Panie Prezydencie, Panie Premierze, Panie Prezesie, w polskim systemie prawnym najwyższy czas robić solidne porządki, bo inaczej opozycja, wspierana przez różne instytucje UE i nie tylko, zdemoluje nam cały wymiar sprawiedliwości do takiego stopnia, że przez wiele lat nie da się tego naprawić. Przed dwoma tygodniami słuchałem wywiadu z jednym z naszych byłych przedstawicieli w europejskich sądach, który był wypytywany przez dziennikarza, jak będzie wyglądał nasz system prawny po tym, kiedy PiS utraci władzę. Ów pan snuł wizje naprawiania sądownictwa, z TK, SN i KRS na czele, o czym na liberalnych mediach od czasu do czasu „mądre głowy nadają”, ale zapytany, co z wydanymi wyrokami się stanie ze smutkiem stwierdził, że tych wyroków nie można podważać, choćby miało się usunąć ze stanowisk sędziów, którzy je wydali, bo mogłoby to spowodować trudne do przewidzenia skutki.

Podobne opinie wypowiadali również przedstawiciele i naszej „starej” sędziowskiej gwardii, jak i niektórzy unijni sędziowie zainteresowani „naprawianiem” naszego wymiaru sprawiedliwości. Ale, to już było, teraz pojawiła się nowa narracja, co do sposobu wywierania na polski rząd nacisku, by zmusić go do reformowania sądownictwa „po uważaniu” swoich przeciwników.
Swoje wezwanie do najważniejszych polityków naszego kraju, zamieszczone na wstępie artykułu kieruję nie tylko ze względu na czwartkowy wyrok naszego Trybunału Konstytucyjnego, który przypomina, że polska Konstytucja jest najważniejszym aktem prawnym obowiązującym na terenie RP. Napisałem „przypomina”, bo, czego nie chce pamiętać nasz opozycja, TK wcześniejszych kadencji dwukrotnie już podobny wyrok ogłaszał, w 2005r i 2009r. Moje wezwanie jest też spowodowane coraz bardziej destrukcyjnymi działaniami opozycji, które mają negatywny wpływ na postrzeganie Polski w UE i na świecie, a także przyczyniają się do podejmowania przez UE jednoznacznie nieprzychylnych decyzji wobec naszego państwa. Ta sytuacja trwa nieustannie od czasu objęcia rządów w przez PiS, czyli od jesieni 2015r. Do dzisiaj liberalny zachód i jego instytucje, w tym KE, najważniejszy organ UE, jak i nasza lewacko-liberalna opozycja, nie mogą pogodzić się z demokratycznym wyborem polskiego społeczeństwa i to jest prawdziwy powód wszystkich zatargów, jakie między Polską, a UE się zdarzają.
Polska w swoim postepowaniu wobec UE nie jest żadnym wyjątkiem na tle innych państw, które do UE przystąpiły. Niewykonanie jednego(!) wyroku TSUE przez Polskę, to „mały pikuś” wobec podobnych przypadków, które w innych państwach zdarzyły się wielokrotnie. Czy tamte państwa, Niemcy, Hiszpania, Francja, Włochy i nie tylko, stawiano pod pręgierzem, tak, jak teraz unijni decydenci robią to z Polską? Nie? Dlaczego tak się dzieje, skoro wszystkie państwa w UE mają takie same prawa i obowiązki?
UE nigdy nie była organizacją równych praw dla swoich członków. Od dawna mówiło się o unijnych „państwach różnych prędkości”, co, ni mniej, ni więcej, oznacza, że jedni są bardziej niezależni we własnych decyzjach, dzięki czemu, m.in., będą szybciej się bogacić, że im w ogóle więcej wolno, a pozostali muszą się podporządkować i „siedzieć cicho”. Co przykre, w wielu tych „pozostałych” państwach, z Polską na czele, znalazło się wcale niemałe grono osób, przez wielu uparcie nazywanych „elitą”, które taką unijną rzeczywistość akceptują, mają z tego osobiste korzyści i we wszystkich sporach, często sztucznie wywoływanych, stają nie po stronie „swoich”, ale po stronie unijnych decydentów. Takie ustawienie sprawy, ani poszczególnym państwom, ani samej Unii w niczym nie pomaga, a coraz mocniej szkodzi, co w całkiem niedalekiej przyszłości może doprowadzić unijną organizację do gospodarczej i politycznej katastrofy.
