Rozwój wydarzeń chyba jednoznacznie pokazał różnicę między realną polityką a sztuczkami marketingowymi i udowodnił kto jest zdolny do prowadzenia polityki, a kto tylko potrafi udawać. Tricki marketingowe mają krótki żywot. Tuska wylansowano w trybie marketingowym jako markę, która miała posłużyć jako wabik na prostaków. Zamierzano zwabić na nią pewne grupy społeczne podatne na popularne hasła, takie jak przede wszystkim europejskość, nowoczesność, liberalizm, antynacjonalizm, otwartość. Uległość i służalczość Tuska wobec mocodawców miała być maskowana, by mogła być przez odbiorców tej machinacji odbierana jako wspaniała zdolność rozumienia arkanów polityjki międzynarodowej i umiejętność skutecznej współpracy na tej niwie.

Dopóki media były wyłącznie w rękach ukladu postkomunistycznego taki wizerunek był skuteczny. Jednak w miarę upływu czasu pojawiały się, mimo kłód rzucanych pod nogi, media niezależne i na wizerunku zaczęły się pojawiać rysy związane z fatalnymi efektami błędnej polityki. postkomuny. Pod koniec drugiej kadencji rządów PO wizerunek ucierpiał, np. wskutek wycieku taśm z nagraniami ministrów, i zakumulowało się tyle negatywnych zjawisk, że zdecydowano się wycofać Tuska z bieżącej polityki krajowej i ratować markę dodając do niej pozłacane elementy w postaci niewiele znaczącego stanowiska króla Euiropy.
Niewiele to pomogło i postkomuniści przegrali wybory. Przejęcie mediów publicznych przez nową władzę ujawniło fałszywość marki, która okazała się wydmuszką, za którą nic się nie kryło. Marka stała się wyłącznie pewną pustą etykietką. Po utracie władzy okazała się bezużyteczna, poza jednym wyjątkiem. Można było resztki tej marki wykorzystywać do siania zamieszania na polskiej scenie politycznej i wyznaczono Tuskowi rolę harcownika zakłócajacego polityczne działania PISu, bo w kraju pozostała dość liczna grupa zwolenników, którą od czasu do czasu trzeba było, korzystając z nadarzających się okazji, pobudzać.
A gdy władzę w Niemczech przejął nowy rząd, to bez Angeli, Tusk okazał się nikim.
Generalnie, okazało się jednak, że skuteczność marketingu jest ograniczona i nie może się równać z siłą prawdziwej polityki, uprawianej przez Kaczyńskiego i rząd Morawieckiego. Okazało się , wraz z wybuchem konfliktu wywołanego przez Putina, że to Morawiecki trzyma europejskie karty w ręku.

Opublikowano na Salon24.pl 3 marca 2022,