Awantura o zmiany w polskich sądach trwa w najlepsze. TSUE, w sprawie zadanego mu pytania o wiek emerytalny dla sędziów SN, orzekł, co orzekł, choć sprawa była już nieaktualna, nasz Sąd Najwyższy swobodnie sobie to orzeczenie zinterpretował, skromniutki 3 osobowy skład Izby Pracy(!) SN wydał "wyrok", w sprawie KRS i ID, który wprowadza totalny chaos w całym sądownictwie, a opozycja twierdzi, że to PiS demoluje polski wymiar sprawiedliwości. Rzekomo kolejnym punktem tej "demolki" ma być zapowiadany przez posłów PiS projekt dyscyplinowania sędziów, którzy pozwalają sobie na ocenę pracy Sejmu, Prezydenta i stanowionych ustaw, które sędziów obowiązują.

Ta zapowiadana ustawa ma tylko wyegzekwować to, do czego sędziowie są już zobowiązani, do przestrzegania przepisów zawartych w Konstytucji i Prawie o ustroju sądów powszechnych. Ten harmider, jaki towarzystwo "nadzwyczajnej kasty" i wspierającej je totalnej opozycji teraz czyni, każe się zastanawiać, czy aby tylko o sądy tu chodzi?

Opozycja walczy o to, by w sądach "było, jak było", czyli o takie sądy, o jakich mówił były szef klubu poselskiego PO, Sławomir Neumann, tuż przed wyborami. Te wypowiedzi posła Neumanna były tak mocno nagłaśniane, że nie trzeba ich specjalnie przypominać, generalnie chodziło o to, że sądy, w domyśle "zaprzyjaźnione", niczego nie zrobią, co by mogło zaszkodzić platformerskim działaczom. To takie drobne potwierdzenie niepisanej zasady, "wy nam pomagacie, my wam pomagamy". Aby zdemolować pracę sądów wystarczyło wydać orzeczenie Izby Pracy, przypominam, obradującym tylko w 3 osobowym składzie, by każdy sędzia stał się "sobiepanem" i mógł podważyć każdy wydany już wyrok, kwestionując uprawnienia sędziowskie kolegów po fachu, a przy okazji poważać uprawnienia Sejmu i Prezydenta. To był pomysł tak prosty, jak walenie cepem, ale, totalne towarzystwo pewnie nie wie, że jak nieumiejętnie używa się cepa można sememu oberwać i, zdaje się, "nadzwyczajna kasta" i totalna opozycja właśnie tego się obawia. Teraz krzyczą, że to bezprawie, to dyscyplinowanie sędziów, choć w tak często przywoływanej Francji, która przez urzędującego tam prezydenta jest bardzo uszczypliwa wobec Polski, właśnie takie zasady obowiązują. Polska ma, wg totalnej opozycji, wzorować się na państwach zachodu, ale tylko w takich sprawach, które opozycji pasują, a do nich na pewno nie należą zasady obowiązujące społeczność sędziowską. W piątkowy poranek, w radio TOK FM, red. Jacek Żakowski w dyskusji ze swoimi gośćmi z partii Zieloni stwierdził, "że każde dziecko wie", że Unia nie zaakceptuje "dyscyplinowania" sędziów wg projektu ustawy złożonego przez posłów PiS, bo to jest nie do przyjęcia. Ciekawe, czy pan redaktor wie, jak są dyscyplinowani francuscy sędziowie, którym nie wolno brać udziału w żadnych publicznych wystąpieniach? Tamtym nie wolno, a naszym już wolno? Kolejni goście red J.Ż, tzw "trzódka" pytali, co jest złego w tym, że jeden sędzia chce sprawdzać właściwość powołania drugiego, jakby kompletnie nie zdawali sobie sprawy, do czego może to doprowadzić. Narzekamy na powolność pracy naszych sądów, a te zachowania "odważnych" sędziów mają to tę pracę przyśpieszyć? Czy wezwania I prezes SN, by sędziowie wstrzymywali się od orzekania mają naprawić polskie sądownictwo? Czy polska niezależność sędziowska ma się sprowadzać do zasady "róbta co chceta", bo inaczej nasze sądy i nasi sędziowie stracą swoją niezależność?

Wymiar sprawiedliwości i sądownictwo to bardzo ważny obszar życia społecznego, tego nikt poważny nie kwestionuje. Że cały wymiar sprawiedliwości, a sądownictwo szczególnie, potrzebują zdecydowanej reformy też niby wszyscy wiedzą. Problem w tym, że opozycja z założenia kwestionuje wszystko, co robi PiS, a reformę sądownictwa traktuje, jako ograniczanie własnych wpływów, które tam od zawsze miała. Te umizgi "wierchuszki" wymiaru sprawiedliwości, która sama nazwała się "nadzwyczajną kastą", do rządzących trwały od zawsze, były zresztą odwzajemniane, a kiedy zaczęto wymiar sprawiedliwości reformować zaczął się wielki raban. Ta reforma jest przez jednych i drugich traktowana, jak zamach na "wolność waszą i naszą", a gdzie w tym wszystkim jest miejsce na prawo obywateli do sprawiedliwych sądów? Dla kogo te sądy są sprawiedliwe mówią nam głośne ostatnio przypadki: sędziów, którzy popełniali pospolite przestępstwa i byli uwalniani od odpowiedzialności za nie, i dalej pozostają na sędziowskich urzędach, a także znanych opozycyjnych polityków i celebrytów, którzy pomimo popełnianych przestępstw, są przez sądy niezwykle łagodnie traktowani, a bardzo często zupełnie uwalniani od winy.

Ta ostatnia zadyma wokół sądów ma jeszcze jeden, nieudolnie skrywany, cel, nie dało się zdobyć władzy przez wygranie wyborów, to trzeba ja zdobyć "sposobem". To sposób "na sprawiedliwość". To "sprawiedliwość" znana nam z filmu "Sami swoi", po którym zostało nam, m.in., powiedzenie, że "sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie". W takie pojmowanie sprawiedliwości wpisują się działania "odważnych" sędziów z panią prezes SN na czele, zapowiada je marszałek senatu, głoszą ją politycy totalnej opozycji. Pewnie myślą: teraz podważymy cały wymiar sprawiedliwości, co spowoduje powszechny chaos, potem, z pomocą tego chaosu, "weźmiemy" urząd prezydenta, a potem …. no właśnie, … Polska znowu będzie nasza. Marzenia, opozycjo, marzenia, z małą szansą na spełnienie.

TEKST UKAZAŁ  SIĘ NA  sALON24.PL W DNIU 14 GRUDNIA 2019R