Po konferencji prasowej profesorów - ekonomisty Zbigniewa Krysiaka i politologa Tomasza Grosse - szybko postanowiono ich raport na temat Polski w Unii Europejskiej najpierw przekłamać, a potem zamilczeć. Z 121 stron pisma i wieloaspektowego wystąpienia naukowców rozprowadzono jedno zestawienie (bilans finansowy Polski w UE), uznano że praca naukowców jest drogą do Polexitu, a następnie nazwano dokument „Raportem Jakiego”, by skojarzyć wnioski z prawicową partią, a nie z wywodem wykładowców akedmickich. Redaktor Dominika Wielowieyska zaproponowała, by temat zbojkotować.

Tezy raportu
Tymczasem raport Grossego i Krysiaka, „Saldo transferów finansowych między Unią Europejską a Polską” stawia tezy zupełnie inne, niż przypisują mu nieżyczliwi komentatorze. Autorzy twierdzą, m.in.:
(1.) Państwa Europy Środkowowschodniej nie zostały przyjęte do UE w geście charytatywnym - nasi zachodni partnerzy skorzystali na tym ekonomicznie.


(2.) Zyski z rozrzeszenia UE są asymetryczne na korzyść Zachodu , np. Polska korzysta od 2,5 do 7 razy mniej niż inne kraje z zachodu UE (odniesienie per capita).


(3.) Dostosowanie polskiej gospodarki do wymogów UE spowodowało szkody w gospodarce, m.in. niekorzystną dla Polski wyprzedaż majątku narodowego.


(4.) Rynek wewnętrzny UE ma charakter oligopolistyczny, przez co unijne koncerny zdominowały rynki nowych członków UE.


(5.) Aby wejść do UE Polska wybrała egzogeniczny model gospodarczy, czyli oparła swoją pomyślność o zewnętrzne podmioty i kapitał zagraniczny.


(6.) Kryzys 2008 roku zadał kłam szansom na równomierny rozwój całej UE i po raz kolejny kapitał okazał się mieć narodowość (dbając o swoje państwa)


(7.) Największym beneficjentem rozszerzenia UE i jej obecnej polityki ekonomicznej, były i są Niemcy.


(8.) Obecny model gospodarczy UE jest ślepą uliczką - inne części świata stają się bardziej konkurencyjne i dynamiczne.


(9.) Istnieje możliwość, że obecny model gospodarczy wręcz uniemożliwi wyrównanie poziomu życia w UE.


(10.) Bez reformy unijnej strategii gospodarczej będą tracić wszyscy: najpierw państwa „młodszej Europy”, potem cała Unia, a na końcu także i Niemcy.


W żadnej z części Raportu (prof. Grosse: Bilans członkostwa w UE , prof. Krysiak: Saldo transferów finansowych między UE a Polską) nie ma ani słowa o Polexicie, ani o tym że Polska nie powinna była przystępować do wspólnoty.


Wnioski z Raportu


Profesorowie wyprowadzają zupełnie inne wnioski - twierdzą np., że decyzje polityczne władz RP, zwłaszcza z lat 90-tych, były błędne i poprzez bezrefleksyjne dostosowywanie się do wytycznych z Komisji Europejskiej, skazały kraj na niekorzystne rozwiązania. Prof. Grosse pisze:
Komisja Europejska wspierała w nowych państwach członkowskich model rozwoju opierający się na zagranicznych inwestycjach bezpośrednich, w tym jeszcze w okresie przedakcesyjnym promowała prywatyzację przedsiębiorstw lokalnych przez kapitał zachodnioeuropejski, a nawet dofinansowywała ze środków unijnych specjalne agencje państwowe, które miały przyspieszyć tego typu prywatyzację.


Autorzy nie proponują opuszczenia Unii, ale postulują debatę na temat jej przyszłości, a także reformy - by nie tylko poszczególne kraje były większymi beneficjentami zależności ekonomicznych, ale także cała UE stała się silniejsza i bardziej efektywna.

W II części raportu, prof. Krysiak twierdzi:

Decyzja wprowadzenia Euro niestety nie bazowała na przesłankach ekonomicznych, ale wyłącznie ideologicznych wynikających z tendencji dążenia Niemiec do superpaństwa.

Analiza wpływu wprowadzenia Euro na ekonomię poszczególnych krajów dokonana przez Centre for European Policy jest bardzo mocnym dowodem na niewłaściwy model integracji ekonomicznej w UE, co na tle tak silnych argumentów zmusza UE do szybkiej i radykalnej reformy

W części tekstu autorstwa prof. Grossego czytamy o tym, jak gospodarki naszego regionu zostały podporządkowane podmiotom zachodnim, przez co w takich sytuacjach jak kryzys 2008 roku, zostały bardziej narażone na konsekwencje krachu:
W konsekwencji zagraniczne podmioty miały dominujący wpływ na miejscowe gospodarki. W 2012 roku skumulowany poziom inwestycji bezpośrednich zbliżył się do 70 proc. PKB na Węgrzech i w Czechach, sięgał 60 proc. na Słowacji i przekraczał 40 proc. w Polsce. W państwach Grupy Wyszehradzkiej inwestycje były głównie produkcyjne i w trochę mniejszym zakresie portfelowe, w tym na rynku nieruchomości. Na przykład w państwach bałtyckich wybierano przede wszystkim inwestycje finansowe i na rynku nieruchomości, w czym celowały banki nordyckie, głównie szwedzkie. (…) wywołało to silny wzrost cen nieruchomości, o około 100 proc. w roku 2007 w porównaniu do 2000 roku. Jeszcze większa bańka spekulacyjna na tych aktywach miała miejsce w krajach bałtyckich (niekiedy ponad 200-procentowy wzrost), co zakończyło się bolesnym kryzysem po 2008 roku.


Fundusze, które Polska dostaje z Brukseli, a które nadwiślański mainstream przedstawia jako bezapelacyjne dobrodziejstwo, nie równoważą innych kosztów, jakie ponosi Polska w związku z - tu pozwolimy sobie na własne określenie - kolonizacją polskiej gospodarki. Jak przekonuje prof. Krysiak:
Zyski, które czerpią podmioty z państw UE stanowią bardzo wysoki poziom wypływów gotówki z Polski, które znacznie przewyższają fundusze jakie Polska otrzymuje z budżetu UE. Za lata 2004 - 2020 średnia roczna kwota wpływów z budżetu UE do Polski wynosiła ok. 35 mld PLN, zaś średnia roczna wartość wypływających zysków do państw UE w zachodniej Europie była prawie dwukrotnie wyższa od wypływów netto z budżetu UE i wyniosła prawie 58 mld PLN.

Cechy Raportu


Naukowcy stworzyli Raport o charakterze naukowym, powołując się na około sto analiz, monografii i artykułów - przywołali też autorów zachodnioeuropejskich (np. z niemieckich fundacji), których wnioski są zbieżne z ich wnioskami. I tak np. wg niemieckiej fundacji Bertelsmanna:
Państwa i regiony najbogatsze odnoszą kilkakrotnie większe korzyści gospodarcze wynikające z integracji europejskiej w przeliczeniu na głowę mieszkańca, jak i w ujęciu globalnym, aniżeli te uboższe.

Przykładowo korzyści dla statystycznego Niemca w ciągu roku wynoszą 1.046 euro i ponad 86 mld euro dla Niemiec, podczas gdy dla statystycznego mieszkańca Polski jest to wielkość trzykrotnie mniejsza (382 euro) oraz sześciokrotnie mniejsza w odniesieniu do kwot całkowitych (około 14 mld euro).

Nic dziwnego, że skoro autorzy nie pisali tego raportu na kolanach, to intelektualiści III RP czują przynajmniej dyskomfort. Kilka dekad zachwalania Unii Europejskiej z nabożną czcią zostaje właśnie zdemaskowane. Nam przychodzi przebić barierę milczenia i rozpowszechniać owoce pracy Grossego i Krysiaka.

Tekst ukazał się na portalu wPolityce 24 września 2021r