Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 608

Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 608

Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 613

Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 613

Wajcha już przestawiona. W zaprzyjaźnionych telewizjach trwają „dyskusje” lewicowców z lewakami na temat, jakie to głupie i zaściankowe sprzeciwianie się przyjmowaniu uchodźców. Chodzi oczywiście o to, że w Brukseli już zapadła decyzja: Polska zgodzi się na przyjmowanie uchodźców. Teraz trzeba medialnego wsparcia. Medialnej kanonady. Za wzór może służyć wczorajsza rozmowa redaktor Pieńkowskiej z Kwaśniewskim w TVN24: Kwaśniewski formułował zgrabnie argumenty lewicy, a redaktorka prowadząca dopowiadała w stylu „i jeszcze to, i jeszcze tamto”.

Ponieważ Kwaśniewski w sposób bardzo klarowny posłużył się 7 argumentami, a Pieńkowska nie wniosła do nich żadnych uwag, i ponieważ w innych audycjach te argumenty są już obracane w kółko, bez żadnej kontrargumentacji (więc funkcjonują w charakterze dogmatów, pozwalam sobie tutaj je wymienić i skomentować.

1) Argument chrześcijańskiego obowiązku. Lewica bardzo chętnie, w wygodnych dla siebie momentach, apeluje do chrześcijańskich wartości i poucza chrześcijan, co jest w danej sytuacji ich obowiązkiem. Tutaj apeluje cynicznie do miłosierdzia. Hipokryzja tych apeli polega nie tylko na tym, że w innych sytuacjach lewica atakuje wartości chrześcijańskie, i generalnie dąży do zepchnięcia chrześcijaństwa do sfery prywatnych ukrywanych przekonań, ale również na tym, że proponuje ona zazwyczaj bardzo prymitywną wykładnię wartości chrześcijańskich, sprowadzając je często do absurdu. W tym przypadku miłosierdzie powinniśmy okazać wszystkim potrzebującym na świecie: głodującym w Afryce i w Azji, bezdomnym i biedniejszym – wszystkich powinniśmy wpuścić pod nasz dach. To jest oczywisty absurd. Odpowiedzią jest teologia miłosierdzia i „porządek miłosierdzia”, o którym mówił Kaczyński w przemówieniu sejmowym. Nakazuje on pomóc na tyle, na ile nie zagrozi naszym wartościom i nie wywróci do góry nogami naszego porządku.

2) Argument solidarności z Europą. Mówi się, że powinniśmy być solidarni z innymi krajami Europy, które teraz mają kłopot, w szczególności z Niemcami. Niemcy, których poziom życia jest kilkukrotnie wyższy niż poziom życia Polaków, i niezbyt chętni są, żeby ten stan rzeczy radykalnie zmienić, chcą teraz, żebyśmy cześć ich kłopotu wzięli na siebie. To pozwoli im zachować ich wysoki poziom życia, a nam utrudni dochodzenie do ich poziomu. To ma być solidarność? Solidarność można okazać przede wszystkim wobec kogoś, kto jest w większej od nas biedzie. Oczywiście, o „solidarności” niemieckiej wobec słabszych kładącej z Rosją kolejną rurę na dnie Bałtyku nie ma co przypominać.

3) Argument wdzięczności. Powinniśmy okazać wdzięczność za pomoc, jakiej nam nieustannie udziela Europa, w postaci europejskich funduszy. Oczywiście, że wdzięczność powinno się okazywać, ale adekwatną do usługi i stopnia życzliwości. Po pierwsze te fundusze są znacznie mniejsze, niż te którymi nas mamiono przed wstąpieniem UE (wielokrotnie niższe niż te, które otrzymały Portugalia, Hiszpania i Grecja), i po drugie w zamian bogate kraje Europy otrzymały dostęp do naszego rynku i możliwości rozwoju gospodarczego. Czy to nie jest wystarczająca wdzięczność? Nie jest nawet oczywiste, kto na tym  bardziej zyskuje. A tu się proponuje, żebyśmy okazali dodatkowa „wdzięczność”, podejmując zobowiązania, które mogą być dla nas szkodliwe.