Jak to jest w Polsce, z naszą niezawisłością, niepodległością i równością praw, w unijnej organizacji, co miały nam gwarantować unijne traktaty? Pod względem ilości oportunistów wobec własnego państwa Polska pewnie jest w europejskiej czołówce, bo u nas, oprócz opozycyjnych polityków, w opozycji znalazło się wiele postaci z różnych środowisk, ale też, co gorsze znaleźli się w tym gronie i nasi sędziowie, którzy swoimi poczynaniami rozwalają nasz system prawny, a to coraz bardziej demoluje cały wymiar sprawiedliwości z sądownictwem na czele. Dlaczego tę destrukcyjną rolę prawników tak mocno podkreślam? Bo akurat od tego grona, zgodnie z prawem, jest wymagana apolityczność, która ma dawać gwarancję ich obiektywności w wydawaniu wyroków. Prawnicy z założenia nie mogą wykraczać poza ściśle określone role, jakie do ich stanowisk i funkcji są przypisane przez prawo, z czego wielu z nich, albo zupełnie nie zdaje sobie sprawy, albo wręcz przeciwnie, przez swoje publiczne wystąpienia z premedytacją te ograniczenia łamie. Z apolitycznością nasi prawnicy od samego początku III RP byli na bakier, zawsze sprzyjali liberałom, a teraz robią to zupełnie otwarcie i mają w tym poparcie unijnych decydentów. Czy polski rząd ma takiej postawie wielu sędziów i prokuratorów biernie się przyglądać? Te poczynania towarzystwa potocznie nazywanego „nadzwyczajną kastą”, albo „wolnymi sadami”, już doprowadziły do prawniczego bałaganu, który szybko niezastopowany może doprowadzić do kompletnego chaosu całego wymiaru sprawiedliwości.
W ubiegłotygodniowy czwartek (30.09) w radio TOK FM gościł prezes (od 2020r) Izby Karnej SN, sędzia Michał Laskowski. Pan sędzia, były rzecznik SN otwarcie przyznał, że z pełną świadomością ośmioro sędziów SN, z tzw „starej” kadry, jak to sam sędzia określił, wyraziło swój protest wobec obecnie obowiązującego systemu prawnego składając następujące oświadczenia: „Oświadczamy, że wstrzymujemy się od udziału w pracach Kolegium Sądu Najwyższego do czasu całkowitego zaprzestania działalności Izby Dyscyplinarnej, a tym samym rzeczywistego wykonania orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 14 lipca i 15 lipca 2021 roku". Pan sędzia akceptuje też inne postępowania swoich kolegów, którzy poprzez swoje oświadczenia blokują pracę sądów, bo np. uważają, że w składach orzekających zasiadają osoby nieprawidłowo powołane na sędziów, a przez co wydawane przez nich wyroki mają wadę prawną i mogą z tego tytułu być zaskarżane. Ci sędziowie, albo sami wstrzymują się od orzekania, albo tez podważają wydane już wyroki twierdząc, że nie są one obowiązujące. Pan Laskowski z rozbrajającą szczerością przyznał, że ma świadomość, iż takie postawy wprowadzają w Polsce tzw „duopol prawny”, co niezmiernie komplikuje ważność, bądź nieważność tysięcy wyroków sądowych wydanych w ostatnich latach, a on sam nie wie, jak z tego problemu wybrnąć. Pan sędzia „nie wie”, ale swoim działaniem powoduje to, że teraz każdy może podważać wyroki sądowe szukając ku temu powody wynikające z „sobiepaństwa” sędziów „starej gwardii”, która rości sobie prawa, które nigdy wcześniej sędziom nie przysługiwały. Takie postępowanie ma usankcjonować sędziowską samowolę, która pozwala sędziom na powstrzymywanie się od świadczenia pracy, na niepodporządkowywanie się poleceniom swoich przełożonych, a także na podważanie kompetencji innych sędziów do bycia sędziami. Czy to już jest istny „armagedon” polskiego wymiaru sprawiedliwości?
Wydanie wyroku TK, o którym było na samym wstępie, powoduje kolejny bunt naszych „wolnych sądów” i mobilizację opozycji, by przeciwko temu wyrokowi zaprotestować (akcja organizowana przez D.Tuska). Opozycja liczy też na mocne wsparcie UE, którego unijni decydenci zawsze opozycji udzielali. Przed Polską czas wielkiej próby, szybko się okaże, czy jesteśmy i chcemy być w UE państwem traktowanym na równi z innymi, czy mamy ciągle siedzieć cicho i posłusznie akceptować to, co unijni decydenci wobec nas sobie zaplanowali. Opozycja już zresztą to robi, kiedy akceptuje za słuszne decyzje podejmowane jednoosobowo przez wiceprezeskę TSUE, nakładającą na Polskę wielkie kary finansowe jeszcze przed wydaniem wyroku w toczącym się naszym sporze z Czechami. Zewnętrzni decydenci chcą ustalać nam zasady pracy sądów i prokuratur, bo zakazują nam przenoszenia sędziów i prokuratorów do jednostek terytorialnych, a nawet między poszczególnymi wydziałami danej jednostki. A przy tym ciągle podkreślają, iż mają świadomość tego, że do organizacji wymiaru sprawiedliwości poszczególnych państw nikt z zewnątrz nie ma prawa się wtrącać. Czas to wszystko uporządkować, najwyższy czas. Sędziom, którym nie chce się pracować trzeba dać krótki okres na opamiętanie, a w razie dalszego sprzeciwu wydalać z zawodu i pozbawiać szerokich przywilejów, z których korzystają nawet nie pracując. Trzeba od sędziów skutecznie egzekwować ich obowiązek apolityczności, który tak jawnie wielu z nich łamie. A „stara gwardię”, o której wspominał pan Laskowski, można solidnie przewietrzyć, chociażby kierując wszystkich sędziów dawno mianowanych, np. przed 1989r, na niekoniecznie zasłużoną emeryturę.

Opublikowano na Salon24.pl  9 października 2021,