W ostatnich kilku latach dominującym poglądem zdecydowanej większości analityków, było to iż dzielą nas właściwie miesiące od momentu, w którym światowa dominacja przejdzie z USA na ChRL. Jedyne w czym się między sobą różnili, to nie była kwestia "czy", ale "kiedy". Także w Polsce poważni komentatorzy wskazywali na to, iż sprzymierzone z Rosją Chiny, najdalej w 2024/2025 roku złamią dominację USA czy szerzej Anglosasów. We wszystkich tych spekulacjach zastanawiała mnie właściwie tylko jedna rzecz. Jak było możliwe to, że światowi spece od Chin, w sposób całkowicie bezkrytyczny przyjmowali wszystkie dane podawane przez władze ChRL i nawet nie próbowali konfrontować ich z rzeczywistością.

Nawet wtedy, gdy już było widać gołym okiem wiele symptomów przesilenia chińskiego systemu ekonomicznego oraz narastający z prędkością światła głęboki kryzys społeczny, podziwiali jak to rzekomo sprawnie Chiny wychodziły z problemów covidowych.
Nigdy nie przyjmowałem tych opinii i w każdej możliwej sytuacji wskazywałem, że model chiński pod rządami przewodniczącego Xî, wszedł w fazę głębokiego przesilenia, a katastrofa zbliża się wielkimi krokami. Obserwacje te wynikały w głównej mierze z moich osobistych doświadczeń - w Chinach byłem w ostatnich latach ponad 10 razy i mogłem z bliska obserwować różne zjawiska, jak również przeprowadzić setki ciekawych rozmów. Ostatnie dni potwierdzają moje spostrzeżenia, a wybitni analitycy ze zdumieniem przyglądając się dynamice wydarzeń w Chinach, wieszczą teraz gigantyczne problemy ChRL. Bo rzeczywiście w Chinach dzieje się bardzo wiele.
Co ciekawe, dopiero teraz wybitni specjaliści od Chin zrozumieli, iż pojawiające się punktowo problemy z "remisją Covidu", pozostają w ścisłej koincydencji z rosnącymi niepokojami społecznymi w tychże miejscach. Okazało się ku ich zdumieniu, że władze ChRL w przypadku pojawienia się takich napięć, natychmiast ogłaszały stan epidemii i setkami - tysiącami poddawały izolacji "covidowej" owych buntowników.
Te niepokoje mają obecnie przede wszystkim ekonomiczny charakter. Są skutkiem tego, że właśnie spektakularnie wali się w gruzy cały chiński system finansowo - deweloperski. Zbudowany w formule gigantycznej piramidy finansowej (Ponzi model), właśnie wyczerpał swoje możliwości pozyskiwania wystarczającej liczby nowych jeleni, które miały podtrzymywać ten chiński Amber Gold o skali idącej w biliony dolarów. Zdesperowani ludzie pragną odzyskać oszczędności życia całych rodzin, łudzonych szansą otrzymania mieszkania - okazuje się natomiast, że mają covida.
Sektor deweloperski to ponad 20% chińskiego PKB. Ściśle z nim związany sektor bankowy, to minimum drugie tyle. Wstrząs społeczny i gospodarczy jest więc gigantyczny.
Dochodzi do tego głęboki kryzys energetyczny, co już nie raz sygnalizowałem na tych łamach. I to jest prawdziwa przyczyna owych światowych problemów z "łańcuchami zaopatrzeniowymi".
Kilka dni temu - w kontekście zamieszania wokół Tajwanu - postawiłem tezę, że w Chinach trwa gwałtowna walka o władzę, w kontekście zbliżających się reelekcji Xî na stanowisku szefa partii oraz szefa państwa. Dynamika wydarzeń w ostatnich dniach - rosnąca skala niepokojów społecznych na tle katastrofy finansowej obszaru około deweloperskiego - skłaniają do stawiania już coraz powszechniej tezy, iż zbliża się wielka katastrofa chińskiej gospodarki. Opublikowane w ciągu kilku minionych dni dane ekonomiczne, nie pozostawiają już żadnych wątpliwości, że jesteśmy świadkami najgorszego okresu Chin od ponad 40 lat. I co ważne, władze chińskie w oczywisty sposób nie znajdują żadnych adekwatnych odpowiedzi na pojawiające się wyzwania. Zwiastuje to zatem wielkie przesilenie o skutkach wykraczających poza Chiny.
Trwają już obecnie pogłębione analizy, jakie chińskie turbulencje spowodują konsekwencje dla światowej ekonomiki. Jest oczywiste, że ucierpi na tym wiele gospodarek. Dla przykładu wstrząs wynikający z tych wydarzeń, będzie dotykał silnie gospodarki niemieckiej - kto wie, może w większym nawet stopniu, niż wstrząs energetyczny. Ucierpią też poważnie Francuzi czy Holendrzy.
Dla odmiany, z polskiej perspektywy można mówić o ograniczonych skutkach tej sytuacji, bowiem nasze związki z gospodarką chińską są relatywnie niewielkie. A jak pisałem, w kontekście możliwych do wykorzystania tańszych źródeł prądu (zasoby własne i Ukraina), polska gospodarka może stać się niemal jedyną alternatywą dla wycieńczonych gospodarek zachodnioeuropejskich.
Nadchodzące pół roku będzie zatem obfitować w jeszcze niejedno wstrząsające wydarzenie. Weszliśmy w okres wielkiej zmiany, mając w rękach naprawdę wiele atutów. Potrzeba wielkiej mądrości naszych władz, aby w tej bardzo nerwowej atmosferze poruszać się w taki sposób, który pozwoli nam wykorzystać ten czas dla wzmocnienia Polski. Trzeba więc nauczyć się wygrywać te szanse płynące z zewnątrz dla docierania do polskiej opinii publicznej. Naprawdę nie ma już sensu poświęcać nadmiernie wiele czasu jurgieletnikom - każde ich działanie coraz bardziej obnaża ich agenturalne funkcje. Dzisiaj trzeba skupić się na rozmowie z Polakami i pokazać im, że przejściowe problemy są etapem niezbędnym do uzyskania historycznych korzyści. To wymaga mądrego przekazu i cierpliwego tłumaczenia. To na dziś najważniejsze zadanie.