Jako wyborca mam konkretne wyobrażenie o najistotniejszych kwalifikacjach i cechach osobowych osoby kandydującej w wyborach na stanowisko Prezydenta Polski. W nich nie mieszczą się kryteria płci, wyglądu, doboru krawata czy korali. Nawet mniej się liczą deklaracje, a ich motywowanie i osadzenie w realiach oraz co właściwie najważniejsze – wiarygodność. To ostatnie jest sprawdzalne tylko na gruncie własnego doświadczenia. Innymi słowy – znajdujemy tu wagę aktywności i zainteresowania się każdego wyborcy sprawami publicznymi.

Tak jak i sera nie da się kupić na placu targowym bez rozeznania, nie tylko która z handlujących ma dobry ser lecz też bez wiedzy jaki jest ser. Ważnym też kryterium – w konkretnym przypadku wyboru osoby w dużej mierze decydującej o pozycji Polski świecie i o wartościach. które mają być fundamentem prawa są wcześniejsze czyny i spójna postawa.
I tak – w poprzednich wyborach prezydenckich wystarczyła mi znajomość wcześniejszej działalności i o roli Andrzeja Dudy u boku śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego a także postawa w samej kampanii. Nie obiecanki a osadzenie tych deklaracji w realnych potrzebach Państwa, czyli i ich znajomość. To ważne bo Prezydent to myśl o pozycji Polski i jej reprezentacja i zwierzchność nad bezpieczeństwem Kraju. To nie są sprawy żyrandola. I sprawdziło się - na swym wyborze się nie zawiodłem. Niestety – poza dwoma momentami. Mówię o zatrzymaniu naprawy wymiaru niesprawiedliwości i stosunku do tego co się szumnie a fałszywie nazywa Konstytucją dla Nauki. W końcu jednak wcale nie muszę znać uwarunkowań i nadal uważam za realną nadzieję na zmiany w tych zakresach. Te uznaję za kluczowe lecz na dziś nie tylko żaden inny kandydat w tych sprawach nawet się sensownie nie zająknął czyli nie ma bladego pojęcia o aktualnych potrzebach Państwa. Tym samym – to motywuje logicznie a nie emocjonalnie, że w obecnych wyborach obecny Prezydent Pan Andrzej Duda ma mój głos.
Kierując się takimi kryteriami i widząc co opowiadają, co deklarują i co robili wcześniej inni kandydaci, to co będę pisał nie jest już dyskusją nad postaciami, a o samym stylu – wprost kulturze politycznej innych kandydatów.
Oczywiście – w rozmowie o wyborach nawet nie mam zamiaru poświęcać uwagi destruktorom najwyraźniej uważającym wybory za okazję do wywrócenia Państwa tak- by zarobić przynajmniej politycznie na zgliszczach Polski. Każde słowo oprócz neotargowica nie powinno być tu użyte.
Zresztą – jest demokracja – i to ludzie wybiorą, a los Polski i Targowiczan z XVIII w powinien być tu dla wszystkich ostrzeżeniem. Czy np. Pan T.Grodzki wie co robi traktując Państwo jak szpital, którym niegdyś zarządzał – nie mam pojęcia, choć tytuł profesorski powinien zobowiązywać do wiedzy. Jeśli byłby nieświadomy tego co w istocie robi, tym gorzej nie tylko dla niego ale też i dla totalsów kwestionujących demokrację. Wszak skutek jego zachowań niby politycznych a w rzeczywistości politykierskich – zagraża i demokracji i Konstytucji a więc i Ojczyźnie. To jest dla mnie oczywiste i nie ma co tego szerzej omawiać. Jednak każdy sobie sam już tą sytuację musi ocenić. W tych warunkach narzuconych przez totalsów nie wiem czy w ogóle pisanie o czymś takim jak cywilizowana rywalizacja wyborcza i troska o Polskę ma sens.
Jednak w sprawie samej techniki właśnie cywilizowanych norm kampanii korci mnie by użyć przykładu stylu ataków na Panów Stanisława Żółtka i Marka Jakubiaka. Zwłaszcza w pierwszych z wymienionych przypadków mogę zabrać głos, gdyż mam tu osobiste doświadczenie z osobą. Oczywiście jestem pewien, i mówię to wprost, że na tym stanowisku – nie wypełniałby On lwiej części wymogów jakie musi udźwignąć Prezydent na swym stanowisku. Jednak – o jednym muszę zaświadczyć – jak jest niegodnym ten poziom i zakres i niegodny styl ataków na osobę. I to obu.
