Przed nami rok ważny, rok wyborczy 2014. Już na wiosnę wybory do Parlamentu Europejskiego, jesienią natomiast będziemy wybierać, wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, oraz radnych  dzielnic, gmin, powiatów  i sejmików. Zawsze w centrum zainteresowania są bezpośrednie wybory włodarzy miast i gmin.

Dziś chciałbym przypomnieć jakie zamieszanie panowało w Krakowie pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów  prezydenta miasta Krakowa w 2006r. Pierwszą turę wygrał zdecydowanie Jacek Majchrowski a drugie miejsce zajął kandydat PiS prof. Ryszard Terlecki. Czyli w drugiej turze spotkali się reprezentanci dwóch różnych obozów politycznych. Lewicowy Majchrowski i prawicowy Terlecki.  Kandydat drugiej partii prawicowej czyli PO Tomasz Szczypiński  zajął trzecie miejsce, praktycznie nie licząc się za bardzo w tym pojedynku. Było to o tyle dziwne, że PO w Krakowie uzyskała absolutną większość w Radzie Miasta wprowadzając do niej 22 radnych. Później jej przedstawiciel, reprezentant młodej frakcji Paweł Klimowicz został przewodniczącym RMK. Jednak na szczeblu centralnym w PO zapadła decyzja, aby przed drugą turą partia nie opowiadała się za którymś z kandydatów, co można było jednoznacznie  odczytać jako poparcie Majchrowskiego.

Jak się zachować w tej sytuacji na obradach zebrał się małopolski Zarząd PO. Przypominam, że szefem wojewódzkich  struktur PO w Małopolscy był poseł Andrzej Czerwieński a sekretarzem Grzegorz Lipiec, który też pisał protokół z tego posiedzenia. Na tym posiedzeniu doszło do ostrej dyskusji, bowiem poseł  Jan Rokita  opowiadał się za udzieleniem popracia Terleckiemu, podobnie jak senatorowie Jarosław Gowin i Andrzej Gołaś. Za poparciem był też poseł Ireneusz Raś. W dyskusji padło szereg uwag i deklaracji pod adresem obu kandydatów,  szczególnie Ryszarda Terlckiego. Co faktycznie mówiono trudno było ustalić, ale zadecydowano o przeniesieniu decyzji na Zarząd krakowski, który z  kolei zadecydował, że PO w Krakowie nikomu nie udzieli poparcia.  Mimo tego przez cały tydzień poprzedzający drugą turę w Telewizji ukazywało się ogłoszenie wyborcze, na którym Rokita, przez cały tydzień poprzedzający wybory, na tle planszy z logo Platformy, wzywał krakowian w telewizyjnej reklamówce: ?Zagłosujcie w drugiej turze na Ryszarda Terleckiego.? Tymczasem przed samą drugą turą w krakowskiej prasie ukazał się protokół z obrad Zarządu Okręgu, z którego jednoznacznie wynikało, że publicznie Rokita nawołuje do głosowania na Terleckiego a na posiedzeniu Zarządu mówił, że Terlecki,  jest kandydatem kompletnie nie nadającym się na prezydenta Krakowa. Rokita zdecydowanie zaprzeczył , że użył takiego określenia i tak jak wówczas się nie udało tego jednoznacznie potwierdzić czy temu zaprzeczyć tak zapewne nie uda się tego zrobić teraz. Moim zdaniem, protokół przez Lipca został  napisany w sposób wyjątkowo  nieobiektywny czyli tak, aby opinii publicznej  przedstawić Jana Rokitę jako osobę dwulicową i cyniczną. Znając dokonania obu,  niestety już byłego polityka, Jana Rokitę i dzisiejszego szefa PO w Malopolsce Grzegorza Lipca nie mam nawet cienia wątpliwości, że Lipiec protokół napisał w sposób wyjątkowo ?nieobiektywny.  Widać, że Lipiec, wzorem Tuska swoje polityczne znaczenie buduje tylko na usuwaniu lepszych od siebie. Dlatego też w PO  nie ma już Fijaka, Rokity, Gowina, Gibały, Sularza, Klimowicza, marginalizowany jest poseł Raś.  Na szczęście problem  zagarnięcia pełni władzy w małopolskiej PO jest dostrzegany i dyskutowany przez starszych działaczy i z pewnością hegemonia Grzegorza Lipca i jego żony posłanki Katarzyny Matusik ? Lipiec będzie tylko kilkumiesięcznym epizodem.