4) Argument wzajemności. Mówi się, że jak my teraz nie pomożemy (nie zgodzimy się na przejęcie części ciężaru od Niemców), to oni nie pomogą nam, gdy będziemy, na przykład, potrzebować pomocy w związku z rozwojem sytuacji na Ukrainie, to przestaną utrzymywać sankcje wobec Rosji. Czy Niemcy dołączyły do sankcji przeciw Rosji, bo chciały nam pomóc, czy może dlatego, żeby zachować twarz przed własnym społeczeństwem? Tak czy inaczej jest to argument w kategoriach interesu. Pytanie jest więc czy w zamian za kanarka na dachu (bezinteresowna pomoc w sprawie Ukrainy), mamy oddać wróbla w garści (brak problemu emigrantów)? Jak na mój gust, taka wymian się nie kalkuluje.

5) Argument nieuchronnego procesu. Mówi się, że wzrastający stopień muzułmańskich emigrantów to nieuchronny proces, nie ma więc sensu się przed nim bronić, lecz zacząć myśleć jak go oswoić. Myśleć zacząć zawsze warto. A nawet warto najpierw dobrze sprawę przemyśleć, a później podejmować działania. To, że mamy tu do czynienia z nieuchronnym procesem to dogmat lewicowej ideologii, która taki proces wspiera. Wcale nie jest oczywiste, że proces ten jest nieuchronny. Nieuchronny to jest raczej końcowy rezultat tego procesu – zdominowanie Europy przez islam.  Pytanie – do pomyślenia najpierw, zanim się podejmie decyzje – jeśli ten proces da się zatrzymać, to czy nie warto zacząć działać w tym właśnie kierunku?

6) Argument „co o nas powiedzą?”.Bardzo często lewicowi politycy odwołują się do kompleksu Polaków związanego z poczuciem własnej wartości. Bo tylko ktoś, kto ma niskie poczucie własnej wartości, szczególnie kieruje się tym, co inni pomyślą o jego zachowaniu. To typowy schemat myślenia słabych. Jeśli chcemy, żeby nas naprawdę szanowano na świecie, to nie tylko musimy umieć artykułować własne interesy, ale potrzebna jest nam aktywna polityka promująca naszą szczególną wartość i zwalczająca obraźliwe dla nas wypowiedzi (po dziesiątkach lat, gdy na świecie wieszano na nas psy zupełnie bezkarnie). Kierowanie się obawą „co o nas powiedzą?” to objaw słabości i poddaństwa.

7) Argument zaścianka. Częstym argumentem jest to, że jeśli nie zrobimy tak lub siak, to na zawsze pozostaniemy zaściankiem Europy, czymś innym niż reszta Europy, gorszym. A ja osobiście wolę mieszkać w polskim zaścianku, u Pana Boga za piecem, niż w wielkim mieście: Hamburgu, Londynie czy Paryżu. Chętnie pojadę, jak się da, odwiedzić kraje egzotyczne, chętnie zobaczę jak funkcjonuje w praktyce multi-kulti (nie czuję wtedy żadnej ksenofobii, wręcz przeciwnie podziwiam z zainteresowaniem), ale do domu chcę wrócić do mojego zaścianka. Nie chcieliśmy w 1945, żeby w naszym zaścianku wprowadzali PGR-y, kolektywizację i nowy komunistyczny ład (zrobili to siłą). Czy mamy prawo nie chcieć wprowadzania stref muzułmańskich, multikulturowosci i nowego lewicowego ładu? Czy może, jak zapowiedział Schulz, Europa narzuci nam to siłą?

Tekst ukazał się  na Salon24, 22 września 2015r