Na pozór – run na stawianie następnych i następnych pytań referendalnych jest zasadny. W istocie – same pytania wymyślone między wieczorem a porankiem przez b. prezydenta Bronisława Komorowskiego są co najmniej bezsensowne, co jednak wskazuje na słabe przemyślenie problemów. Nie słyszę o innych autorach, nawet jego najbliższy doradca od sprawy się odżegnuje, dlatego uważam że mogę wyrazić taką opinię jak napisałem.

Nie będę się zajmował szczegółową analizą pytań Referendum ex Prezydenta, z których jedno jest niekonstytucyjne drugie niejednoznaczne a trzecie bezprzedmiotowe i obraźliwe dla obywateli.

Pytania – wprowadzone następnym referendum mają oparcie w 6 000 000 podpisów Polaków – czyli mają wagę pytań istotnych dla Polski.

I tu dyskusji być nie może.

Swoją drogą – fakt rozdzielnia poprzedniego referendum od następnego tak naprawdę ratuje prestiż urzędu Prezydenta, ex Prezydenta. Przy nonsensowności pytań jest wysoka szansa że frekwencja będzie podła – czyli Naród się nie wypowiada – sprawa idzie w kosztowną niepamięć. Ale porządkującą niepamięć i za to Prezydentowi Andrzejowi Dudzie jestem wdzięczny, że następnych pytań nie dodawał do pierwszych. Oprócz tego połączenie referendów – z których drugie ma o wiele większe szanse na stanowiącą frekwencję – mogłoby spowodować ważność odpowiedzi na pytania pierwszego, co wprowadziłoby już komplety chaos (i nie wiem, czy aby zadanie pytań o treści tak właśnie wyrażonych jak zostało to zrobione nie miała takiego właśnie celu pierwotnego).

Innymi słowy – rozdzielenie referendów ratuje sytuację, a połączenie drugiego referendum z głosowaniem wyborczym nie tylko obniża koszty ale też pozwala mieć nadzieję na jego ważność – czyli na przywrócenie wagi tego ważnego dla demokracji elementu udziału społeczeństwa w podejmowaniu strategicznych decyzji.

Co do następnych mnożonych pytań – żadne nie ma znaczącego i udokumentowanego poparcia społeczności. I to jest podstawowy powód by ich w tym trybie nie stawiać. Nie znaczy nie rozważać na drodze parlamentarnej i dopiero gdy taka potrzeba zajdzie można pytać obywateli o zdanie – jeśli kwestia nabierze kształtu ingerującego w interes Państwa.

Zastanówmy się na przykład jaką wartość ma takie oto pytanie – pojawiające się jako ważne dla pewnych środowisk – a podawane w formie „Czy chcesz rozdziału religii od Państwa”

Zauważmy po pierwsze – ono jest ważne ale tylko dla pewnych środowisk a nie dla wszystkich Polaków. O ile na przykład sprawa Lasów Państwowych, czy emerytur – dotyczy wszystkich – to eliminacja religii interesuje tylko pewną doktrynalną grupę. Po drugie pytanie w tej formie jest bezsensowne – bo jak już rozdział, to Kościoła od Państwa a nie religii – chyba nie trzeba rozwijać i ten rozdział już istnieje. Po trzecie właśnie – ta kwestia jest już przedmiotem konkretnej umowy międzynarodowej – Konkordatu, stanowiącego nie o czym innym jak o granicach demarkacyjnych pomiędzy Państwem i Kościołem i o wzajemnych ich relacjach. Tak więc wnioskodawcy raczej mogli by może oczekiwać postawienia pytania „Czy żądasz unieważnienia konkordatu” a odpowiedź pozytywna – cofałaby nas do czasów głębokiej, doktrynalnej komuny. Jeśli wnioskodawcy chcą, uważają za dobrą taką destabilizację Państwa – niech zbiorą poważną liczbę podpisów pod takim wnioskiem. Nikt – dosłownie nikt i to bez względu na światopogląd, a odpowiedzialny za Państwo – nie może, nie ma prawa podjąć jakichkolwiek kroków w tym kierunku

Projekcja doktrynalnych fobii i chęć usunięcia Kościoła i reprezentowanych przezeń wartości z przestrzeni publicznej – na pewno nie są sprawami wagi państwowej. Są tylko problemem uczulenia jednej grupy – bo nawet nie wszystkich ludzi lewicy.

Mówimy tylko o lewakach i grupach którym Dekalog jest nienośnym wyrzutem sumienia i przeszkodą w interesach.

Pytania dodatkowe – montowane na kolanie na parę tygodni przed referendum i na 2 miesiące przed głosowaniem – mnożą się i kocą.

Wnioskodawcom wolno wymyślać, ale niech przed podawaniem ich na tacy do poważnej decyzji wszystkich obywateli – najpierw wykażą że te ich pytania są pytaniami obywatelskimi skalą wstępnego poparcia. Pytania postawione przez Prezydenta mają taką wagę.

I jak sądzę to wystarczy za odpowiedź dla chcących na mechanizmie broniącym demokracji i stanowiącym o wadze głosu całego społeczeństwa ubijać swój kapitał przedwyborczy i lokujących nadzieję na zyski z burzenia klarowności życia politycznego.