Nie czuję się w żadnym razie kompetentny do publicznego komentowania dramatu aborcji (niezależnie od punktu widzenia jest ona ogromnym życiowym dramatem), ale kiedy widzę panią profesor uniwersytetu krzyczącą do tłumów słowami „wyp...j!” czy „jestem wk..na!” to czuję że jako społeczeństwo zeszliśmy na niższy poziom cywilizacyjny.
Niezależnie od tego o co idzie, ani jaka krzywda może wyniknąć z omawianych decyzji, to język środowisk definiowanych jako elity III RP coraz częściej przypomina dziś głos PRL-owskiego plebsu.


Dzieje się tak od lat – to niestety proces społeczny, coś poszło nie tak. Mentalność żula spod dawnej budki z piwem, którą po 1989 roku mieliśmy w sobie uciszyć i wydalić z organizmu społecznego dziś coraz częściej powraca w dramatyczny sposób, i to wcale nie z tych środowisk u których byśmy się tego spodziewali. Można powiedzieć że dawne niziny po 1989 roku uratowała pokora - a dawne elity ogłupiła i schamiła własna pycha
Kiedy minister Zalewska jeździła po kuratoriach omawiać nową reformę edukacji to tłumy pod gmachami wrzeszczały do niej: „ty ku...o!”
Kiedy po głosowaniu na temat wyborów KRS, poseł Jakubiak wracał do domu to asystowała mu – jak zawsze z kamerą ! (to też nieodłączna już jakość tej ulicznej debaty ) ekipa wrzeszcząca mu z trzydziestu centymetrów do ucha: „ty wąsata zdradziecka ku....o!”. Trudno nie dodać, że w pewnym momencie Jakubiak się zdenerwował i machnął ręką ruchem odganiającym krzykacza sprzed swojego policzka, jak się odgania komara. Nie zadał facetowi ciosu, mimo że kamera była dosłownie półtora metra obok, nie widać nawet czy w ogóle go zawadził. Film natomiast natychmiast pojawił się w sieci – przycięty do ruchu ręki Jakubiaka, w zwolnionym tempie i … wyciszonym dźwiękiem żeby nie było słuchać chamskich i wulgarnych obelg jakie poseł przez kilkanaście minut wysłuchiwał z odległości trzydziestu centymetrów do ucha.
Gdzieś w międzyczasie mieliśmy pokaz klasy kolejnego obrońcy wartości i demokracji – aktywistę KOD-u (robiącego za ochroniarza) który młodej dziennikarce TVP wrzeszczał z metra w twarz: „do ku...y z burdelu mam więcej szacunku niż do ciebie!”
Dziś mamy masowe uliczne demonstracje na których tłum – uważający się za bardziej świadomą, lepiej wykształconą i bardziej inteligentną część społeczeństwa niesie transparenty z napisem „wypie...ć!” i skanduje powszechnie okrzyki „Je...ć kler!” czy „Je...PiS!”.
Taki jest finalny, smutny obraz. Jednak jakiś proces społeczny musiał przecież do niego doprowadzić. Nie potrafię uwierzyć że to schamienie ambitnej i pełnej aspiracji, grupy społeczeństwa nastąpiło samoistnie – ktoś musiał tu latami podsuwać fałszywe, choć atrakcyjne wzorce.
.
Niecałą dekadę temu w mediach (u których zresztą ówczesne pojęcie wolności dziś obrazuje całkowity brak wiedzy społeczeństwa o patologiach państwa z tamtego okresu) pojawiał się spot wyborczy pod tytułem: „Oni też pójdą do wyborów!” Jak pamiętamy, spot pokazywał migawki z zadym kibolskich, bluzgi z agresywnych demonstracji, złe emocje, wulgarne obelgi. Jest dla mnie pewnym fenomenem że te zachowania – wówczas jeszcze postrzegane jako oburzająca społeczna patologia - dziś są powszechnym standardem zachowań tej grupy społecznej która je wówczas piętnowała. Czy zadziałał tu mechanizm wpajanego tym ludziom syndromu ofiary – który dziś przerodził się w agresję kata, czy może uznali że przemoc fizyczna jest po prostu skuteczna, czy też może do głosu doszła w nich tłumiona i maskowana przez lata ogromna nienawiść do ludzi o odmiennych poglądach. To zapewne temat dla socjologów, choć trudno nie zauważyć tu mechanizmu ogromnej frustracji ludzi którym ktoś latami wpajał że ich wybitne i dominujące , wręcz antropologiczne, cechy osobowości są naturalnym, i uzasadnionym demokratycznie fundamentem do sprawowania władzy i dominacji społecznej. I nagle cały ten poukładany świat jesienią 2015 roku posypał się w proch.
