Kto tego nie zrozumie, ten niczego nie zrozumie lub po prostu posiada złą wolę wynikającą z wysokiego stopnia zarażenia indoktrynacją. Jakąkolwiek.  To, że Zjednoczona Prawica nie umie komunikować się ze społeczeństwem jest prawdą znaną nie od dziś. Przedstawiając swoje racje porusza się z nimi tak nieudolnie jak słoń w składzie porcelany. Taką ma już wrodzoną grację. Nie od dziś. Aż zęby od tego bolą a nie widać żadnego dentysty w pobliżu.

Nie inaczej było ze sprawą ideologii LGBT.
Nie inaczej jest ze sprawą Konwencji Stambulskiej.
Argumenty przeciw ideologii LGBT czy Konwencji Stambulskiej są tak prezentowane, że w powszechnym odbiorze sprawa społeczności LGBT zyskuje raczej sympatię a kwestia wypowiedzenia owej Konwencji staje się niezrozumiałą dezynwolturą narażająca nas na zbędny chaos w relacjach z UE. Homoseksualista staje wrogiem a jest on de facto jedynie narzędziem za pomocą którego propaguje się lewicowe idee. Sam jako taki niewiele znaczy dla osób posługujących się nim.
Co do samej Konwencji uważam za błąd samą taktykę wprowadzenia tematu do publicznego dyskursu. Według mnie najpierw trzeba było Konwencję wypowiedzieć i być przygotowanym do obrony swojego stanowiska. Nie chcę opisywać scenariuszy związanych z budowaniem argumentacji za jej wypowiedzeniem - na jedną rzecz chce zwrócić tylko uwagę: jest w Europie kraj, który przeszedł w ostatnim czasie głęboką rewolucję światopoglądową i obyczajową. To Hiszpania. W tym kraju doszło do przyśpieszonej konwersji wartości chrześcijańskich na wartości lewicowe. Doszło do poważnych zmian w obowiązującym prawie. I można byłoby to wykorzystać pokazując jak w praktyce działają wartości lewicowe. A jest naprawdę o czym opowiadać. Znakomicie uchwycił to polityk wietnamski Nguyễn Văn Thiệu pisząc: Nie słuchajcie tego, co mówią komuniści, ale patrzcie na to co robią. To jest bardzo istotne: np. gdy lewica mówi o planowaniu rodziny to myśli o otworzeniu jak największej ilości klinik do wykonywania zabiegu aborcji. To bardzo charakterystyczne: wykorzystywanie starych przyzwyczajeń społeczeństwa do pewnych znaczeń słów, aby nie zrażać większości na starcie do swoich koncepcji.
Niestety, aby tak postępować to jest potrzebny ktoś, komu chce się myśleć i komu chce się pracować. Nie wystarczy bowiem mieć rację - trzeba umieć innych do tej racji przekonać.
Obraz jest na ogół lepszy niż tysiąc słów. Obraz mężczyzny aresztowanego przy braku jakichkolwiek dowodów przemocy a tylko i wyłącznie na podstawie doniesienia kobiety utkwi w głowach wielu osób. Obraz mężczyzny, który traci majątek w wyniku tylko i wyłącznie doniesienia kobiety utkwi w głowach wielu. Obraz mężczyzny, który nie może znaleźć adwokata, bo adwokaci unikają jak ognia występowania w takich sprawach utkwi w głowach wielu osób. Wywoła, jest na to bardzo duża szansa, pytanie: czy rzeczywiście tego chcemy? Czy rzeczywiście jest to dobre? Czy rzeczywiście chlelibyśmy, aby w Polsce rządził odpowiednik Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej czyli taki odpowiednik PZPR na lewicowych sterydach i finansowym wspomaganiu UE? Dopiero na tym tle lepiej i właściwej wybrzmią słowa Juana F. Lópeza Aguilara - Fałszywe oskarżenia wobec mężczyzn są po prostu koniecznym kosztem walki z przemocą wobec kobiet. (cytuję z pamięci za p. Małgorzatą Wołczyk). To jest właśnie clou: muszą być ofiary rewolucji, ale idee są szlachetne. Warto to odwrócić: jeżeli są ofiary to szlachetność idei jest wątpliwa a w zasadzie pełni ona funkcję jedynie ozdobnika.
