W mediach społecznościowych trwa debata, kogo wybierze Jarosław Kaczyński na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Wiadomo, bowiem, że bez aprobaty prezesa PiS nie może się obejść żadna polityczna decyzja w naszym kraju, nie wspominając już o kwestiach personalnych. Jako spiritus movens życia w Polsce Jarek jest uznawany przez aklamację w całej totalnej opozycji, więc to żadne zaskoczenie.


Otóż większość uczestników debaty optuje za pozostawieniem Borysa Budki - twierdzą, że nic lepszego nie może spotkać Prawa i Sprawiedliwości, jak osoba dotychczasowego szefa PO. Budka na tym stanowisku wyczerpuje absolutny limit pomyślności dla władzy PiS. To jest trochę podobnie jak z tą demokracją liberalną, która jest religią środowisk zbliżonych do PO. Albowiem historia świata według liberałów, jak stanęła na demokracji liberalnej, tak ani drgnie. Potwierdził to znany liberał Bartłomiej Sienkiewicz w wywiadzie dla "Kultury Liberalnej", bo gdzieżby indziej: "Będę natomiast upierał się, że nie ma innej demokracji niż liberalna, bo jeśli coś nie jest demokracją liberalną, to znaczy, że nie jest demokracją".
Otóż moim zdaniem trwanie Platformy Obywatelskiej w tej liberalnej czarnej dziurze także wyczerpuje absolutny limit pomyślności dla PiS. Dlatego uważam, że prezes Kaczyński powinien przychylić się do pozostawienia Budki na czele PO, najlepiej w tandemie z Sienkiewiczem. Chodzą też słuchy, że Jarek mógłby się zgodzić na Radka Sikorskiego w roli przywódcy Platformy, który kiedyś będzie wyprowadzał sztandar i zamykał drzwi. Jego prezencja, znajomość języków oraz zagraniczne koligacje nadałyby tej uroczystości godny charakter.
Są jednakowoż inne znaki, które wskazują, że PiS dostał od Budki i jego kompanów gwarancję dłuższego niż dwie kadencje trwania u władzy. Po pierwsze szef PiS w pył rozbił narrację, że PiS jest sam wobec reszty parlamentarnej i wystarczy wyłuskać kilku maruderów z kanapy Gowina, żeby świętować przejęcie władzy. Otóż nie wystarczy. Także licząc na głosy Solidarnej Polski Budka wykazał naiwność, która przecież w polityce jest zabójcza. Ziobro może zagłosować przeciwko PiS, ale tylko jeśli ma pewność, że nie zaszkodzi planom Kaczyńskiego. W tej rozgrywce Ziobro zapunktował nie tylko w elektoracie Solidarnej Polski, ale także u Kaczyńskiego. Tylko Budka tego nie widział.
Nie może też PO liczyć na peeselowską pelargonię Kosiniaka-Kamysza, który więdnie w każdym ostrzejszym starciu. Wystarczyło chłopom powiedzieć, że głosując przeciwko Funduszowi Odbudowy głosuje się przeciwko dotacjom dla wsi, żeby ten dmuchany tygrys zdechł ze strachu. Hołownia z kolei pełni na razie rolę szalupy ratunkowej dla PO, chcąc nie chcąc i deklarując raz współpracę, innym razem odżegnując się od PO. Jednak za daleko już zaszedł w marszu po wpływy, żeby jakiś bankrut nim kręcił. To już Hołownia wie, a jako neofita w kręgu władzy śni sny o potędze. O samodzielnej potędze.
To, że Kaczyński zakręcił opozycją jak dziecinnym bączkiem to jedno, ale drugie, a może ważniejsze jest to, że cała scena polityczna patrzyła na to w rozdziawionym zdumieniu, a gdy doszła do siebie, to musiała uznać, że można się obejść bez Platformy, można bez niej coś załatwić dla Polski. I to się stało - opozycja jest rozbita, a żaden z poszczególnych rozbitków nie stanowi poważnego zagrożenia dla Zjednoczonej Prawicy. Odbudowa tych zgliszcz będzie trwała latami, to już widać, słychać i czuć.
Więcej nawet, rozczłonkowanie opozycji jest gwarantowane właśnie przez Platformę, bo choć ona pozostaje faktycznie i formalnie najsilniejszą strukturą, to jest, mówiąc eufemistycznie, niecierpiana przez ewentualnych sojuszników. Nigdy pod Budki przewodem nie złączą się z opozycyjnym narodem. Zapominamy bowiem czasem, że Platforma swoją chamowatą totalność odnosi nie tylko do władzy PiS, lecz wali tym bejsbolem także swoich koalicjantów.
Bo oni już tacy są, ci liberalni demokraci. W tym kontekście są kalką komunistów, którzy bardzo dużo wysiłku i zachodu poświęcali zwalczaniu wszelkiej innej maści lewicy. Podobnie jak tamci uważali komunizm za szczyt osiągnięć ludzkości, nawet gdy upadał pod ciężarem własnej głupoty, tak liberałowie będą czcili demokrację liberalną choćby wszy po ścianach chodziły. Dlatego nie zniosą żadnego sprzeciwu po swojej stronie barykady.
Dlatego Jarek ma rację teraz, wybierając Budkę, Sienkiewicza, Sikorskiego, Trzaskowskiego czy jakiegoś innego liberalnego narcyza do kierowania Platformą. Są bowiem najlepszą gwarancją trwania władzy PiS. Niestety, życie polityczne nie jest usłane tylko pelargoniami, więc istnieje taka możliwość, że kiedyś pojawi się tam ktoś na tyle przytomny, żeby nie zadawać się z Lempartami i Margotami. No, ale nie ma co wybiegać tak daleko w przyszłość...


Opublikowano: na Salon24.pl 12 maja 2021