Błyskotliwe hasła powtarzane z przekazów w internetowych memach, powoływanie się literalnie na tzw uznane autorytety, utożsamianie się z modnymi środowiskami – wszystko okazało się zbyt miałkie, płytkie retorycznie, z czasem coraz bardziej sztampowe. A ich reprezentacja polityczna z coraz większym trudem łatała parasol ochronny mediów, który wychwytywał wszelkie przecieki o faktycznej jakości zarządzania państwem.
Zrodziła się więc w nich gigantyczna frustracja. Do bański z ich przekazem medialnym wpuszczano coraz to nowe „wirusy” upewniające że ich dominacja poległa w walce z podłością, faszyzmem, nazizmem, zoologiczną nienawiścią, barbarzyństwem z niższego stopnia rozwoju cywilizacyjnego, z cynizmem morderców. Tych ludzi zaszczuto, zainfekowano nienawiścią i agresją – choć jednocześnie wciąż pompowano w nich hagiografię o ich wrażliwości na hejt, nienawiść, nietolerancję. Nawet ich wzór dobroci i humanitaryzmu, Jerzy Owsiak w imię dialogu i dobrego serca mógł publicznie grozić że „da z bańki” każdemu kto się źle wyrazi o przeszłości Lecha Wałęsy.
Dla mnie niezwykle czytelnym stanem rzeczy były kilka lat temu słynne demonstracje kobiet ubranych na czarno. Wściekłych, pełnych furii – nie potrafiących często nawet zdefiniować swojej złości. To był: „wkurw!” - cokolwiek to znaczy – po prostu „mega wkurw!”. Co jednak najistotniejsze, owa złość nastąpiła po wniesieniu do Sejmu społecznego projektu drastycznej likwidacji i penalizacji aborcji niezależnie od sytuacji. Autorem projektu było stowarzyszenie Ordo Iuris. Rząd nie poświęcił tej ustawie nawet minuty swojej pracy, Episkopat wydał dwa publiczne oświadczenia odcinając się od tego projektu, Jarosław Kaczyński w trzech wywiadach informował że nie zgadza się z tym projektem i PiS go nie poprze – choć tak jak każdy projekt dopuści go do przedstawienia w Sejmie. Te biedne kobiety szły pełne wściekłości i agresji – choć kompletnie nie były zorientowane ktoś naprawdę bawił ich emocjami. To był wieloletni proces – dziś jedynie widzimy tego efekty.
.
Na koniec tego skandalicznie długiego wywodu przypomnę trzy fragmenty wypowiedzi Tomasza Lisa sprzed kilku lat (o ile pamiętam z kwietnia 2011 roku) z konferencji pt „Dlaczego chamiejemy” jaka odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim. Tomasz Lis jest bowiem dla mnie bardzo charakterystycznym przedstawicielem owej nowej elity III RP – człowiekiem bardzo inteligentnym i błyskotliwym. Potrafiącym trzeźwo definiować zło – pod warunkiem że to zło nie nie sprzyja jego interesom.
Pytanie moderatora:
„Są panowie przedstawicielami czterech bardzo ważnych grup społecznych, które kształtują opinie i sposób myślenia wielu ludzi. Jak panowie sądzą , która z tych grup jest najbardziej odpowiedzialna za ogólne głupienie społeczeństwa?”
Tomasz Lis:
„/.../ To chamstwo zaczęło galopować. Cham, głupiec i prostak to nie jest ktoś kto się chowa, kto jest zażenowany, kto ma tyle powodu do wstydu że woli nie uciekać, woli być na zapleczu. Nie! - cham, głupiec i prostak to jest ktoś kto jest w ofensywie./.../”
„/.../„Panie profesorze my się będziemy porozumiewali – z łatwością. I oni też będą się porozumiewali – z łatwością. Tylko my z nimi, i oni z nami nie będą mogli.”
A teraz proszę sobie przypomnieć obrazy z ostatniej demonstracji.


Opublikowano na Salo24.pl  25 października 2020,