eb 1Co by oponenci Andrzeja Dudy nie wymyślili to i tak nie maja szans. Najmniejszych. Więc „przyszłościowym” kandydatom startujących w tych wyborach radzę, aby w stosunku do 100% pewniaka Andrzeja Dudy zachowywali się przyzwoicie. Myślę tu głównie o Kosiniaku – Kamyszu, który teraz cudów nie zwojuje ale za 5 lat może byś jednym z faworytów. Zresztą teraz z grupki przeciwników Andrzeja Dudy nikt nic nie zwojuje bo wybory zakończą się 10 maja wyraźnym, powtarzam wyraźnym, zwycięstwem urzędującego prezydenta.

Sadzę, że winnym za ten stan jest …Grzegorz Schetyna. Facet, który na polityce zjadł zęby teraz powinien wypić nawarzone piwo. O czym myślę?. Trzeba się przenieść do stanu sprzed wyborów parlamentarnych. Ówczesny szef PO Grzegorz Schetyna początkowo miał startować w Warszawie. Ale w pewniej chwili stchórzył i odstąpił pierwsze miejsce Małgorzacie Kidawie – Błońskiej deklarując równocześnie, że to ona będzie kandydatką PO na prezydenta. Kidawa osiągnęła rewelacyjny wynik i taki sam wynik uzyskałby w Warszawie Schetyna. Albo nawet lepszy. Mając za sobą głosy ponad 300 tys. warszawskich wyborców, głownie słoików, tym wynikiem stłumiłby wewnątrz partyjną dyskusję po przegranych przez PO wyborach parlamentarnych. I –opierając się na warszawskim wyniku- to Schetyna powinien zostać kandydatem na prezydenta RP. I gdyby tak było to z pewnością nie napisałbym tego co powyżej, bo Schetyna ma ten polityczny argument za sobą, który nie ma Kidawa – Błońska. Myślę tutaj o poparciu jej przez znienawidzonego polityka w Polsce Donalda Tuska. Schetyna utarłby ręce pytany o OFE, umowę gazową z Rosją, wiek emerytalny, Smoleńsk, kandydowanie z poparcia Niemiec na ”króla” Europy i dużo innych rzeczy, które Polacy Tuskowi nie darują. I za które teraz w wyborach dostanie po głowie Małgorzata Kidawa – Błońska.
Wyszło mi z tej analizy, że Andrzej Duda wygra wybory w pierwszej turze, dzięki (niezamierzonemu) poparciu Grzegorza Schetyny.