Ze sprawą parkowania trzeba coś zrobić i nie ulega kwestii, że na przyjęte rozwiązanie musi być pozyskana jakaś zgoda społeczna. Co do tego, jak się wydaje jest zgoda. To dobra baza wyjściowa.Nie będę się tu rozpisywał o ogólnikach i zasadach.

Jak bowiem dowodzi moja praktyka i jak się o tym wielokrotnie a dobitnie przekonałem, w mieście, w imię pragmatyki skutecznego (niby, bo faktycznie tylko pozornie) działania, dyskusje pod hasłem konsultacji, są po prostu faktycznie lekceważone. Odbywają się ze względów czysto formalnych i możliwości późniejszego powiedzenia; konsultacje tego problemu się przecież odbyły. Procedura zachowana. Skutki takiej postawy ujawniają się co prawda, ale dopiero na późniejszych etapach procedowania decyzji ? czym władza zdaje się być zawsze niepomiernie zdziwiona. Kryzysem zaufania też.

Kończy się to albo rozwiązaniem siłowym albo i następującym potem, użyciem różnych metod dla przeforsowania i tak z góry założonego planu realizacyjnego. W razie potrzeby ? władza ma możliwość ogłoszenia, iż oto (niedojrzała, roszczeniowa itp) społeczność lokalna, NGO, ekolodzy itp. ? są hamulcowymi dobrych przecież rozwiązań. I dlatego nie są one wykonywane. A nie zawsze są one dobre i dobrze przygotowane, bo wszak dobrze przygotowana decyzja jest odporna na bezzasadne protesty i to bez potrzeby uciekania się do stosowania metody upychania kolejnych pozwoleń, jak się to mówi, kolanem i siłą woli. Władzy oczywiście

Ten temat zostawiam więc tylko ku refleksji i jednak apelując, by choćby w tym przypadku tak złożonej sprawy odejść od praktyki takiego ?skutecznego działania?

Rozwiązanie zaprojektowane do wdrożenia, z jednej strony musi zawierać elementy pozytywnych propozycji w tym, co najmniej utrzymania jeśli nie poprawy komfortu funkcjonowania mieszkańca a z drugiej strony musi być na tyle elastyczne, by sytuacje jakie niesie życie mogły być uwzględnione w proponowanym rozwiązaniu.

Zwracam uwagę, iż to pierwsze, utrzymanie komfortu życiowego lub jego poprawę a nie pogarszanie, można nawet wyprowadzać jako wymóg formalny wynikający z prawa.

Przyznaję ? zadanie rozwiązania sprawy parkingowej w istniejących warunkach w mieście jest z gatunku rozwiązywania kwadratury koła. Niemniej postulaty wyjściowe pokazane powyżej, wraz z koniecznością przeprowadzenia rzetelnej z nie pozorowanej konsultacji społecznej, są fundamentalne do tego, by rozwiązanie jednak okazało się po prostu dobre i akceptowalne przez mieszkańców. Trudno - ale tak jest.

Są to ogólniki i na nich poprzestańmy. Nie moją jest rolą przedkładanie propozycji wykonawczych a i posiadana wiedza rzeczowa nie upoważnia mnie do zbytniego uszczegóławiania propozycji. Może to nastąpić w ewentualnych dalszych, już rzeczywistych i właściwie prowadzonym dialogu ? w konsultacjach. Wierzę, iż we własnym interesie ludzie są zainteresowani aktywnością w stawianiu pomysłów. Nawet sugerowane przez władze w tym zakresie ankietowanie tysięcy ludzi, nie będzie miało żadnego związku z szansą na osiągnięcie celów istotnych dla rzeczywistych konsultacji. Będzie po prostu czystym zabiegiem PR prowadzącym jedynie dla uzyskania dokumentacji poparcia. Da się to przecież zrobić. Przed taką pokusą pozwolę sobie przestrzec, jako przed działaniem w istocie pozorowanym z punktu widzenia rzetelności podejścia do zamiarów rozwiązania tematu.

Na tle tych początkowych stwierdzeń pozwolę sobie przedłożyć pod rozwagę jeden konkretny, nasz, wydawać by się mogło, tylko jednostkowy przykład oraz jedno podstawowe stwierdzenie, wynikające z bardzo, jak dla mnie, niepokojącego trendu jaki ujawnił się na tym spotkaniu.

