felekJako mieszkaniec Półwsia Zwierzynieckiego – niegdyś nawet jakoś tam aktywny w sprawach miasta – a i do tej pory realistycznie reagujący i zainteresowany tymi sprawami, nie mogę przejść obojętnie tak wobec Planu zagospodarowania okolicy Wzgórza św. Bronisławy jak i też reakcji Pana Łukasza Gibały w tym zakresie. Można powiedzieć – ot – zwykła rzecz porządkowa, gospodarcza w terenie, jakieś może uporządkowanie – a tu Radny Gibała z wielką energią i już rutynowo zawsze punktuje, ma za złe itd. Ja tam zresztą nie mam przesadnego zaufania do tego pana jako obrońcy moich – mieszkańca interesów.

Z kolei jednak skoro krytykuje Wielkiego Nieodwoływalnego, to warto na sprawę zwrócić uwagę. W moim odczuciu bowiem, to się w mieście dzieje pod nie tyle rządami co administracją administracji pana prof. J. Majchrowskiego wzbudza poważne obawy o naszą mieszkańców – i miasta przyszłość. Może powinna więc zadziałać zasada przeciwnicy moich przeciwników są moimi przyjaciółmi? Tyle, że pan prof.J. Majchrowski nie jest moim przeciwnikiem – w tym rozumieniu jak jest on przeciwnikiem pana Gibały – dla którego fotel prezydencki jest, jak mam wrażenie – celem samym w sobie.
Tak więc jestem właściwie w kropie. Bo pozostaje mi w ręku niezmiennie działająca i prawdziwa reguła śp. J. Wertza – czyli Ustawa o Zdrowym Rozsądku (UoZR)
Cóż ona podpowiada takiemu komuś jak ja – który nie od wczoraj ma oczy i uszy oraz jaką taką zdolność nawet prostych skojarzeń co do posunięć choćby deweloperskich o ideologicznych nie mówiąc,
Światełek ostrzegawczych – po całym mieście rozsianych jest co niemiara. Mam przypominać? Szkoda miejsca.
Cóż można więcej powiedzieć
W pojedynkę, nie mając dostępu do dokumentów (a Radni mają takie możliwości) dużo się nie powalczy. Na tym polega demokracja sterowana czyli ta jak socjalistyczna, co różnicuje ją od demokracji w takim samym stopniu jak krzesło elektryczne od fotela. Stare, zużyte - ale dobra ilustracja.
Tylko skąd Pan Gibała to ma wiedzieć ?
Przecież nawet dla nowej gwiazdy tenisa, Solidarność to piramidy egipskie Komitety Obywatelskie – czyli poryw autentycznej samorodnej – choć jak się rychło okazało sterowanej i kontrolowanej – obywatelskości i samorządności to czas gdy jeszcze nie było Jej na świecie. Dla tego pokolenia – demokracja to rozmowa z obywatelami w stylu III RP. Upewniają zresztą w tym jeszcze progresiści – (to nowa nazwa neo-targowiczan) zapewniając co jest progesem a co wstydem za bycie Polakiem miłośnikiem miejsca i tradycji oraz odwiecznych wartości.
W tym więc przypadku zadaję Panu Gibale pytanie czy aby na pewno najważniejszą sprawą jest tu wycinka drzew pod inwestycję? W takim razie przypomnę spokojnie stojący wyjściowo nielegalny - już nie parkan a solidny mur zasłaniający inwestycję - wzdłuż al. Waszyngtona od poziomu tzw Generałki po poziom początku Cmentarza Salwatorskiego. Cud? Protesty oczywiście były. Jakie były i są argumenty – i to zupełnie zasadnicze sięgające podstaw funkcji miejsca i jego znaczenia. I mur stoi zamiast parkanu mówiąc mieszkańcom – i odpowiedź? Tak jakby podsumować - co nam zrobisz? Takiego – mówiąc po krakowsku. Mam zresztą przekonanie, że ta sprawa perspektywy skuteczności tego konkretnego protestu miała - ze względu na osoby - swe oddziaływanie na fragment pamiętnej afery niby korupcyjnej aż 5-ciu za jednym zamachem Wice Prezydentów. Afery jak się okazało – dmuchanej bo uniewinnienia po 11 latach procesów, która dała tylko pożądany skutek tj. wyłączenie pięciu wiceprezydentów z życia publicznego. No i spokój ze sprawą muru. Nikt choćby za tą szkodę publiczną wyłączenia tych ludzi i rezygnacji z Ich wiedzy, umiejętności i inicjatyw, nie poniósł odpowiedzialności. Dziwnym zbiegiem okoliczności, tym razem chodzi mniej więcej o teren w sąsiedztwie tyle, że usytuowany od tej linii w stronę ul Księcia Józefa, a tam po drugiej stronie ulicy pojawia się już budowany supermarket. Biznes realizuje swe cele małymi krokami w świetlaną przyszłość.
Znów odzywa się ta moja pamięć.
