- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty.
Nagłówki są chwytliwe - z mediami publicznymi w Polsce za chwilę (po zmianie ustawy przez PiS) może być bardzo źle. Tak źle, że nawet zagraniczni dziennikarze się martwią. Przez osiem lat jakoś nie martwili się upartyjnieniem mediów, a teraz ich to przeraża. Nonsens? Tak, ale będzie go można zrozumieć, jeśli poświęcimy choć chwile na rozwikłanie powiązań tych europejskich organizacji medialnych z konkretnymi osobami w Polsce.
Zmiany są konieczne, kiedy wiemy już, że są nieuchronne zaczął się prawdziwy skowyt. Czytam na portalu z Czerskiej, że „Stowarzyszenie Dziennikarzy Europejskich apeluje o wstrzymanie prac nad ustawą medialną”. Rozczulające jest to, jak nagle nasi europejscy koledzy wyrażają „obawę, że proponowane reformy, gdyby zostały przeprowadzone, faktycznie oddałyby publiczną telewizję i radio pod bezpośrednią kontrolę rządu (…)”.
Mój ulubiony fragment z depeszy PAP zacytowanej na portalu wyborcza.pl brzmi następująco:
W liście, adresowanym do wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego oraz wiceministra Krzysztofa Czabańskiego, AEJ wzywa też „do poszanowania powszechnie akceptowanych zasad dotyczących nadawców publicznych, w tym ich niezawisłości redakcyjnej i bezstronności”
— czytamy. List w oryginale ==> TUTAJ.
Zastanówmy się teraz, czemu AEJ (Association of European Journalists) nie martwiło się ani trochę wyczynami mediów publicznych dokonującej partyjnej ekwilibrystyki na potrzeby PO-PSL, a bije na alarm w przededniu zmian, które chce wprowadzić PiS. TUTAJ znajdą Państwo listę przedstawicieli stowarzyszenia w poszczególnych krajach członkowskich. Zepsuję trochę zabawę, powiem od razu, że osobą do kontaktu ze strony polskiej jest Krzysztof Bobiński - polski dziennikarz i publicysta, działacz społeczny (źródło: wikipedia). Poniżej rozwiązanie naszej zagadki.
W 2004 bez powodzenia kandydował do Parlamentu Europejskiego jako lider mazowieckiej listy Platformy Obywatelskiej. Pięć lat później mandat europosła z ramienia PO uzyskała jego żona, Lena Kolarska-Bobińska.
W 2013 postanowieniem prezydenta Bronisława Komorowskiego, za wybitne zasługi we wspieraniu przemian demokratycznych w Polsce, za dawanie świadectwa prawdzie o sytuacji w Polsce w czasie stanu wojennego, za osiągnięcia w działalności dziennikarskiej, został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski
— to wszystko o Krzysztofie Bobińskim można przeczytać w wikipedii. Komentarza to chyba nie wymaga.
Idźmy dalej. Portal polskieradio.pl, czyli publicznego nadawcy zatytułował jeden z artykułów: „Europejska Unia Nadawców wysłała pismo do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, prosząc o przemyślenie proponowanych zmian”. A więc już nie tylko AEJ (Association of European Journalists), ale również EBU zauważa, jaka tragedia nagle zaczęła zagrażać publicznym nadawcom w Polsce pod rządami PiS.
Dyrektor generalna Europejskiej Unii Nadawców (EBU) Ingrid Deltenre wskazała, że ustawa wygasza kadencje prezesów Telewizji Polskiej i Polskiego Radia oraz przekazuje prawo do nominacji i odwoływania członków kierownictwa publicznych nadawców ministrowi skarbu.
Jeśli te propozycje zostaną przyjęte - według EBU - będzie to krok wstecz i działanie, które upolityczni wybór kierownictwa publicznych mediów
— czytamy na stronie Polskiego Radia. List w oryginale TUTAJ. Nie dosyć, że zgroza, to jeszcze obciach na całą Europę. Bo w liście EBU dodaje, że „pomimo systematycznego braku finansowania publicznego, polski serwis mediów publicznych jest jednym z najbardziej udanych modeli transformacji w Europie Środkowej i Wschodniej”.
To nie jest czas, aby odwracać to, co dotąd było pozytywnym trendem po upadku komunizmu w Polsce
— piszą nasi zatroskani europejscy „przyjaciele”.
O tym, że „EBU boi się o polskie media” portal wirtualnemedia.pl pisał ponad tydzień temu. Artykuł ==> TUTAJ. Jest w nim fragment, który mnie bardzo zaciekawił.
Telewizja Polska nie odpowiedziała nam, czy zwracała się do EBU o zabranie głosu wobec zapowiedzi zmian w mediach publicznych
— napisano. Nie dziwi to Państwa? Telewizja, która natychmiast i szczegółowo odnosi się do wszelkich publikacji na jej temat, tym razem jednak milczy.
Dzisiaj, kiedy już poznaliśmy założenia tzw. małej ustawy medialnej głos zabrał prezes TVP Janusz Daszczyński. Nie podoba mu się to, że nowa ustawa „marginalizuje kontrolę nad mediami publicznymi sprawowaną przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, będącą niezależnym od rządu organem konstytucyjnym, oraz spowoduje nagłe przerwanie kadencji obecnych zarządów i rad nadzorczych mediów publicznych”.
Niezły żart, szczególnie ten fragment o „KRRiT będącej niezależnym od rządu organem”. Od rzadu może i tak, ale o niezależności Jana Dworaka, przewodniczącego rady od byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego można by napisać naprawdę pasjonującą powieść, np. żeglarską ==> ZOBACZ TUTAJ.
Gdyby było Państwu mało, to proponuję sobie obejrzeć jeszcze materiał z dzisiejszych Wiadomości TVP ==> TUTAJ. Jest w nim przeurocza wypowiedź najbardziej niezależnego z przewodniczących.
Ta nowelizacja, która jest w tej chwili w Sejmie oznacza zmiejszenie niezależności mediów publicznych
— zażartował przewodniczący Dworak.
Tekst ukazał ię na portalu wPolityce 29 grudnia 2015r