W minioną niedzielę odbył się już 55 koncert Festiwalu Emanacje z okazji Jubileuszu Krzysztofa Pendereckiego, organizowany przez Europejskie Centrum Muzyki jego imieniem. Tym razem był to koncert kameralny w wykonaniu Kai Danczowskiej ?skrzypce, Rafała Kwiatkowskiego- wiolonczela i Justyny Danczowskiej-fortepian.
W programie artyści wykonali: Trio fortepianowe G-dur, Hob.XV/25 Josepha Haydna oraz Trio fortepianowe H-dur,op.8 Johannesa Brahmsa. Takie zestawienie programu uświadomiło nam ,że mając do czynienia z tym samym gatunkiem muzycznym, mamy jednak do czynienia z odrębnym spojrzeniem na formę muzyczną, w zależności od kompozytorów którzy byli ich autorami. I tak w tym przypadku naprzeciw siebie stanęli wielki Haydn i wielki, a nie zawsze zrozumiały Brahms. Tria fortepianowe- nazywane kiedyś muzyką salonową- obu tych kompozytorów, znacząco różniły się od siebie. Trio Haydna nie odpowiadało pojęciu klasycznego tria fortepianowego gdzie każdy instrument odgrywa równorzędną rolę, a podstawę stanowiły partie instrumentu klawiszowego w tym przypadku w wykonaniu Justyny Danczowskiej gdzie pianistka prowadziła pięknie linię melodyczną w partii prawej ręki przy znakomitej harmonii lewej ręki. Natomiast instrumenty skrzypcowe pełniły tu rolę dodanych głosów, gdzie pięknie brzmiące, jak zawsze skrzypce, Kai Danczowskiej wspierały linię melodyczną, a wiolonczela jakby w tle zdwajała najniższe dźwięki warstwy harmonii. To dublowanie fortepianu przez oba instrumenty skrzypcowe, w pewnym momencie, przerodziło się w dialog między nimi, aby później razem zakończyć mocnym, fantastycznie brzmiącym akcentem, jak przystało na Trio fortepianowe. Natomiast Trio fortepianowe Brahmsa to w dużej mierze popis wiolonczelisty Rafała Kwiatkowskiego, co zapowiadało rozpoczęcie go pięknie brzmiącym, aksamitnym, długim smyczkiem wiolonczeli. Później włączyły się skrzypce i fortepian, jednak cały czas z przewagą wiolonczeli. Zresztą jakby mogło być inaczej, przecież Brahms miał szczególne upodobanie do ciemnych barw, szczególnie wiolonczeli, tworząc indywidualny niezwykle nasycony typ brzmienia, co w pełni oddał tak utytułowany wiolonczelista jakim jest Rafał Kwiatkowski. Cały koncert zakończył się brawami na stojąco i oczywiście były bisy. Jedynym zgrzytem dla mnie było to, iż nikt z dyrekcji Zamku nie wyszedł i nie podziękował artystom w imieniu mieszkańców Niepołomic za tak wspaniały koncert i możliwość obcowania ze sztuką na najwyższym poziomie. Tym bardziej ,że mam w oczach niedawny obraz koncertów na Zamku w Nowym Wiśniczu , gdzie p. dyrektor Renata Jonak, w towarzystwie młodzieży ubranej w piękne stroje historyczne, zawsze dziękowała artystom wręczając im symboliczny kwiatek.