Tym razem salon literacki Matrasu gościł wybitnego polskiego prozaika i pisarza, a zarazem wielkiego buntownika. Sam Stasiuk mówi o sobie ,że pisarstwo jest dla niego jak manifest. Skreśla, pisze, przedstawia rzeczywistość ,a dzięki temu może kreować świat ,pokazywać go w wielu barwach i realiach.

Przez to jego opowieści są prawdziwe. Można rzec, iż pokazuje on społeczeństwo w pełnej krasie. Tak więc oprócz złych cech takich jak: złe intencje, bieda, zazdrość, zawiść, są również cechy pozytywne, jednak czasami głęboko skryte pod maską obojętności. Stasiuk całą swą prozę opiera na własnych doświadczeniach, które przekazuje czytelnikowi. Nagrodzony wieloma nagrodami m.in. Fundacji Kościelskich, literacką Nike, a także Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Stasiuk, urodzony Warszawiak, w pewnym momencie swojego życia, przeniósł się z zatłoczonego miasta do wsi Czarne w Beskidzie Niskim, aby w ostateczności na stałe osiąść w Wołowcu na Łemkowczyźnie. Wieś jest w ujęciu pisarza miejscem, gdzie człowieka stać na refleksję ,rozważania, pracę, ale także odpoczynek. Najlepiej to ilustrują jego książki takie jak: „Opowieści galicyjskie” ,”Dukla” czy „Zima”. Przybliżają nam one ten niezwykły klimat prostoty codziennego życia, szczególnie tak cennej w dzisiejszych czasach, obecną tu ciszę i spokój. Kontaktu z przyrodą, a w szerszym kontekście z naturą, nie da się niczym zastąpić. Sama coś wiem na ten temat, uciekając z zatłoczonego miasta, jak tylko jest to możliwe, na moją Ignacówkę.

Najnowsza książka Stasiuka to „Wschód” .Niezwykły zapis podróży do  Rosji, Chin, Mongolii. To fascynacja Dalekim Wschodem. Próba uchwycenia cienia Wschodu, który na nas pada. To 15 tys. km przemierzonych niejednokrotnie po wielkim bezkresie i pustkowiu. Gdzie jest wszechobecna cisza i wydawałoby się ,że smutno i nudno. A tu nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie, można doznać niezapomnianych wrażeń czy odkryć, co chciał nam przekazać pisarz, opowiadając o tym jak kiedyś na pustyni mongolskiej obserwował biegnącą mrówkę po piasku, a usuwające się z pod jej nóg drobiny piasku przeistaczały się w niezapomniane dźwięki. No cóż przecież cisza jest muzyką i to niezwykle fascynującą. Są to podróże mistyczne bo na pustyni można spotkać się z Absolutem. Obcować ze Wszechświatem, kontemplując tę niezwykłą przyrodę. To jest to, co Stasiuk ceni najbardziej, a do tego możliwość poznania ludzi, niezakłamanych w całej ich prostocie. Dlatego też ceni sobie podróże na Wschód, gdzie można jeszcze wiele odkryć, a nie na Zachód gdzie wszystko zostało już odkryte. W tych podróżach towarzyszy mu żona ,która jest jego wierną towarzyszką życia- jak sam mówi-i z którą nigdy się nie nudzi. A to jest w życiu najważniejsze. Na kanwie tych rozważań Stasiuk uświadomił nam jeszcze jedną prawdę o naszej dzisiejszej rzeczywistości …żeby ludzie się nie nudzili to potrzebne są te wszystkie współczesne bajery, którymi chcą zająć każdego, bo wtedy ludzie nie będą się buntowali…Nic dodać nic ująć.

Tak więc zachęcam Państwa do najnowszej lektury „Wschodu” Andrzeja Stasiuka i życzę jeszcze wielu ciekawych odkryć na kanwie tej książki, bo sztuką jest nie nudzić się z samym sobą.

W wypełnianej po brzegi księgarni Matrasu, to niezwykle spotkanie prowadziła znana krakowska pisarka Elżbieta Wojnarowska.

  • stasiuk_1.jpg
  • stasiuk_2.jpg
  • stasiuk_3.jpg
  • stasiuk_4.jpg
  • stasiuk_5.jpg
  • stasiuk_6.jpg