Co do tego jednostkowego przypadku.

Osoba mieszkająca w obrębie planowanej strefy od lat kilkudziesięciu jest lekarzem i od momentu skończenia studiów (1970) pracuje w terenie. Do pracy, zależnie od warunków, dojeżdża samochodem, co jest też koniecznością ze względu na wizyty domowe, profilaktykę w szkołach na terenie całej Gminy, dowóz materiałów, prania itp. Po przekształceniach służby zdrowia, które narzuciły konieczność założenia i wybrania formy działalności gospodarczej ? swoją pracę osoba ta wykonuje jako Spółka z o.o. o odpowiednim profilu działania. Ze względu na właściwość terenową, spółka ta jest prowadzona przez Starostwo Powiatowe ? ale nie w Krakowie ? tym samym ? samochód użytkowany w spółce, jest tamże rejestrowany.

Wytworzona życiem sytuacja powoduje, że z punktu widzenia organizatora strefy parkowania samochód ten jest samochodem ?obcym?. Wprowadzenie strefy parkowania w obecnie proponowanej formule ? wyklucza tą osobę jako mieszkańca z możliwości parkowania samochodu na zasadach dostępnych dla mieszkańców, choć mieszkańcem przecież jest.

Cokolwiek by w tej materii nie robić ? każdy ruch oznacza dla tej osoby, konieczność poniesienia wydatków równoważących co najmniej kilkuletnie parkowanie na zasadach komercyjnych. To jest ta skala problemu i do takiego wydatku ten mieszkaniec będzie przymuszony. Można podjąć różne reakcje na pomysły wprowadzenia strefy w proponowanej konwencji; od sprzedaży samochodu, wyprowadzenie go ze spółki i użytkowanie w spółce samochodu prywatnego, po przekształcenie spółki czy sądową, zmianę miejsca rejestracji (co w ogóle z punktu widzenia NFZ na dziś ? w okresie kontraktowym i z perspektywa kontynuacji działalności, nie jest praktycznie możliwe). Każde rozwiązanie pociąga to, co było główną ?atrakcją? socjalizmu ? pokonywanie problemów, których by nie było gdyby nie było socjalizmu. Czy to jest zabawne, czy skuteczne i czy buduje zaufanie do stabilności warunków działań biznesowych?

A jak się to ma do statusu mieszkańca?  

Wedle obowiązującego prawa ? nawet to, co Organizatorowi wydaje się bezproblemowe, użyczenie samochodu przez firmę, pociąga skutki podatkowe czyli też, i to nie małe ? koszty.

Innymi słowy ? wprowadzenie strefy parkowania w obecnej koncepcji narzuca na konkretne osoby mieszkające w tym samym miejscu od dziesięcioleci, obciążenia finansowe nieproporcjonalnie wielkie w stosunku do tych, które będą udziałem innych mieszkańców. Osoby takie również będą dyskryminowane nawet wobec osób nie mieszkających w Dzielnicy, ale tu posiadających swoje firmy. W bardzo mało ciekawej sytuacji zostaną postawieni też ludzie pracujący w obszarze strefy, którzy z przyczyn zawodowych i życiowych muszą przyjechać do pracy samochodem. Trudno wierzyć, że w dzisiejszej sytuacji jakakolwiek firma będzie dodatkowo płaciła cokolwiek swojemu pracownikowi rekompensując te obciążenia. Te koszty pomniejszą jego pensję. Miasto zyska? Raczej złupi i czy zyska? Może, ale na krótką metę.

Skutki podobnych ruchów ze strony organizatorów życia gospodarczego w mieście już można obserwować i w innych, różnych dziedzinach. Widać z perspektywy władzy, są one nieistotne, a w istocie mogą się okazać w efekcie domina, samobójcze gospodarczo. Nawołuję do wykonania takiej analizy skutków wszelkich podobnych pozornie ?dobrych? rozwiązań.

