Prezydent się zastanawia. Przynajmniej jest taka informacja prasowa. Nie sądzę jednak by się zastanawiał nad tym czy budować, tylko za jakie pieniądze i na jakich warunkach to zrobić.
Nad problemem pierwszym ? czy budować nie zatrzymujmy się, gdyż można wyłożyć tyle argumentów, że sprzeciwy ? gdyby się nawet pojawił ślimaczek winniczek albo siedlisko nietoperza ? modraszek też jest dobry ? to wszystkie te problemy można bez trudu rozwiązać na gruncie porównywania racji środowiskowych ? o ekonomicznych i funkcjonalnych nie mówiąc. Byleby konsekwentnie to robić, co nie jest silną stroną podejmujących decyzje. To jest może tylko moje zdanie ale sądząc po efektach te są słabo przygotowane do procedowania takich rzeczy, albo chowają się za wytłumaczenia ze czegoś nie zrobili bo np. ?ekolodzy? albo ?ciemni mieszkańcy? ? operując skrótem. Nie moją jest rzeczą tego dowodzić ? fakty z wielu przypadków mówią za siebie. Proste to, by nie rzec banalne, grzechy pychy władzy. Uważam, że jednak właśnie w świetle dotychczasowych doświadczeń, należy za to i to publicznie, poruszyć kilka kwestii z dziedziny nie tylko ?za ile? ale i ?na jakich warunkach wykonać i eksploatować? pokazując ważne dla opinii publicznej okoliczności tego rodzaju spraw.
To ważne, by ludzie wiedzieli z czym mają do czynienia, bo wierzę, iż w słusznej sprawie zawsze udzielą poparcia.
Przynajmniej mam taką nadzieję.
Kwestia ?za ile?, na dziś, jest złożona.
Wynika ona przecież z oczekiwań inwestora czyli miasta (i nie tylko miasta) co do funkcji obiektu oraz z zaakceptowanego projektu. Tym samym nie jest dziś możliwe do określenia ile i kogo to będzie kosztowało, tym bardziej jeśli by to miało się robić w dyskursie publicystycznym. Taka rozmowa na dziś jest pozbawiona sensu ? bo nie ma po prostu podstaw. Można tylko mówić o orientacyjnych cenach podobnych obiektów, ale tylko porównawczo. Wiadomo też, że na pewno należy wybierać ofertę, zarówno projektową jak i wykonawczą oraz propozycję umowy użytkowana nie tylko najtańszą, ale i najlepszą. Łatwo powiedzieć. Te dwa naturalne, a sprzeczne, oczekiwania musza być zastąpione jednym określeniem ? koszt optymalny, najlepsze warunki dla miasta. I choć to wygląda na rozsądne ? może stać się kłopotem z punktu widzenia przepisów dotyczących zamówień publicznych.
Jednak nie tak diabeł straszny jak się wydaje.
O wiele ważniejsze i silnie rzutujące na losy całości, są sprawy wyrażenia oczekiwań co do funkcji i rozmiarów obiektu oraz stanowisk wyjściowych co do umowy na budowę i odnośnie administrowania i użytkowania obiektu.
I tymi właśnie kwestiami można się tylko zajmować i to już, teraz, bo potem będzie już za późno. Potem, to już z tego tytułu mogą być tylko kłopoty. Te sprawy muszą być potraktowane jako kluczowe na starcie.
Jakież więc mogą być oczekiwania miasta, a ściślej jego mieszkańców?
Dla porządku i na początek należy przypomnieć, iż cała górna płyta nad peronami ? pierwotnie miała być najpierw właśnie dworcem PKS i parkingiem dla obu dworców, a potem już tylko parkingiem służebnym dla funkcji PKP. Następnie powstała koncepcja tego, co potem nazwano ?Nowym Miastem?, a stało się po prostu Galerią Krakowską. Parking usytuowany na płycie pierwotnie PKP ? stawał się - dziś już jest w całości - bodaj w trzech etapach, płatnym parkingiem galerii i stąd ? choć w samej galerii też mamy parking działający na tych samych zasadach, ten na płycie, stał się parkingiem galerii z dostępem do wejść/wyjść z peronów i wind komunikacyjnych z peronami.
Na skutek tych ewolucji, a nie tylko z wyższej konieczności, powstała koncepcja usytuowania dworca PKS w kąciku, można powiedzieć na podziemnym poziomie dworca, praktycznie bez parkingu oraz konieczność budowy nowego parkingu dla co najmniej PKP. Podkreślmy ? choć dziś, ten nowy, projektowany, ma być parkingiem dla PKP ? to nie ma takiej możliwości by on takim stał się nim faktycznie wyłącznie, gdyż lokalizacja obecnie sugerowana chęcią sprzedaży działki przez PKP daje szanse dla stworzenia parkingu i dla potrzeb PKS i PKP, co oczywiście, z punktu widzenia klientów tych firm jest koniecznością. Zauważmy na marginesie, że PKP sprzedaje teren, na którym ma być coś służebnego dla interesów firmy. Kto wybuduje i co wybuduje ? PKP ? nominalnie nie obchodzi.
Już z tego widać, że należałoby zadać pytanie czy ów parking, jakby w historii dublowany, jest potrzebny miastu czy też przewoźnikom. Jako, że cała trójka to podmioty, dla których ów parking by funkcjonował, staje się rozsądne i sprawiedliwe rozłożenie zobowiązań co do kosztów, wykonawstwa i oczekiwań co do funkcji na wszystkich. Czy po równo? I gdzie w tym układzie współpracy oraz w jakiej roli, ma tu wystąpić miasto Zapytajmy, kto będzie z tego korzystał ? tak jakbyśmy zapytali o infrastrukturę we wspólnym, współużytkowanym mieszkaniu.
