Przyszedł czas gdy to każdy obywatel staje w pozycji sędziego kierującego konkretne osoby na okres czteroletni – do rządzenia w samorządzie. Ktoś powie – co to za rządzenie? – co to za polityka? – tam, gdzieś w Biurach Poselskich w Sejmie czy Senacie na salonach Prezydenckich – tam odbywa się rządzenie i polityka.

Za wysokie progi – co mnie to obchodzi? Poza tym, polityka jest szmatława, brudna, malaria i kombinacje z korupcją – co wyłazi z każdej kolejnej afery, z której tak naprawdę nigdy nic nie wynika, jeśli komuś rządzącemu nie jest to oczywiście potrzebne. Mnie do tego nic – ja wybieram – jeśli w ogóle, to niezależnych (od partii) i apolitycznych (ten coś może mi załatwi, a nie będzie się zajmował ową brudną polityką)

Pozornie – ale tylko pozornie – to myślenie wygląda na racjonalne. Dowodzi jednak, że powtarzający te zdania, w istocie nie wykonuje wysiłku zastanowienia się co jest w jego i to własnym, interesie i jaka jest wartość logiczna tych opowieści.

Wszystkiego nie da się omówić w jednym zwartym tekście.

Za chwilę więc, przywołam tylko jeden przykład, bo ten jest jakby soczewką tych spraw. Lecz najpierw parę dosłownie, za to prostych, zdań.

Zdajmy sobie sprawę, że wręcz jedną z części definicji uprawiania polityki jest - wykonywanie służby dążącej do zmniejszenia, czy też usuwania ograniczeń w zaspokajaniu potrzeb ludzi. Toż to przecież dokładnie zadanie samorządowca na każdym szczeblu. Deklarując więc – chcę być w samorządzie – kandydat mówi wprost; będę uprawiał politykę. Dziś, kwotowo - to w samorządach a szczególnie tam, gdzie mówimy o dużych problemach łączących interesy różnych gmin – czyli w samorządzie Marszałkowskim, ale też i w Gminach, są podejmowane decyzje o największych pieniądzach.

W tych to miejscach następuje realne uzgadnianie interesów poszczególnych ludzi i ich grup. To wyważenie, jeśli ma mieć sens - i to jest drugie ważne zdanie - musi być oparte o jakieś zasady i wypracowane strategie Bez zasad – mamy wolną amerykankę i niesprawiedliwość. To chyba jasne. Jeśli więc ktoś się stara o takie stanowisko, na którym podejmuje się podobne decyzje, a mówi, że jest apolityczny to po prostu buja, mówiąc konkretnie kłamie, i robi to dlatego, bo wie, że ludzie mają wziętą z praktyki alergię na słowo polityka. Celem takiego kogoś jest najwyraźniej samo bycie u steru – właśnie przy dystrybucji pieniędzy i tylko po to, by być. Albo, nie tylko swoich pożytków zapomniawszy – co przeto jasno jest mówione.

Nie zauważamy?   .

We własnym więc interesie każdego, komu jest miły własny los i właściwe postępowanie u steru, leży wybranie takiego kogoś, kto nie tylko jasno mówi – skoro startuję do wyborów – jestem politykiem, ale też i dodaje; kieruję się konkretnymi zasadami i te zasady wyraźnie określam. Można oczywiście popierać ludzi skutecznych przez brak stosowania zasad lub stosujących zasady obce naszej cywilizacji – ale wtedy musimy się liczyć z konsekwencjami. Przekładając na język codzienności – mamy „skutecznych” przejmujących lub umożliwiających przejmowanie mienia, nieruchomości i ich części? Sami bywamy ograbiani w glorii prawa? Są takie przypadki i narzekamy.

Tych ludzi ktoś wybrał – sami się nie wybrali.  

Opierając się o zrozumienie tych prostych zdań - wyborca może już na wstępie porównać swoje zasady, z tymi które nie tylko głosi ale i realizuje kandydat – i ma problem wyboru wstępnie rozwiązany.

Kluczem okazuje się rodzaj deklaracji politycznej i podanie przez kandydata zasad i grupa „moich” kandydatów staje się określona.

I powiedzmy, że tylko na tym etapie weryfikacji kandydatów na razie się zatrzymam.

Są różni kandydaci na różne miejsca w samorządzie.

I nie tyle dla reklamy osoby, a bardziej dla ilustracji tego co powyżej Państwu przedłożyłem, zaproponuję ogląd jednej, tylko jednej kandydatury – choć do tego mojego wstępnego kryterium eliminacyjnego jak najbardziej pasuje wielu i Tych też można by było też pokazać. Ten jednak - jak dla mnie - najlepiej wedle mojego klucza pasuje na to miejsce, o które się stara.

Nazywa się Mirosław Boruta – i układ polityczny Krakowskiego PiS- u uplasował Go jako nr 10 na liście do Sejmiku Małopolskiego.