Pozostając przy sprawie parkowania. Modelowo można sobie wyobrazić przemianę całego Krakowa w jedną wielka strefę słono płatnego parkowania. Rzeczywiście ? władza nie będzie miała kłopotu. Mieszkańców, biznesu i uspokoi się w końcu życie. Takie uspokojenie życia, to już może przejść w stan terminalny.

Czy o to chodzi?

I na koniec tej części tematycznej.

Gdzie w tym jakieś pozytywne propozycje dla ludzi mieszkających w mieście i chcących pracować dla miasta. To jakaś metoda. Nawet kataryniarka, która pomysłem jest atrakcją turystyczną, ma problem. Najlepiej ? przegonić ją. Taka była pierwsza koncepcja, ale kataryniarka się obroniła. Jak wiem ? tylko dzięki rozsądkowi i wiedzy Plastyka Miasta (tak bodaj owo stanowisko się nazywa). To już jest symbol podejścia władzy, która jest najwyraźniej przekonana, że jest siła sprawczą dla życia w mieście, choć w istocie ma być siłą służebną dla organizacji życia. Życie jest znacznie bogatsze niż to, co się jest w stanie zapisać w przepisie i to budowanym nie wedle zasad, a wedle chwilowych potrzeb, bez niezbędnej elastyczności.

Czy aby na pewno, firma działająca na terenie Dzielnicy, ludzie handlujący na targowisku, mieszkańcy ? to kłopot czy może interes dla miasta jako całości. Na coś warto się zdecydować. Czy przepędzanie Ich i ściganie kolejnymi przepiso-utrudnieniami i obciążeniami, przyniesie dobry skutek?

Daję to pod rozwagę.

Co do drugiej mojej obserwacji jaką wyniosłem ze spotkania z mieszkańcami na temat wprowadzenia strefy.

Bardzo mnie zaniepokoiła chęć podejścia do rozwiązania tematu z użyciem znanej od wieków techniki ?dziel i rządź?. Technika niby skuteczna, ale zawsze źle się kończy. Zaoszczędzę sobie przykładów.

W tym konkretnym przypadku ? obywatele choć równi wobec prawa ? są różnicowani pod kątem rejestracji samochodu, który używają.

Powtórzę ? a ten motyw pojawił się jako wzbudzona agresja ze strony obecnych na Sali. Podział na My, stąd ? o właściwych rejestracjach samochodów i Oni, z tymi - innymi rejestracjami. Jako obywatele mamy równe prawo w dostępie do środowiska i warunków życia. Ci ohydni kupcy z targowiska? zajmują miejsca. Przepędzić Ich. Tymczasem, ci ludzie pracują dla mieszkańców, zapewniają im przecież jakiś komfort życia, żyją w biznesowej symbiozie. Chyba, że założymy sobie i w tym zakresie dalekosiężny plan likwidacji targowiska, budowy jakiegoś Centrum Handlowego z wielopoziomowym parkingiem podziemnym udostępnianym mieszkańcom na zasadach podobnych do tych, jakie są obowiązujące, pomimo uzgodnień, dla parkingu na np. Placu na Groblach. Jak mieszkańcy na ?konsultacjach? tam wyszli, nie warto opisywać. A protesty były i się zbyły ? to utwierdza tylko władzę w słuszności pragmatyki ?skutecznego działania? Dokąd to prowadzi? Do blokady życia obywatelskiego i niemożliwości uzgodnienia czegokolwiek. Jakby zapomniano, że jednym z zasadniczych celów konsultacji jest pozyskanie zaufania. Obustronnego. Bez tego nic się nie zrobi.

Dalsze, i dalsze, pogarszanie warunków życia. Ale za to, jaka kasa tu zaczyna pachnieć.

Tyle, że nie dla miasta i nie dla mieszkańców.

Podobne pytanie o opłacalność realizacji zamiaru dla miasta i mieszkańców, stawiane w stosunku do wspomnianego parkingu na Groblach, umiejscowionym w miejscu tak kluczowym dla interesów miasta, który powinien być wizytówką i magnesem dla turysty ? już dawno jest chyba nietaktem.

Przeciwstawianie ludzi, jako technika nie jest nowa ? ale czy skuteczna?

I opłacalna?

Tego tematu nie rozwijam, bo jest szerszy i sięga do polityki.

Tu o niej nie rozmawiamy.