To sobie powiedziawszy możemy stwierdzić wracając do stanu pierwotnego ? to w takim razie niech galeria martwi się jeśli potrzebuje o budowę parkingu dla siebie, a odda PKP ? to co miało być dlań służebne. Proponując tego rodzaju podejście, my ? jako ludzie z zewnątrz - nie wiemy na jakich warunkach tak naprawdę dziś funkcjonuje obecny parking dla PKP? dla PKS? dla Galerii?, oraz co, i czy, ma coś do tego w ogóle miasto. Już sama owa niepewność generuje różne warianty podejścia do tematu projektowania lokalizacji, konstrukcji i ustanawiania warunków użytkowania przyszłego parkingu, a nawet wyglądu samego projektu.
Innymi słowy uważam, że to nie Prezydent powinien się chyba dziś zastanawiać czy budować, a raczej czy i na jakich warunkach wchodzić do ewentualnej współpracy z podmiotami zainteresowanymi zaistnieniem parkingu. Istotnym przedmiotem jego troski powinna być raczej kwestia jak reprezentować w tym układzie biznesowym interes miasta i mieszkańców. Te interesy trzeba sobie przynajmniej uświadomić. Tak więc Prezydent nad samą budową ? może się nie zastanawiać.
Następnym koniecznym do postawienia jest równoległe pytanie, kto ma ponosić koszty owej budowy ? ale to może wynikać dopiero z poprzednich rozważań.
Jedno jest pewne ? opisane okoliczności, z punktu widzenia interesu miasta, są ważne i konieczne do wzięcia pod rozwagę. Bo przecież miasto parkingu nie będzie budowało i tylko dla siebie. PKP/PKS ? mogą powiedzieć; nas ten temat nie obchodzi, a galeria ? jak będzie miała do tego podstawę powie ? ja już parking mam. Daliście ? to mam, użytkuję i dajcie mi spokój. I zapewne doda; grunt pod parking ? czyli płyta będąca zadaszeniem ? jako, że należy do PKP ? i one są obciążone utrzymaniem stanu technicznego całej tej konstrukcji.
Te wszystkie rzeczy są dla nas w tej chwili w sferze domniemań, a na pewno przed podjęciem tematu znajdą się na stole negocjacyjnym. Dziś opinia publiczna nie wie, na jakich zasadach następowała ewolucja użytkowania obecnego parkingu, co jest czyje i kto za co odpowiada. Czy miasto gra w tym w ogóle jakąkolwiek rolę?
Pewne jest jednak, że kluczowe tu będą warunki umowy, jakie się postawi przyszłemu administratorowi parkingu i to co w tym będzie zależało od miasta. Daleko idąca analiza tego co się działo i dzieje z parkingiem na Placu na Groblach, musi być nie tylko ostrzeżeniem, ale i nauką. Nie tylko dla miasta i jego mieszkańców. Tego błędu nie tyle wynajęcia, co wręcz przekazania praw do parkingu na 70 lat bez oglądania się na rachunek biznesowy, na żywotny interes miasta, bez wcześniejszej, podejrzewam, pełnej analizy poprowadzonej z punktu widzenia miasta, nie powinno się już powtórzyć. To dla mnie jest pewne.
Z drugiej strony wiadomym jest, że te warunki i zamiary, projekty umów, nie mogą być zbyt łatwo ujawniane, niemniej opinia publiczna musi być informowana o ramowym ich kształcie.
Pamiętajmy jakie były deklaracje w stosunku do mieszkańców okolic Placu na Groblach, a na czym się skończyło. Co miasto ma z tego parkingu, należy rozważyć i w odniesieniu do nowej inwestycji.
Montaż finansowy ? i potrzeby kontrahentów będą dyktowały zasady użytkowania i udostępniania parkingu jako czegoś funkcjonalnego i dla parkujących i dla pozostałych uczestników tego interesu.
I na koniec ? proponuję by w dyskusji publicznej, która nastąpić musi, zajmować się tylko i wyłącznie odpowiedzialną i stałą od początku zasadą współużytkowania i zobowiązaniem stron do poważnego rozważania (co nie znaczy bezwzględnego przyjmowania) rzeczowych i umotywowanych uwag wnoszonych w trybie konsultacji społecznych prowadzonych w sposób wykluczający ich pozorowanie.
Co to znaczy poważnego? Dotychczas tego nie było.
Mówię tu o rzetelnym rozważaniu i pełnym honorowaniu autorstwa ewentualnie wykorzystanych, jeśli zasadnych, wspomagających, ostrzegających przed kłopotami, uwag i przedkładanych rozwiązań ? jeśli takowe się pokażą. Zasada ? nie ma głupich pytań są tylko takie odpowiedzi, zmusi do rozważenia i argumentowania, a nie pozwoli na pogardliwe wydymanie warg i skłoni do pochylania się nad istotą znaczenia przedkładanych racji. Te mogą być niemądre, niewłaściwe ? ale to należy wykazać, a w innym przypadku - wykorzystana informacja nie jest przecież bezimiennym towarem. Towarem, który co prawda powinien być produktem autorów projektu ? a nie jest, bo został przez nich pominięty. Dotychczasowa praktyka sprowadza te uwagi do łaskawego wysłuchania informacji, a jeśli nawet jej wykorzystania to bez udziału pomysłodawcy i najczęściej bez związku z istotą jego pomysłu. Klepać po ramieniu można kuzyna ? ale w życiu publicznym i to suwerena władzy, czyli społeczeństwo, po prostu klepać protekcjonalnie i z wyższością jest niezdrowo. Obecna władza ma na razie w tym względzie relatywnie dobre samopoczucie, ale już je traci bo doświadcza skutków takiej postawy.
Co warto też wziąć pod uwagę.