- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 45 sekund.
Polacy zajęci niesłychanie ważnymi sprawami jak szafa Kiszczaka, Wałęsa-Bolek, KOD, Schetyna czy Petru pewnie nawet nie wiedzą, że całą noc w Brukseli toczyły się zażarte boje brytyjskiego premiera Camerona z przywódcami pozostałych 27 państw UE o specjalnym statusie Wielkiej Brytanii w ramach UE. No właśnie. Wielu komentatorom to umknęło, wielu woli przemilczeć. To nie jest początek reform UE. To nie jest renegocjacja układów, szczególnie Lisbońskiego. To TYLKO UK WYWALCZYŁA SPECJALNE PRAWA DLA SIEBIE. I tyle.
Przed tymi negocjacjami słyszałem, że nasz ( i innych państw) taktyczny sojusz z Brytanią bedzie początkiem zreformowanej, odbiurokratyzowanej unii państw narodowych, gdzie większe kompetencje mają być przywrócone do stolic narodowych. Nic takiego się nie stało.
Wynegocjowane ustępstwa wobec Brytanii dotyczą tylko i wyłącznie Brytanii. Nie całej Unii, która wg kanclerz Merkel i Hollanda ma się świetnie i jedyne czego wymaga, to ściślejszej integracji pozostałych państw Unii. I tyle nadziei na sanację brukselskiego molocha...
Co wiecej, przy okazji całonocnych negocjacji o specjalnym statusie Wielkiej Brytanii w Unii, zupełnym przypadkiem ujawniły się ciekawe informacje. Otóż jak informuje BBC Brytania otrzymała gwarancje, że w drodze wyjątku może pozostawać poza strefą euro. Nie wiem czy do wszystkich dociera takie postawienie sprawy. Oznacza ono bowiem, że dla pozostałych państw Unii przyjęcie euro jest tylko kwestią czasu. I że o żadnej dobrowolnosci przystapienia nie ma tu mowy.
Punkt drugi zawartego z Brytanią porozumienia stanowi, że :
The amending of EU treaties to state explicitly that references to the requirement to seek ever-closer union "do not apply to the United Kingdom", meaning Britain "can never be forced into political integration"
Znowelizowany traktat unijny wyraźnie pozostawia odnośniki do wymagań poszukiwania ściślejszej integracji "nie odnosi się do Wielkiej Brytanii". Oznacza, że Brytania "nie może być zmuszana do politycznej integracji"
Czy juz wam też zapaliło się czerwone światełko? To zdanie oznacza ni mniej ni wiecej, tylko tyle, że pozostałe 27 panstw będzie nadal "poszukiwało scislejszej integracji" do budowy politycznego superpaństwa włącznie. Tu się nic nie zmieniło, budowa superpaństwa pod przewodnim wpływem Berlina ma się nadal świetnie...
Bo casus zasiłków dla migrantów z Europy wschodniej to tylko zasłona dymna. Dotyczy to raptem około 30 tysięcy przypadków ( w wypadku dzieci migrantów) na 2-3 milionów migrantów. Mimo że ten problem jest niesłychanie eksponowany przez media i przez partie polityczne, ma zupełnie marginalne znaczenie dla brytyjskiego budżetu. Chodzi raptem o kilkadziesiąt milionów funtów rocznie, podczas gdy niedawno czytałem w prasie, że Brytania wykłada co roku miliard funtów pomocy dla .... Nigerii!. Państwa siedzącego na ropie, państwa które ma swój program kosmiczny i chce wysłać wkrótce człowieka na orbitę. Budżet UK wciąż pomaga np Indiom, które radzą sobie przecież całkiem nieźle. Tak, że ta zacięta walka, w którą dał się wpuścić rząd Pani Szydło, to tylko zasłona dymna dla pozostawienia City jako ośrodka finansowego dla Europy. A gawiedź niech się tam ekscytuje śmiesznymi zasiłkami dla 13 tysięcy Polaków. Ot, kość rzucona przed wygłodniały ryjek ma odciągnąć pieski od prawdziwego celu wizyty Pana Sprytnego...
Mimo zawartego porozumienia, unio-sceptycy (nie mylić z euro-sceptykami bo takie coś nie istnieje, to wymysł lewackiej nowomowy) nie składają broni. Oni są przynajmniej uczciwi. Oni nie chcą więcej migrantów z Europy wschodniej i tyle. Twierdzą że zabieramy im pracę, zaniżamy stawki i podbijamy ceny wynajmu nieruchomości. I taka jest prawda. Tyle że bez tych 3 milionów imigrantów, brytyjska gospodarka nie parłaby do przodu tak szybko. Mimo tylu przyjezdnych, Brytania ma najniższy wskaźnik bezrobocia od 9 lat i jeden z najniższych w Europie. Jednak wynik referendum które odbędzie się najprawdopodobniej w czerwcu - jest wciąż otwarty. Wielu Brytyjczyków chce wyjścia z Unii, chce aby Brytania stanowiła prawa w Londynie a nie w Brukseli, aby miała całkowita kontrolę nad swymi granicami...
Tekst ukazał się na Salon24 20 lutego 2016r