Można by rzec?wszystko się tu zaczęło? Ta  pięknie położona w górach  miejscowość, za sprawą  światowej  sławy polskiego kompozytora Krzysztofa Pendereckiego  stała się Europejskim Centrum Muzyki.

Ten fantastyczny ,olśniewający swoim blaskiem  przybytek kultury wybudowany w fenomenalnym tempie ( zaledwie 16 miesięcy) dysponuje światowej klasy salą koncertową na 650 miejsc oraz kampusem przygotowanym do realizacji najbardziej wymagających projektów koncertowo-edukacyjnych.

Tu spotykają się : artysta-słuchacz, mistrz-uczeń, doświadczenie ? młodość ,wszystko to co w duchu europejskiej tradycji muzycznej najistotniejsze. Są tam sale konferencyjne, biblioteka, pokoje ćwiczeń, garderoby ,pięknie wyposażona nowoczesna stołówka ,oczywiście mniejsze sale do koncertów kameralnych i  imponująca swoim rozmachem główna sala koncertowa. W ubiegła sobotę  miałam  zaszczyt  być tam w relacji artysta-słuchacz. W ramach Emanacji odbył się tam koncert ,którego bohaterami byli: Airis Quartet i Amadrums Trio.

Airis Quartet to kwartet smyczkowy w składzie: Aleksandra Czajor-skrzypce, Grażyna Zubik-skrzypce, Natalia Warzecha-altówka i Katarzyna Detko-wiolonczela. Natomiast Amadrums Trio to trio perkusyjne w składzie: Wiktoria Chrobak, Maciej Hałoń i Rafał Tyliba.

W programie był Quartet no.3 Krzysztofa Pendereckiego , Table Music  belgijskiego kompozytora Thierry de Mey?a  i Ignition  Łukasza Pieprzyka ? młodego kompozytora doktoranta profesora Krzysztofa Pendereckiego. Utwór Pendereckiego wykonał kwartet smyczkowy. Utwór belgijskiego kompozytora usłyszeliśmy w wykonaniu tria perkusyjnego a Ignition Pieprzyka  wykonały oba połączone zespoły. Ci młodzi artyści to absolwenci Krakowskiej Akademii Muzycznej, którzy mogą poszczycić się już międzynarodowymi sukcesami na różnego rodzaju festiwalach i konkursach. A wracając do poszczególnych utworów to bardzo podobało mi się wykonanie Quartetu Krzysztofa Pendereckiego.  Artyści swoją  muzyką wręcz wprowadzili mnie w permanentny stan zasłuchania. Od zadumy i  kontemplacji do przenikającej zewsząd radości. Czasami była to rzewność skrzypiec a innym razem ich patetyczność, wręcz  burza nastroju. Dysonanse przeistaczały się w fantastyczną harmonię .Miało się wrażenie jakby grała cała orkiestra a przecież był to tylko kwartet. Ta muzyka wydawała się być muzyką nie z tego świata. Dla mnie to niesamowite, jak taką muzykę można mieć w sobie, aby przelać ją na papier  w postaci partytury i móc nią raczyć licznych melomanów. Ale do tego trzeba być kompozytorem Krzysztofem  Pendereckim. Jego muzyka  wprowadza  nas w świat dźwięku niedostępny na co dzień .W świat który ma inny wymiar i zaskakuje nas swoim bezkresem. Teraz się nie dziwię ,że tak wspaniałe dzieła Profesor  mógł tworzyć głównie w swoim dworku w Lusławicach. Bo tylko tam w tym przepięknym zakątku z dala od wszechogarniającego nas hałasu współczesnej cywilizacji mógł usłyszeć muzykę, która była w nim, a którą  przelewał na papier  dzieląc się w ten sposób z nami nieodgadnionym światem muzyki, który emanuje   z tego miejsca  na Europę i cały świat. Z tego co wiem to sadzenie drzew w   Jego własnym parku  w Lusławicach jest  wielką pasją Profesora. Doskonale to rozumiem  bo wiem co znaczą piękne, stare drzewa na mojej  Ignacówce. Drzewa ,które mają  swoistego rodzaju duchowość gdyż są świadkami historii a co za tym idzie świadkami życia wielu pokoleń.

Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego  też jest otoczone piękną zielenią i kwiatami. Oczywiście nie mogło zabraknąć alei lipowej bo?Gościu  siądź pod mym liściem a odpoczni sobie ! Nie dójdzie cię tu słońce przyrzekam ja tobie?

A wracając do koncertu to Table Music  wykonywana przez trio perkusyjne była dla mnie ogromnym pozytywnym zaskoczeniem .To niesamowite ,że z  tabletów na których grali muzycy można wydobyć tak ciekawą linię melodyczną. Posługując się różnymi układami dłoni. W przerwie koncertu w foyer i na wewnętrznym dziedzińcu mogliśmy podziwiać  ciekawe rzeźby  prof. Adama Myjaka . Do tego stopnia ciekawe iż z daleka niektóre z nich wyglądały jak odlane z brązu, a w rzeczywistości   były to rzeźby w drewnie, tylko pomalowane specjalną techniką. Po przerwie oba zespoły wykonały Ignition Łukasza  Pieprzyka. Utwór ten dla mnie był światem muzyki filmowej .Słuchając   go  przewijały się w mojej wyobraźni obrazy z Dalekiego Wschodu ,czy to Chin czy Japonii. Nawet  czułam zapach i smak parzonej chińskiej herbaty .To było w tej części gdzie dominowało trio perkusyjne. Natomiast tam gdzie  dominował kwartet smyczkowy  wracałam oczyma wyobraźni do cywilizacji europejskiej. Muzycy ten utwór grali z nut dlatego też bardzo mnie ciekawi jak wygląda taka partytura bo przyzwyczajona do klasycznego zapisu nutowego jakoś  sobie nie mogę  tego wyobrazić  Reasumując zarówno samo Centrum jak i koncert wywarły na mnie niezatarte wrażenie które pozostanie na długo.

  • cenpe_1.jpg
  • cenpe_2.jpg
  • cenpe_3.jpg
  • cenpe_4.jpg
  • cenpe_5.jpg
  • cenpe_6.jpg
  • cenpe_7.jpg
  • cenpe_8.jpg
  • cenpe_9.jpg
  • cenpe_9a.jpg
  • cenpe_9b.jpg
  • cenpe_9c.jpg
  • cenpe_9d.jpg
  • cenpe_9e.jpg
  • cenpe_9f.jpg
  • cenpe_9g.jpg
  • cenpe_9h.jpg
  • cenpe_9i.jpg
  • cenpe_9j.jpg
  • cenpe_9k.jpg
  • cenpe_9l.jpg
  • cenpe_9m.jpg
  • cenpe_9n.jpg
  • cenpe_9o.jpg
  • cenpe_9p.jpg
  • cenpe_9r.jpg
  • cenpe_9s.jpg
  • cenpe_9t.jpg
  • cenpe_9w.jpg
  • cenpe_9z.jpg