To jedno. Drugie zaś jest takie: trzeba wyjść z komfortu być słusznie oburzonym i nie zostawiać miejsca na propagowanie jakoby szlachetnych ideałów przez lewicę, ale pokazać rzeczywisty, konkretny wymiar realizacji tych idei. Zakładanie bowiem, że to, co jest oczywiste dla mnie jest oczywiste także dla innych jest pierwszym, podstawowym błędem w komunikacji z innymi. Konia z rzędem temu, kto przekonana mnie, że pojecie dyskryminacji pozytywnej jest powszechnie zrozumiałe. Obawiam, że nawet sformułowanie konia z rzędem brzmi dla wielu obco a co dopiero dyskryminacja pozytywna. Tak samo z tolerancją, bo to słowo w ustach lewicowych ideologów znaczy zdecydowanie coś innego niż sądzi się na pierwszy rzut oka. W istocie chodzi o tolerancję represywną a społeczeństwu trzeba wyjaśnić w przystępny sposób co to znaczy w praktycznym zastosowaniu. Dopiero takie cierpliwe, rozumne wyjaśnianie świata pojęć lewicowych daje pewne szansę na zrozumienie przez większość, że za lewicą ciągnie się wciąż to samo trupie widmo komunizmu z klasą uciskająca i klasą uciskaną. Wojna płci a to dzieje się w Hiszpanii to nic innego jak walka klas. Walka klas - taki staroć a nadal robi karierę w XXI wieku. Dopiero wtedy można zrozumieć specyficzne, lewicowe podejście do klasycznej definicji małżeństwa. Dla lewicy małżeństwo jest uciemiężeniem jednej płci przez drugą. Mężczyźni to burżuje a kobiety to prole. Podobnie z rodziną - to źródło wszelkiej opresji i źródło z jakiego rodzi się faszyzm (za T. Adorno).
Wrócę do pierwszego zdania mojej notki, gdyż ono może być nie jasne: nie jest sednem sprawy to, że istnieje ideologia LGBT. Nie chodzi bowiem o odmienne preferencje i sposobu zaspokajania swojego popędu seksualnego. One istniały, istnieją, istnieć będą. Ideologia oparta na grupie społecznej złożonej z łysych, rudych i szczerbatych (ŁRS) także byłaby niewłaściwa. Podobnie z ideologią opartą na mniejszości baptystów, anabaptystów i amiszów (BAA).
Sednem sprawy jest to, że prawa większości muszą zostać zmienione dostosowując się do praw mniejszości, bo ich wartości są lepsze niż wartości wyznawane przez większość. Bo mniejszości są klasą uciskaną przez klasę uciskającą. W imię tego można owłosionych ogolić, brunetów i blondynów przefarbować a pozostałym wybić zęby. Niech w końcu zapanuje równość w owłosieniu, ubarwieniu czy uzębieniu. W imię tego można wszystkich ateistów ochrzcić a katolików ochrzcić na nowo, bo przecież skoro wartości anabaptystów są po prostu lepsze to dlaczego mieliby być ich pozbawieni. Przecież to nie jest równościowe podejście a ta pospołu ateistyczna i katolicka ciemnota nie wie, co traci odrzucając wartości ideologii BAA.
Sednem jest więc przemoc mniejszości wobec większości pomalowana w kolory szlachetnych idei. Przemoc zinstytucjonalizowana. Zakodowana w systemie prawa. Wsparta siłą państwa. Tak właśnie stało się w Hiszpanii: vide np. katolicka szkoła Dobrego Pasterza w Sanlúcar de Barrameda, która została ukarana grzywną za 123 tys. EUR za homofobię.
Kto tego nie zrozumie, ten niczego nie zrozumie lub po prostu posiada złą wolę wynikającą z wysokiego stopnia zarażenia się indoktrynacją.


Opublikowano na Salon24.pl 30 lipca 2020,