GibałaZ jednej strony władze Krakowa chcą walczyć z krótkoterminowym najmem, a z drugiej – w miejskich lokalach użytkowych prowadzony jest wynajem pokoi. Sprawę odkrył radny Łukasz Gibała, lider klubu Kraków dla Mieszkańców. – To kompletny absurd, rażąca niekonsekwencja ze strony miasta – komentuje. Napisał właśnie interpelację w tej sprawie.

Radny na ten temat trafił przypadkiem, po sygnałach od mieszkańców, że z Nowej Huty zniknęła kolejna kawiarnia z tradycjami, Kokosanka na os. Zielonym 22. Lokal był gminny, więc spytał o niego w ZBK. Okazało się, że został już przekazany nowemu najemcy i są tam pokoje do wynajęcia. – Drążąc sprawę, dotarliśmy do innej umowy najmu z ZBK, podpisanej we wrześniu ubiegłego roku. 175-metrowy lokal, dwa piętra w budynku na os. Zgody 7, został wynajęty pod „wynajem krótkotrwały pokoi gościnnych” – opowiada Łukasz Gibała. – To jakieś kompletne nieporozumienie, że gminne lokale zamieniane są w pokoje na krótkotrwały najem – dodaje.

W swojej interpelacji do Jacka Majchrowskiego Łukasz Gibała cytuje… Jacka Majchrowskiego: „To nie miasto wynajmuje lokale w centrum miasta, ale ich prywatni właściciele. To oni decydują, czy w lokalu będzie bank zamiast rzemieślnika, czy mieszkanie będzie wynajęte lokatorom na lata czy turystom na kilka nocy (…). Jako władze miasta nie zmienimy od razu istniejącego stanu. Przedsiębiorcy i właściciele kamienic muszą rozumieć prosty fakt – czy godząc się na określony typ działalności w budynku, pośrednio nie przyczyniają się do rozkładu relacji społecznych, autentyczności całych kwartałów naszego miasta” – napisał prezydent we wrześniu ubiegłego roku na oficjalnym miejskim portalu krakow.pl. – Niestety, przykłady gminnych lokali na osiedlach Zielonym i Centrum B dowodzą, że tego „prostego faktu” nie rozumie podległy Jackowi Majchrowskiemu Zarząd Budynków Komunalnych – komentuje Gibała.

Wynajmowanie na krótki okres pokoi i mieszkać w kamienicach czy blokach jest często dużą uciążliwością dla ich stałych mieszkańców. Skarżą się na hałas, śmieci, ślady po nocnych imprezach. Zjawisko to niszczy wspólnoty mieszkaniowe i relacje sąsiedzkie. Z rejonów miasta, w których się nasila, znikają lokalne sklepiki i usługi dla mieszkańców, a zastępują je te tworzone „pod turystów”: sklepy z alkoholem i pamiątkami, sieciowe kawiarnie. Rosną ceny w sklepach spożywczych. W efekcie i sami mieszkańcy uciekają do innych dzielnic. Na ten problem zareagowały już, wprowadzając obostrzenia, m.in. Barcelona, Berlin, Amsterdam, Madryt czy Paryż. Polskie miasta nie są w stanie nic wiele zrobić bez zmian ustawowych, dlatego intensywnie za tym lobbują. W tym gronie są i władze Krakowa. Krakowska rada miasta już w 2018 roku skierowała do rządu rezolucję w tej sprawie. Regulacje dotyczące krótkoterminowego najmu były również jednym postulatów Jacka Majchrowskiego, przekazanych krakowskim parlamentarzystom przed kilkoma dniami. Szacuje się, że w portalach rezerwacyjnych ogłasza się około 5 tys. krakowskich apartamentów i pokoi do wynajęcia.

– Fakt, że z mapy Krakowa znikają niewielkie punkty gastronomiczne i usługowe, zastępowane przez kolejne apartamenty i pokoje na wynajem, musi budzić zaniepokojenie. Jest ono tym większe, jeśli dzieje się to w nieruchomościach należących do miasta. Jeśli ten trend nie zostanie powstrzymany, wkrótce działające nieraz od dziesięcioleci miejsca będziemy mogli oglądać już tylko na wystawach takich, jak „Bufet pod Kombinatem” w nowohuckim oddziale Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Wyłącznie na archiwalnych fotografiach – napisał w interpelacji Łukasz Gibała.