Dlaczego te ataki uważam nie tylko za podłe ale też i wyjątkowo nieuczciwe? Proszę zauważyć – kpina i odnoszenie się do wyglądu i samych wyników sondażowych nie zastąpi analizy poglądów. Inną jest sprawą – czy się z nimi ktoś zgadza czy nie – ale sam atak boksowaniem po nerkach – to po prostu faul. I tylko w tym zakresie bronię Pana Żółtka
Przytoczę tu jedno konkretne doświadczenie z czasu, gdy jako osoba spoza Rady Miasta Krakowa – czyli jako rodzaj eksperto-doradcy zasiadałem w Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska Rady Miasta Krakowa. Uczestnikiem tej Komisji – jako radny - był Pan Żółtek. Oczywiście sam chyba nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji swych doktrynalnych wywodów osadzonych w ślepej wierze w wolny rynek – który wszystko sam automatycznie załatwi. Co załatwił ów wolny rynek w innych rękach – widzimy. Polska takich pomysłów by nie zdzierżyła z naszym bagażem doświadczeń historycznych znajdując się w konkretnej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej a także i z tym co się nazywa obecnie klasą polityczną. Wtedy jednak poznałem pracowitość i dociekliwość Pana S. Żółtka w analizie dokumentów i ich logiczną wartość. Rodzajem obiektywnej oceny tej cechy niech będzie to, co kiedyś w zupełnie luźnej rozmowie usłyszałem od Pani Marii – która wtedy jako urzędnik magistratu prowadziła sprawy organizacyjne obrad Komisji. Traktuję to jako też i osobiste wręcz e- odznaczenie. Powiedziała mi ona rzecz znamienną, a która dużo i dopiero w przyszłości mi wyjaśniła. Stwierdziła Ona – proszę Pana – na spotkania tej Komisji przychodzą tylko trzy osoby merytorycznie przygotowane do obrad. To Pan Przewodniczący – Jerzy Grzymek, Pan Stanisław Żółtek i pan. Oto Pan J. Grzymek - ze swej zawodowej pracy i doświadczenia znający jak mało kto problemy infrastruktury miasta – już nie pojawił się potem na listach wyborczych - „klasa polityczna” Go wyeliminowała. Pan Żółtek – po późniejszym objęciu stanowiska wice Prezydenta Miasta – nieźle musiał nadepnąć na odciski kombinatorom skoro został wrobiony w aferę łapówkarską – co jako najwyraźniej realne zagrożenie – wyalienowało Go skutecznie życia publicznego na jakiś czas. Podobnie zresztą jak i w innych okolicznościach, też innych (kilkoro za jednym zamachem!) wyeliminowano i też wice Prezydentów odpowiedzialnych i realnie działających w innych dziedzinach życia miasta. Po długim czasie (11 lat!) wszyscy Oni zostali co prawda uniewinnieni – ale przeszkody na lata zniknęły a inni jakoś nie odważyli się już iść w ich inicjatywy. Odpowiedzialni za zniszczenie ludzi pozostali i pozostają jako sprawcy N/N. Bo ktoś i po coś tę burzę wywołał.
Trudne pytania – a tym bardziej działania - to w demokracji wyjątkowo kłopotliwa sprawa. Przy okazji – na krakowskim przykładzie - mamy wyjaśnienie dlaczego pan Trzaskowski zaczął swój start w prekampanii od zapowiedzi likwidacji zadających trudne pytania?
W kampani, zwłaszcza w dzisiejszych czasach gdy elementarna uczciwość osądów i słów jest w głębokim niepoważaniu a łajdactwo nie ma ograniczeń przyzwoitości, honoru i odpowiedzialności - należy dla zasady prostować fałszywe zdania. Choć naprawdę nie potrafię przyłożyć profilu np. pana Jakubiaka czy Stanisława Żółka do obowiązków Prezydenta, to uznaję za konieczne dać jakieś sobie dostępne świadectwo swojej własnej wiedzy co zwłaszcza dotyczy kandydatów. Jako wyborca widzę po prostu jakie wartości ważne dla zarządzania Państwem noszą w sobie takie osoby jak panowie Marek Jakubiak i Stanisław Żółtek. Są to wartości całej reszcie stawki kandydatów w mojej ocenie niedostępne.
Piszę to też i dlatego by wskazać na istotną cechę naszej tzw polityki w wydaniu knajackim. Wyśmiać, obrzucić błotem tak, by obrzucony miał poważną trudność w oczyszczeniu. To znacznie prostsze niż podjęcie rozmowy na konkretny temat. Na to nie ma i nie może być przyzwolenia. Dlatego jednak reaguję dając to pod rozwagę i PT Wyborcom i też późniejszym rządzącym. Bo złe są rządy, które nie korzystają z rzetelnej informacji i prawych ludzi. Dziś wydaje się być to postulatem idealistycznym i nieskutecznym Jednak w rzeczywistości wszystkie skuteczne systemy zarządzania i gospodarowania opierają się na trzeźwych osądach a tylko kombinatorzy kręcą swe szemrane interesy na ich eliminacji. Ostrzegam – przecież żaden złodziej nie powie – kradnę, dziś raczej powie tylko jestem zaradny, mam wyższe motywacje. Rewolucjoniści wszak nawet mordowali niby dla idei – a w istocie zakładali społeczeństwom śmiertelny uścisk. Ośmieszanie osoby – to nie kampania a świadectwo słabości merytorycznej, politycznej i kulturowej.
Mam swego kandydata – ale faule należy pokazywać.
Uważaj Wyborco co czynisz i na to, co mówią

Feliks Stalony-Dobrzański