Dostałam ciekawy list z propozycją ?wyprowadzenia? polityki z działalności Rad Dzielnic. W podobnym duchu pisaliśmy już kiedyś, bo proponowaliśmy bezpośrednie wybory przewodniczącego dzielnicy. Nasza Czytelniczka, p. Barbara, w swojej propozycji poszła zdecydowanie dalej. Oto jej list:

Czytam relacje z sesji Rady Dzielnicy IV, które systematycznie Pani zamieszcza. Początkowo miałam do Pani ciche pretensje o wykorzystywanie swojej gazety do ?porachunków? z innymi radnymi, ale później zrozumiałam intencje, które Pani przyświecają i uznałam, że w tych tekstach słusznie są piętnowani ludzie, którzy w żaden sposób nie zasługują na pełnione funkcje. Ponieważ w kilka osób mamy zamiar wysunąć swoje kandydatury w nadchodzących wyborach,ciekawa jestem co sądzi Pani o takim pomyśle na odpolitycznienie dzielnic i wprowadzenie nowych ludzi. Wszyscy kandydaci przed wyborami składają do Pani gazety honorowe deklaracje  (które Pani umieszcza w swojej gazecie dwa miesiące przed wyborami i znajdują się tam do samych wyborów na stronie głównej ) że kształt przyszłego Zarządu Dzielnicy i stanowiska przewodniczących komisji będą uzależnione tylko od jednego kryterium: ilości uzyskanych głosów. Czyli osoba, która uzyska najwięcej głosów w wyborach zostaje przewodniczącym Rady Dzielnicy, kandydat z drugim wynikiem zostaje wiceprzewodniczącym a osoby z kolejnymi trzema wynikami zostają członkami Zarządu. Przewodniczącymi komisji z kolei zostają osoby z kolejnymi wynikami. W przypadku równej ilości głosów rozstrzygałoby głosowanie na sesji.Co Pani sądzi o takiej propozycji?

List Pani Barbary utwierdził mnie w słuszności działań mających doprowadzić, do sposobu funkcjonowania Rad Dzielnic w interesie mieszkańców a nie partii politycznych. Oczywiście pomysł ma swoje niebezpieczeństwa. Z pewnością nie wszyscy kandydaci do Rady Dzielnicy będą chcieli złożyć taką deklarację. Nie jest też nigdzie powiedziane, że ci co ją złożą wygrają wybory w swoich okręgach. Przeprowadziłam konsultację z 14 osobami, które już mi zadeklarowały swoją chęć wzięcia udziału w wyborach i które analizują swoje wyborcze szanse w poszczególnych okręgach dzielnicy. Wszystkim się pomysł bardzo spodobał i już wyrazili zgodę na publiczną deklarację uszanowania wyników wyborów.Ja nie mam zamiaru startować, ale osobie z Żabińca, która chce mnie zastąpić, pomysł się też bardzo spodobał. Do samego końca będziemy namawiać wszystkich kandydatów aby tak postąpili. Odmowa deklaracji bowiem będzie jasno świadczyła, że liczą nie tylko na siebie.