Postać to owszem – znana, lecz nie z akcji typu Niesiołowsko- Palikotowych, skandali czy medialnych lansowań postaci politycznie poprawnych, a więc niestety znana mniej powszechnie, a tylko popularna w niektórych kręgach. Na tyle jednak szerokich – że warto o tym kandydacie mówić, a w pewnym okresie mówiło się o Nim nawet jako o kandydacie na fotel Prezydenta Krakowa. A dlaczego się mówiło? Bo właśnie – p. dr M. Boruta ma pogląd na strategię rozwoju miasta i regionu – jako całości. Nie On jeden – ją ma i jest to konkretna wizja zbieżna z tą, wyrażaną przez już dziś wskazanego kandydata na stanowisko Prezydenta Krakowa M. Lasotę, a odnoszoną nie tylko do miasta ale i do regionu. Osią tej koncepcji dla całej Małopolski jest wykorzystanie jej jako miejsca mającego potencjał zasobów intelektualnych i własnej specyfiki miejsca. Małopolska musi być widziana w swej różnorodności, na której i to od wieków – Kraków i okolice opierały swój rozwój.

Jakie to są elementy?

Od nauki, po rolnictwo z wielowiekową tradycją regionalną. Od rodzaju zasobów naturalnych i dziedzictwa pokoleń – po ważącą rolę regionu dla całej Państwowości Polskiej. Brzmi ogólnikowo, ale za każdym stoją konkrety właściwe poszczególnym miejscom. Dziś te właściwości mają być zagubione i wtopione w splantowanie na jedną modłę w całej Europie, na co zresztą, jako na marginalizację własnych możliwości, nikt myślący o swym rozwoju i interesie, wbrew propagandzie, wcale się nie godzi. Dowodem jest choćby bogactwo wyrobów regionalnych w całej Europie.

I drugi ważny filar.

Jest to jeden z tych kandydatów, który jasno mówi – kieruję się zasadami i to są te z Dekalogu. Bóg Honor Ojczyzna – dziś uważane za przeszłość i podmienione przez ładnie brzmiące, ale w istocie złudne i zaprzeczające swojemu brzmieniu Wolność Równość i Braterstwo. Od czasów wszelkich rewolucji. To one na podważeniu, nieważnieniu, pierwszej z triad a wprowadzając drugą z nich jak rodzaj nowej wiary, opierają podporządkowywanie umysłów. Interes kwitnie, ludzie są grzeczni przy kasie (materia bożyszczem) i urnie (nie ma praw stałych, wszystko co wygodne może być ogłoszone prawem) Wolność dziś – zostało przekształcone w dowolność, Równość – w brak autorytetów a Braterstwo – w egoizm i bezwzględną konkurencję o względy trzymających lejce.

Pan M. Boruta mówi - na to się nie ma zgody. Honor jest podstawą prawdziwej wolności, Bóg zapewnia równość wobec konsekwencji czynów, a Ojczyzna jest wartością dla której trzeba poświęcić swój egoizm.

I ważne – nie tylko to mówi.

Konkretnie i to jest tylko przykładowy argument – poświęcił swą pozycję jaką zajmował w hierarchii Uniwersyteckiej na rzecz tego, co uznał za obowiązek każdego uczestnika elity intelektualnej – upominanie się o godność Państwa, prawdę i pamięć po katastrofie Smoleńskiej. Dla kogoś – dla kogo nie są to rzeczy ważne – to nie jest dobry kandydat, ale dla każdego, kto czuje się znieważony mówieniem, że w tej sprawie dopominają się o prawdę tylko członkowie jakiejś sekty a na pytania poważnych naukowców w tym doradcy Prezydenta USA – nie trzeba odpowiadać kontrargumentami, wystarczy pogarda i puszczenie na mównicę Niesiołowskiego, jest to kandydat odpowiedni. O swych przekonaniach – czy się one komuś podobają czy nie M. Boruta mówi wprost i bez ogródek. Bez krzyku, a konsekwentnym działaniem. Ponad 50 miesięcznic, jasne wypowiedzi w sprawach związanych z dyskryminacją katolików – mówią same za siebie. Nie można się dziwić, że nie jest On pieszczochem mediów i nie jest znany wszędzie. Znany jest za to tym, którzy doświadczyli Jego aktywności i dlatego w ostatnim wywiadzie przeprowadzonym na potrzeby wydawnictwa „Biały Kruk” otrzymał w rozmowie z L.Sosnowskim jakby medal - określenie „Pięknie zawzięty na Polskę”. Bo właśnie – Bóg Honor i Ojczyzna to dla Niego nie hasła, a zasady do realizacji

Wizja dla regionu i jasne zasady – to klucz upoważniający do zajęcia pozycji Radnego Sejmiku. Nie na antypodach, na księżycu, a w Papieskiej Małopolsce.

Ktoś komu ten zestaw cech nie odpowiada – niech Go nie wybiera. Lecz ten komu ten zestaw cech odpowiada, a osoby nie zna – niech się zastanowi – polecam przemyślenie mojej argumentacji.