks pochodzi sprzed albo z czasów panowania tego Władcy. To On, od sprawy małżeństwa z Dobrawą w 965 r - i tak liczymy spowodował przyjęcie Chrześcijaństwa przez Polskę. Kto wie? Może wręcz z Moraw przywędrował Krzyż wraz Z Dobrawą.
Kierunek - Morawy w każdym razie zrozumiały.
Legenda w swej jednej wersji głosi,, że to sam Książę – gdy zobaczył postać Chrystusa obnażonego, a nie wiszącego, a będącego na Krzyżu, ubrał Go w bogate szaty, w godne trzewiki i wyposażył postać w koronę.
Wedle późniejszych przekazów pochodzących od ks Piotra Hiacynta Pruszcza, w 1650r, Krucyfiks został „wzięty jest do Włoch do Sirolu” czyli do Włoch, do Sirolo, niedaleko Loreto. Na miejsce oryginału pojawił się obraz Chrystusa i skrzypka, który do dziś przypomina o hojności i miłosierdziu Chrystusa - Boga. Dopiero w 1926 r Władysław Semkowicz w poszukiwaniu samego opisywanego krzyża potwierdził tę wersję – bowiem dotarł On do krucyfiksu z Sirolo, lecz nie w tej miejscowości, a w pobliskiej Numanie, w sanktuarium kościoła Świętego Krucyfiksu, gdzie jest do dziś czczony.
Dziś, ta opowieść ma swój zupełnie współczesny bardzo ciekawy dalszy ciąg. Idąc tym śladem i należy przyjąć, że chyba na podstawie informacji pozyskanych też i innymi kanałami, Ówczesny Proboszcz Parafii Najświętszego Salwatora ks. Infułat Jerzy Bryła – w 1984 r (co też było w tych czasach wyczynem) zorganizował pielgrzymkę między innymi do tej miejscowości. Tu musi się dodać, że ks. Infułat był w przeszłości jednym z bliskich współpracowników św. Jana Pawła II – jako jeszcze biskupa i był też duszpasterzem artystów, Bractwa Kurkowego czy głuchoniemych. W ogóle ks. Infułat to postać, której należałoby poświęcić oddzielny tekst.
Uczestnikiem tej pielgrzymki był między innymi p .Stanisław Malik – znany – można powiedzieć dziś już nestor rodu zwierzynieckiego i krakowskiego szopkarstwa. Piszę to, by wskazać jakim wysiłkiem i kto oraz z jaką wiedzą i wiarą wybrał się w tym czasie na taką pielgrzymkę. W trakcie pobytu w Numanie, w sanktuarium kościoła Świętego Krucyfiksu Pan S. Malik wykonał zdjęcia tego tam czczonego krucyfiksu (rys 2-4)
W całej tej dość i tak tajemniczej, ale jak widać mającej oparcie w faktach, drodze losów Krucyfiksu – tu, na miejscu na Zwierzyńcu, powstała druga wersja legendy – wyjaśniająca sam nasz obraz.
Oto biedy skrzypek – grajek, w swej niedoli modlił się pod tym Krzyżem a Pan Jezus – ulitował się i z jednej stopy – zsunął Mu jeden z drogocennych trzewików. W próbie spieniężenia daru został oskarżony o kradzież, lccz gdy przyprowadził swych sędziów na miejsce – i padł na kolana – Chrystus miał zsunąć drugi trzewik co udowodniło niewinność grajka i ten potem już żył godnie i spokojnie przepełniony wdzięcznością.
I tak, to dla Nas z tej historii i Krucyfiksu wypływa nauka o Chrystusie Królu co to na Krzyżu jak na tronie panuje, z atrybutami godności władzy królewskiej. Był człowiekiem a Jego Boskie Królestwo nie jest z tego świata
I tak to rzecz można przedłożyć Państwu – na Wielki Tydzień i na te Święta. Mogą się wydawać okaleczone – a może właśnie skłaniają do nabrania równowagi pomiędzy formą i treścią. Mogą ubogacać odjęciem otoczki a zauważeniem treści.. Emaus to dziś od lat, już nie odpust a podły jarmark tandety. Ponoć tylko zabawa krakusów.
Zwłaszcza te konkretne – bez obmywania nóg, bez palenia ognia, bez wielu kolejnych obrządków, bez Emausu - a – właśnie z przekazem.
Z martwych powstania i królowania,
Czego możemy sobie życzyć w te święta.
Modląc się by ta epidemia przeszła z minimalizacją skutków a z przypomnieniem – cóż to jest, ta Wielka Noc.

 

  • 20200407kz2
  • 20200407kz3
  • 20200407kz4
  • 20200407kz5
  • 20200407kz6
  • 20200407kz7

Feliks Stalony –Dobrzański
Kraków 06.04.20 r