Proszę zauważyć pewną wspólną cechę tego co dziś widzimy w wykonaniu ludzi z pozycji mających być osobami poważnymi, rzeczowymi, pełnymi godności wynikającej z nałożonych nań roli społecznej. Samo to zestawienie – pajacowanie ludzi szacunku – zapowiada działanie raka życia społecznego. Pajac nie może być autorytetem bo społeczeństwo jest w cyrku. Mowa tu nie tylko o politykach czy profesorach a w ogóle osobach traktowanych czy kreowanych na publiczne.

Mówimy tu o technice komunikacji z opinią publiczną i też – co wydaje się istotą tych akcji – po prostu dość prymitywnym sposobem na poszerzanie pola swych wpływów. Inną dodatkową funkcją tych akcji prowadzonych w różnych formach może być też całkiem realnie po prostu obrona prewencyjna lub nawet taka prowadzona w aktualnej potrzebie.
Techniką tą jest wprost należy nazwać właśnie – pajacowanie.
Nie da się przecież inaczej nazwać tego, co wyrabia Grzegorz Braun i nie tylko na mównicy Sejmowej ale i w mediach jak właśnie - pajacowaniem. Do tej samej kategorii wręcz – w świetle teatrum z podskokami podstarzałego rewoltowca zaliczam sprawę nagłego i gwałtownie fluktuującego a przydatnego procesowo kryzysu zdrowotnego mecenaso-polityko-biznesmena. Wszystko wskazuje na to, ze zdrowego jak koń – przynajmniej tak wynika i z diagnoz lekarzy opartych nie na jakimś wydaje się, a na gruntownych badaniach klinicznych klienta – i omdlewającego okresowo przy utratach świadomości – wedle relacji świadków - jak trzeba. Rozmowa z ludźmi przyjaznymi– stan świadomości, pojawia się prokurator – trafia się akurat utrata świadomości. Wańka – wstańka Przydatna procesowo bo moment a nie można by było w ogóle postawić zarzutów. W końcu mówimy o biegłym w sztuczkach prawniku. Tu mi się przypomniało stare prawnicze – „dotąd trzeba odwoływać aż się prawo da wykiwać” – co można teraz przełożyć na skutek tych manewrów w konkretnej sytuacji prawnej. Zysk dodatkowy z akcji - furtka do powodu uwolnienia od zatrzymania w areszcie. Kaucja – 5 milionów przy chatce z basenem k/ Rzymu + ileś tam mieszkań – to cena do przełknięcia za możliwość w miarę większych szans na dalszą organizację obrony. Z dużymi szansami skoro bandyta tyle, że nadal chyba z grona nietykalnych dla właściwego Sądu – bo książątko wychodzi też bez zamknięcia w pudle po bandyckim napadzie, co takiemu należy się z definicji. Liczy się też otwarcie szans na przekierowanie obrony w kierunku rzekomego ataku na przeciwnika politycznego. Wszak prawdopodobnie po to było chyba też potrzebne wcześniejsze pajacowanie polityczne z podskokami/
Mówiąc o tych dwóch przykładach – też i cel Brauna wydaje się być w pierwszym oglądzie - nie szukając nawet innych powodów – dość jasny. To po prostu dostęp do lansu. Scena na scenie z Trybuny Sejmowej – choć z puntu widzenia prawa była przestępstwem to jakby nie było – utrwaliła i wstępem i akcją u zwolenników pana Brauna – obraz aktywnego bojownika. Przejmującym się wirusem pokazała ich bezradność – na zasadzie zachowania słynnego szatniarza u Barei. Tak naprawdę – obie strony podejścia do epidemii powinny zobaczyć – że w tej scenie nie tylko liczy się agresja, bezczelność ale też potencjalna możliwość zarażenia – a nawet jak się w takową nie wierzy – to mieliśmy ewidentne złamanie prawa i to w miejscu jego stanowienia. Może by tak Braunowi – oprócz tego – zafundować (ma immunitet) dobę pracy na oddziale z covidowcami pod respiratorami z pytaniem czy bierze odpowiedzialność za zakażenie choć jednego z tych co właśnie tu leżą. Z kolei scena z TVP – info z próbą darmowej reklamy książki razem z techniką niby odpowiedzi na pytania prowadzącego – w konwencji – pomidor - też pokazuje, że pajacowanie może być przydatne. Tu – u człowieka mediów – jakby nie było reżysera i producenta liczą się i reklama i rozgłosik i szansa na opowieści o wykluczeniu z reżimowej, kaczystowskiej telewizji. Każdy w tym i pan Braun wie, że i są w każdej audycji, w każdej telewizji, ograniczenia czasowe i że są reguły udzielania czasu na wypowiedź i jego używania dla prowadzenia reklamy, których przekroczenie – to są poważne pieniądze. Tu chciał i właściwie chwilę miał.
Dla mnie w obu tych zupełnie przykładowych przypadkach wręcz zatrważające są dwie rzeczy. Jedna, że dziś w dyspucie publicznej pajacowanie jak się wydaje skutecznie zastępuje argumenty merytoryczne – przy ich po prostu wyraźnie widocznym braku i drugie – dlaczego w ogóle brak kultury osobistej i lekceważenie zasad współżycia – stały się atutem. Czyli jaka podła jest jakość osób wybieranych jako tych, którzy mają patrzeć do przodu, dbać o bezpieczeństwo i stanowić prawo a – pajacują.
Nie przesądzam o winie lub niewinności Mecenasa ale niestety po wielu występach Sądownictwa w tym i w tych tu pokazanych sprawach – nie za bardzo wierzę w to, że doczeka się on właściwej oceny też i publicznej swej działalności od polityki – zakończonej podskokami naruszającymi powagę togi – poprzez działalność prawniczą po biznesową.
Jako wyborcy mamy jedną jedyną drogę – taka zmiana ekipy by mogła ona w systemie demokratycznym działać w pełni skutecznie.
I tu – u nas – widzę problem. To problem tych prawie 50 % którym podoba się polityka pajacowania i nieodpowiedzialności na stanowiskach wymagających odpowiedzialności.
To te wybory są powodem tego pajacowania – które demoluje życie społeczne, prawo, jego przestrzeganie i szanse społeczeństwa.
Idąc dalej – mamy tu do czynienia ze stopniem do unieważnienia naszych wartości czyli i cywilizacji.
Braun zaczyna od Szczęść Boże.
Powiem jako człowiek wierzący w Pana Boga:
Daj Boże.

 

Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 18,10,20 r