Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 608

Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 608

Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 613

Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 613

Politycznie poprawne media, przez dłuższy czas blokowały informacje o niebywałej eskalacji aktów przemocy, dokonywanych przez nowych imigrantów z Afryki. Od dawna urzędnicy i policjanci informowali naciskach, aby nie ujawniać przestępstw dokonywanych przez arabskich „gości”. Informacje te nie miały szans na przebicie się w najpoważniejszych mediach, i pojawiały się tylko w lokalnej prasie. Milczenie mediów wobec coraz bezczelniejszego zachowania uchodźców, zachęciło ich jak widać, do pierwszej próby generalnej, jakie granice tolerancji wykaże niemieckie państwo.

Najpierw w Kolonii urządzili sobie regularną bitwę na rakiety i ognie sztuczne odpalając ładunki w stronę innych ludzi, potem rozpoczęli regularne polowanie na kobiety. Jak zeznawały poszkodowane, były najpierw otaczane przez tłum „rozbawionych” mężczyzn, a następnie podczas prób naruszania ich „stref intymnych” były okradane z dokumentów, pieniędzy i komórek. Przybyła na miejsce policja na początku nie wiedziała, co się dzieje, była całkowicie zaskoczona wydarzeniami i nawet funkcjonariuszki były obiektami napaści seksualnych. Doniesienia o podobnych przestępstwach nigdy nie miały miejsca w historii Niemiec, byliśmy tym tak zaskoczeni, że na początku było to po prostu nie do wiary – to słowa jednego z funkcjonariuszy.

Mimo optymistycznych słów, jakimi częstowała rodaków w noworocznym przemówieniu Kanclerz Merkel, wiele gmin dochodzi do granic wytrzymałości zarówno ekonomicznej jak i psychicznej zaangażowanych w pomoc woluntariuszy. Nawet burmistrz Bremy powiedział przed chwilą w ZDF, że nie jest w stanie dłużej rozwiązywać problemów z uchodźcami bo  najzwyczajniej nie ma na to środków finansowych.

Poszukiwania zewnętrznego kozła ofiarnego mogącego odwrócić uwagę od tragicznej sytuacji w Niemczech, zdają się nie przynosić skutku. Mimo niesamowitej nagonki na Polskę w mediach, ulica komentuje posunięcia polskiego rządu pozytywnie i przeciętni obywatele Niemiec zdają się niewzruszeni „zagrożeniem demokracji europejskiej ze wschodu”.

Niedawno zmarły Kanclerz Schmidt ostrzegał, że Merkel nie nadaje się na przywódcę niemieckiego państwa i wspólnoty europejskiej. W jednym z ostatnich wywiadów powiedział - ona nie jest i nigdy nie będzie prawdziwą Europejką. Ona jest jedynie dobrym taktykiem od utrzymania się przy władzy. Ale nie rozumie demokracji i nie rozumie ducha prawdziwej Europy. Była to tym bardziej zaskakująca wypowiedź, że Schmidt raczej unikał wypowiadania się o innych politykach sprawujących obecnie władzę. Wydaje się, że słowa „ostatniego mędrca na stanowisku Kanclerza” mogą być obecnie przypomniane, bo Europa przeżywa na naszych oczach konwulsje spowodowane krótkowzrocznym nieodpowiedzialnym postępowaniem Kanclerz. Postępowaniem obmyślonym właśnie pod taktykę. Strategia i wizja dla obecnych polityków wydaje się czymś obcym, i być może jest to jedyne, choć na pierwszy rzut oka trudne do przyjęcia, wyjaśnienie niezrozumiałej nikomu polityki prowadzonej obecnie przez Brukselę i Kanclerz Merkel.

Wydaje się, że wydarzenia w Kolonii mogą przyczynić się do osłabienia nagonki na Polskę. Bowiem w zestawieniu z tym, co dzieje się za sprawą imigrantów w Niemczech, problemy z demokracją w Polsce wydają się przeciętnemu Niemcowi groteskowe. Oczywiście wycie dziennikarskich „cyngli” nie ustanie, ale będzie to pisanie pozbawione społecznego odzewu.

Przyznam, że rozwałkowanie dokonań Willi Brandta i Helmuta Schmidta, na polu poprawy polsko-niemieckich kontaktów i wzajemnego zrozumienia, przez ostatnią antypolską histerię w mediach bardzo mnie zasmuciły. Okazało się, że niemiecka propaganda w imię praw europejskich, realizowana na zlecenie paru brukselskich oligarchów może zmienić obraz Niemiec w oczach Polaków. Bo raczej nie zmieniła obrazu Polski w oczach Niemców.

Tym bardziej to smutne, że to wszystko odbywa się w imię „europejskich wartości”, które wydają się jednak tylko listkiem figowym dla zaczadzonych marksistowskimi wizjami zmodyfikowanymi przez Antonio Gramsciego.

Nie ulega wątpliwości, że wydarzenia podobne do tych z Kolonii, Stuttgartu i Hamburga, będą się niestety powtarzać. To bardzo niebezpieczny scenariusz, bo Niemcy mogą się niedługo obudzić w rzeczywistości, w której „zagrożenie demokracji” przeżyją na własnej skórze, ale będzie to zagrożenie realne, a nie wymyślone w mediach, pod potrzeby propagandy brukselskiej, tak jak to ma miejsce w przypadku informacji o Polsce.

Tekst ukazał się na Salon24 5 stycznia 2016r