Szokują propozycje zmiany cen biletów MPK w Krakowie. Przykładowo normalny bilet 15 minutowy ma podrożeć z 2 do 3 złotych czyli o 50%. Takich skokowych podwyżek cen w komunikacji miejskiej nie pamiętam.

Na razie mogę się pocieszać tylko tym, że jest to propozycja, ale ZIKiT składając ją (w imieniu prezydenta Majchrowskiego) ma przekonanie, że radni Platformy Obywatelskiej ją zatwierdzą. Z pewnością jest to jeden z warunków dyskutowanego kilka miesięcy porozumienia między prezydentem a PO. Podejrzewam też, że na biletach MPK się nie skończy, bo zostają jeszcze śmieci, podatki od nieruchomości, woda i ścieki, czy centralne ogrzewanie.

Jeżeli do tych podwyżek dojdzie to jeszcze raz uzmysławiam ludziom, że głosując na PO, mają to czego chcieli. Jednak dlaczego za bezmyślność, polityczne zacietrzewienie i pospolitą głupotę jednych mają płacić wszyscy?

Najbardziej przeraża w tym wszystkim to, że władza rozpoczyna i kończy poszukiwanie pieniędzy tylko w kieszeniach mieszkańców. Aż się prosi zlikwidować dzielnice, które generują znaczne koszty a nic nie znaczą, nie budować smoczych skwerów, psich wybiegów, wydawać propagandowe gazetki itp. Znam argumenty za pozostawieniem dzielnic, ale są one zupełnie nieprzekonywujące. W zasadzie partiom politycznym (dziś głównie PO, ale kiedyś również i PiS i SLD) dzielnice są potrzebne tylko po to, aby ich ludzie nabrali doświadczenia w działalności politycznej. Dodam tylko, że to nabieranie doświadczenia odbywa się na społeczny koszt, właśnie kosztem podwyższanych cen za wszystkie miejskie usługi. Niestety ci nabierający doświadczeń dzielnicowi radni (piszę to tylko śledząc poczynania radnych w Dzielnicy IV) uczą się głównie cwaniactwa, egoizmu i pazerności finansowej mając swoje statutowe cele w b. dalekim planie.

Dlatego też dopominam się, aby kosztami kryzysu miejskich finansów, zawinionymi przez miejskich radnych, nie obciążać tylko szarego obywatela, ale ludzie władzy też znacznie powinni ograniczyć swoje różnorakie apanaże i finansowe przywileje.