Przypominam - na początku owego obudzenia się samorządności i obywatelskości – były projekty przedłużenia linii tramwajowej czyli likwidacji zatłoczonej pętli tramwajowo autobusowej na Salwatorze i przeniesienie jej za istniejącą stację benzynową, czyli tam i dalej gdzie dziś powstaje supermarket. Do tego miał tu powstać parking P&R i pętla autobusowa w jakiejś ucywilizowanej i przyjaznej środowisku formie. Ta liczba pasażerów z miejscowości na zachód od Krakowa – czyli i z sypialni jest dziś widoczna okresowymi korkami po Przegorzały.
Plany, plany, propozycje społeczne.
Powstał most tam, gdzie miała być już kładka – bo tak naprawdę docelowym był i jest (przypominam – do tej pory zapisanym) przejście mostem wzdłuż linii w osi Kopca (czyli dziś po pierwszym potrzebny jest już drugi most) z wyprowadzeniem linii komunikacyjnej do zagięcia al. Armii Krajowej. Ta jest przygotowana do połączenia załamaniem pod kątem 900 , Czyli ta koncepcja ma korzenie w czasie budowy tejże alei. Lata 70 te jak pamiętam. Jak ta operacja mostowa poskutkowała? Zwolnieniem rezerwy terenu po przejściu w osi ul Malczewskiego – czyli po stronie Błoń – ogródki działkowe. Czy wtedy Prezydent Andrzej Gołaś wiedział co w istocie Mu podsunięto jako genialny plan czy sam wymyślił – nie mam pojęcia. Niemniej zarys tego o co chodzi, można dziś zobaczyć. O perspektywie wykorzystania tego terenu zwolnionego z rezerwy czyli po drugiej stronie wału od ul Ks Józefa, już pisałem w kontekście zabudowy pierzei Błoń i zagospodarowania tegoż – bo to taki zsakralizowany wygnon (to nie moje a określenie prasowe – znów ta pamięć – a z czasów operacji IVACO) to biznesowa rozrzutność. Ideologicznie – świadka historii tez się ustrzeli. Jak się da – to czemu nie.
Czyżby Pan Radny Ł. Gibała nie wiedział, że biznes i ideologiczny i finansowy realizuje wielkie cele małymi kroczkami pilnując by to sami robieni na szaro przynosili sznur, którym się ich skrępuje?
Jak sądzę w tym tekście wykazałem, że owszem nawet poparłbym protesty Pana Radnego – gdyby ten zauważył, że tu drzewka nie mają żadnego a t o żadnego znaczenia. Jako Radny gra w pozory. Dzielnie walczy. Jeśli On tego nie widzi – to cóż by mógł mi zaproponować innego jako prezydent miasta niż to co robi administracja działająca pod zgodą i parasolem prof. J. Majchrowskiego.
Tak naprawdę, w tej sprawie bardzo mnie zastanawia milczenie całej reszty opozycji w RMK . Rzecz jasna – na reakcję Rady Dzielnicy VII nie liczę zwłaszcza po historii protestów odnośnie wyborów w tej Dzielnicy i ukonstytuowaniu się tejże Rady. Jako mieszkaniec tak naprawdę jestem pozbawiony obrony moich interesów – chyba, że może chodzić tylko o drzewa i sikanie psów po chodnikach.
Nie mówię, że nie są to sprawy jakoś tam ważne – zwłaszcza w tym terenie – ale proszę wybaczyć – nie są one argumentem branym poważnie w zestawieniu z – jak się to ładnie nazywa – planami Miasta. Miasta czyli czyimi – chciałbym się i tego dowiedzieć – czy Pan Gibała to wie? Ja nie – to o co mam się niby rzucać.
Przypominam właśnie onegdajsze realne plany pokrycia całego miasta planem zagospodarowania – te kilkanaście lat temu obudziły chyba przerażenie biznesu – sądząc po skutkach Nie tylko w postaci losów Pani Wice Prezydent ale i ilości inwestycji, które powstały właśnie dlatego, że tego kompleksowego planu koniec końców – nie było. Przez kilkanaście lat – było i jest - hulaj dusza.
Tryumf – chęć pokrycia miasta Planem dla mnie jest równoważny informacji, że chyba w Krakowie tylko już podwórka nie są zabudowane.
Dworuję sobie – choć rzeczy są poważne a walczyć o interesy mieszkańców można jednie sięgając do istoty materii. Ślizgając się po powierzchni nie działa się skutecznie tylko się robi – jak się to mówi – czysty lans. I do tego mam przyłożyć rękę
Oj – Taka zamiana Prezydenta?
Beze mnie, Prezydent powinien mieć wizję, kojarzenie faktów i jasny pogląd na funkcję Miasta czyli podstawy jego rozwoju. Sama racjonalność funkcji pubu Europy została już wykazana epidemią a podejście do takich rzeczy jak podwyżki w mieście czego się da – pokazuje też dowodnie zero pomysłów poza Vincentowe „piniendzy nie ma i nie bendzie” – czyli trzeba się zabawić w Janosika – tyle że nie rozdającego a biorącego.
Proponuję się raczej zastanowić nad inną reakcją na takie traktowanie miasta i mieszkańców.
Dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański