To sytuacja jak z „Procesu” Franza Kafki i bez dętej demagogii muszę przyznać że kiedy obejrzałem relację z rozprawy sądowej między Dorotą Stańczyk a przewodniczącym Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Katowicach to mnie zatkało. Słyszałem że jest jakaś „draka” ale pojęcia nie miałem jaka jest skala tego skandalu.

Wieczór 21 listopada 2014 roku, piątek, około godziny 21-szej. Członkowie Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Katowicach po sześciu dniach pracy przy podliczaniu głosów w wyborach samorządowych podpisują końcowy protokół i rozjeżdżają się do domów. Na następny dzień o szóstej rano protokół zostanie wywieszony na siedzibie komisji i przesłany do Państwowej Komisji Wyborczej. Po prawie tygodniu zmagań z awariami systemu komputerowego i mozolnego zliczania głosów komisja wyborcza w Katowicach – lokalny przedstawiciel państwa polskiego przedstawia dokument obrazujący wolę wyborców.

Ranek 22 listopada – sobota. Do członkini Komisji – Doroty Stańczyk dzwoni urzędniczka Urzędu Marszałkowskiego. Przekazuje jej informację, że wszystko idzie zgodnie z procedurą, protokół został wywieszony i przesłany do Warszawy. Stańczyk deklaruje, że jeśli byłaby potrzeba pomocy czy podpisania jeszcze jakichś oświadczeń to zjawi się lada moment i złoży podpisy. Wszystko jest w porządku, protokoły poszły bez żadnych zmian ani poprawek.

Dzień później – późny wieczór 23 listopada, niedziela. Przewodniczący PKW sędzia Stefan Jaworski przedstawia wyniki wyborów do Sejmików Wojewódzkich. Na Górnym Śląsku 14 mandatów przypada PiS-owi, a 7 trafia do PSL. Dorota Stańczyk ogląda transmisję i trudno jej uwierzyć bo ma tez przed oczami wyniki z protokołu jaki podpisała dwa dni wcześniej jako członkini komisji w Katowicach. A tam PiS miał 16 mandatów a PSL-owi przypadało  5.

PiS jest oburzone, na prawicowych portalach wrze. Sprawa zostaje jednak szybko wyjaśniona – jak się okazuje doszło do drobnej pomyłki – niemal przejęzyczenia. Zgodnie z protokołem komisji wojewódzkiej dwa mandaty wracają więc do PiS. Tyle tylko że po ponownym obliczeniu okazuje się że ... tym razem jest o 135 tysięcy głosów ważnych mniej niż było wieczorem 21 listopada, kiedy członkowie komisji wojewódzkiej kończyli liczyć głosy. Jaka to skala? 21 listopada było 334 496 głosów ważnych – po ponownym przeliczeniu jest 201 978... czyli „unieważniło się” około 40 procent wszystkich ważnych głosów.  

Jak tłumaczono tą rozbieżność? Otóż powodem było omyłkowe dwukrotne dodanie głosów z powiatu pszczyńskiego. Kłopot w tym że w całym powiecie pszczyńskim oddano około 45 tysięcy ważnych głosów a nie 135 tysięcy, a o tyle przecież więcej było po pierwszym przeliczeniu. Jak się okazuje pomylono się też przy liczeniu ilości wydanych kart do głosowania. Pierwotnie wydano bowiem 375 684 karty a po ponownym przeliczeniu okazało się że wyborcy otrzymali 231 103 karty wyborcze. Czyli ... o 39 procent mniej.

I sam się zastanawiam czy opisywanie tu tych „nudnych cyferek” ma jakiś sens. Wystarczyłoby naprawdę napisać jedno oczywiste zdanie: przy tej skali pomyłek, poprawek i zmian protokołów wybory do sejmiku województwa śląskiego są kompletnie niewiarygodne. Trudno – ktoś zawalił, pracę komisji storpedował bajzel wywołany awarią systemu, może ktoś się pomylił wielokrotnie, a może po prostu sfałszowano protokoły. Tyle tylko że to nie ma już najmniejszego znaczenia – po prostu przy tej skali rozbieżności i zmian protokołów wybory po prostu trzeba powtórzyć.

I to nie jest pewnie jeszcze taki wielki problem. Pomyłki się zdarzają. Prawdziwym problemem jest to że – choć naprawdę znając te dane trudno w to uwierzyć – Sąd Okręgowy w Katowicach uznał że wybory są wiarygodne i nie ma powodu do ich powtórzenia. I ta informacja naprawdę wywołuje przerażenie. O co tu u licha chodzi?

 Sytuacja jest też o tyle ciekawa, że po ponownym przeliczeniu głosów okazało się, że nowy wynik wyborów opłacił się kandydatom kilku Komitetów Wyborczych – z kandydatem PiS-u włącznie. Na wszystkich 173 kandydatów osiem osób poprawiło swój pierwotny wynik. Co ciekawe, choć nowe wyniki nie powodują zmian w przydzielonych mandatach radnego, to trójka kandydatów (pan Gaża z PiS, pani Głąbek z PO i pan Pająk z RAŚ) według nowych wyników przesunęło się na pierwsze miejsce „pod kreską”. Co to oznacza? – ano to że jeśli ktoś z ich list wyborczych zrezygnuje z mandatu – np. dostanie się w tym roku do sejmu, to jego miejsce zajmie w Sejmiku Województwa właśnie ów „pierwszy pod kreską”.  Co więcej – ci ludzie przesuwając się w wyniku ponownego przeliczenia głosów na lepsze miejsca wyparli z owych lepszych miejsc innych kandydatów. Także tych którzy byli dotychczas „pierwsi pod kreską”. Prowadzenie kampanii wyborczej to nie jakaś tania dobra zabawa. To często dziesiątki tysięcy złotych – niejednokrotnie z oszczędności rodzinnych poszczególnych kandydatów. Tu naprawdę nie chodzi już  o jakąś polityczną przepychankę – Sąd Okręgowy po prostu usankcjonował swoim „autorytetem” świństwo i krzywdę  jaką zrobiono publicznie kilkudziesięciu ludziom.

Na jakiś tam zdrowy rozum, Dorota Stańczyk powinna być uważana za kobietę działającą – czy wręcz walczącą w interesie obywateli i państwa prawa. Co więcej – jej działanie powinno być nagrodzone przez samą PKW bo ujawniła fakt wprowadzenia państwowej komisji w błąd (być może w wyniku pomyłki) przez komisję wojewódzką. Przecież sędzia Jaworski i reszta członków PKW została zmuszona do dymisji nie z powodu uczciwości takich ludzi jak Dorota Stańczyk  czy tylko z powodu wadliwego systemu, ale przede wszystkim z powodu takich „przewałów” w jakie ich wpakowały błędy, pomyłki i fałszerstwa komisji lokalnych i wojewódzkich.

Mało tego – dla każdego zdrowo myślącego człowieka, tacy ludzie jak Dorota Stańczyk powinna być osobą zapraszaną do wywiadów przez media. Nie z powodu żadnych koligacji politycznych ale zwykłej roli i funkcji  mediów w społeczeństwie. Co tu dużo gadać – dziewczyna ujawniła skandaliczną manipulację (być może wywołaną pomyłką) przy wyborach do sejmiku jednego z najważniejszych województw w Polsce.

Tymczasem, wygląda na to ze tacy ludzie jak Stańczyk są w dzisiejszej Polsce traktowani raczej jako pieniacze i awanturnicy. Mało tego – kilka dni temu w prawicowych portalach gruchnęła informacja że Stańczyk i jej rodzina są zastraszani a do firmy jej ojca przychodzą „smutni panowie” sugerując że jeśli córka się nie wycofa to mogą być kłopoty.

Zerknąłem do internetu. Faktycznie, wygląda na to że Dorota Stańczyk to etosowa kobieta i bez problemu można się zorientować w jej politycznych sympatiach. Jest zaangażowana zarówno w uczestnictwo w grupach rekonstrukcjnych jak i krzewienie pamięci „żołnierzy wyklętych”. Nie kryje też prawicowych poglądów politycznych.

Problem polega jednak na tym że na nowych wynikach wyborów skorzystali też kandydaci PiS-u. Dwóch spośród nich poprawiło swoje wyniki aż o 191 i 233 procent. Podobnie jak trzech kandydatów PSL, dwóch z RAŚ i jeden z PO . Stańczyk nie działa więc tu jako obrońca interesów PiS-u czy jako przeciwniczka jakiejkolwiek innej partii. Jej protest nie jest więc żadną krucjata polityczną.

Dlaczego więc spotkała się z tak niezrozumiałym sprzeciwem Sądu Okręgowego czy brakiem wsparcia ze strony mediów? To nienormalne. Całkowicie rozumiem że z protestem Doroty Stańczyk nie zgadza się szef komisji wojewódzkiej Andrzej Czaputa. To logiczne. Ale kompletnie nie potrafię pojąć dlaczego natrafiła na taki opór innych środowisk. Dziewczyna jest bojowa – trudno temu zaprzeczyć. Ale każdy kto ma jakieś doświadczenie w walce z urzędami od razu się zorientuje że ona jest w tej chwili po prostu zaszczuta. Jeśli w świetle tak oczywistego przekrętu nawet Sąd Okręgowy uznaje że to ona się myli, to naprawdę trudno się dziewczynie dziwić że jest zdeterminowana.

Sytuacja w jakiej jest dziś Dorota Stańczyk pokazuje stan w jakim dziś znajduje się struktura państwa. W którym za błędy władzy płaci zawsze społeczeństwo. W którym na pokrycie kosztów defraudacji publicznych pieniędzy po prostu dokonuje się przelewu z innych publicznych środków i nikt nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Za błąd interpretacji przepisów przez urząd skarbowy, po prostu puszcza się przedsiębiorcę z torbami a jeśli wyniki gospodarcze państwa wyglądają kiepsko przed wyborami to omawia się jak przelać po kryjomu kasę z banku centralnego żeby władza mogła oszukać społeczeństwo że to wynik dobrego zarządzania państwem. W którym za ujawnienie błędu urzędnika gnoi się człowieka który chce aby ten błąd poprawić. Dorota Stańczyk po prostu weszła w drogę ludziom którym ten system odpowiada. System w którym za błąd urzędnika zawsze zapłaci obywatel. A jeśli się komuś cos nie podoba to urzędnicza mafia go rozjedzie walcem.  

Tekst ukazał się na Salonie 24 w dniu 5 marca 2015r

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
04 Listopada 2024

Tak to widzę..

felekPrzyjmijmy, że ok 30% obywateli ślepo i bezkrytycznie popiera to co robią obecnie rządzący. Amok, szczepionka nienawiści metodyka odczłowieczania przeciwnika wprowadzone pracą nad zabetonowaniem elektoratu – zostawmy teraz na boku. Oznacza to jednak, iż ok 70 % ludzi znajduje się poza tym kręgiem.

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 51 sekund.)


04 Listopada 2024

Tak to widzę..

(218) Feliks Stalony - Dobrzański

Przyjmijmy, że ok 30% obywateli ślepo i bezkrytycznie popiera to co robią obecnie rządzący. Amok, szczepionka nienawiści metodyka odczłowieczania...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 51 sekund.)


04 Listopada 2024

Bogdan Klich to żywy dowód na to, że obecna ekipa nie ma prawa rozliczać nikogo za Smoleńsk

(426) Marek Pyza

Od kilkunastu dni trwa festiwal wyżywania się obecnej władzy na podkomisji smoleńskiej i jej przewodniczącym. Jestem ostatnim, który broniłby...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 10 minut.)


02 Listopada 2024

Dochody przestały wystarczać na życie. Polacy zaczynają przejadać oszczędności

(563) Tomasz Wypych

Przez Polskę przetacza się fala grupowych zwolnień, a tylko co czwarty Polak ma oszczędności na wypadek utraty dochodu. Coraz więcej osób sięga po...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.)


30 Października 2024

Po drugiej stronie

(434) Joanna Zakrzewska

Coś tam jestPo drugiej stronieStamtąd będę zaglądać do CiebieI dotykać Twe włosyJak gwiazdy na niebie każdej nocy Pod poduszkęWłożę Ci sny...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 22 sekundy.)