Nie ulega chyba wątpliwości, że dwie choroby życia społecznego leżą u podstaw wszystkich innych, dając taki stan życia społecznego jaki mamy. Choroby te zostały zaszczepione jeszcze przez zaborców, a przeprowadzone do stadium stałego przez komunę. Ich leczenie będzie długotrwałe i wymagające wielu sił i środków.

Na dodatek nocą czerwcową terapia została przerwana, a to oznaczało zatrzymanie procesu stawania w prawdzie, które mogło tworzyć realne oparcie życia społecznego na stabilnym fundamencie.

Pierwszą z tych chorób jest przyzwolenie społeczne na brak odpowiedzialności za czyny niegodne, znieczulenie na nietykalność tych, którym rzekomo wolno wszystko. Wszystko to, za co inni w najmniejszym nawet wymiarze winy, mają i powinni być kasowani. Jedynie słusznym wolno. Każdy totalitaryzm na tym się opiera, ludzie mają wiedzieć że są bezsilni i nawet do wyborów nie ma po co się fatygować. Zostało już wyrobione społeczne przyzwolenie na takie traktowanie prawa. W innych państwach prezydenci ustępują, rządcy się wywracają, kariery polityczne lądują w niebycie – u nas tylko ostatnio Prezes Jarosław Kaczyński zareagował bez cienia zawahania i natychmiast. Ludzie z obozu władzy nawet awansowali.

Druga choroba – to totalna i wszechwładna odmowa wiedzy oraz pogarda dla autorytetów. Za nimi idzie nieumiejętność odbioru i analizy nawet prostych i bezpośrednich informacji. Prawdziwe, rzetelne autorytety są chowane w zamilczaniu, ważna wiedza oddawana bez mrugnięcia oka.

Choroby te stoją w jednym domku i nawzajem się wspierają.

Jedyne co mnie pociesza, ale i martwi równocześnie w obecnych wyborach to, to, że z jednej strony ich rezultat wskazuje na zmiany nastawienia społecznego w tym zakresie, lecz z drugiej, że to tylko drgnięcie. Niestety skrajnie butna powiedziałbym a nawet bezczelna wypowiedź jednego z ważnych tuzów PO, że nie ważne kto wygra wybory – ważne kto będzie rządził, (to w kontekście tworzenia koalicji) mówi wszystko o traktowaniu przez obecnych władców woli wyborców. Cały czas zresztą ta pogarda jest demonstrowana i po to by ludzie się przyzwyczaili do tego traktowania i by każdy wygibas był przełknięty. Nawet przecież tzw konsultacje społeczne nie innemu, a temu celowi były i są podporządkowane.

Do tego, działanie PKW może jeszcze śmiało wieść w kierunku wykazania jakiegoś całkiem innego wyniku wyborczego. Czy może być w demokracji coś bardziej ją demolującego niż nieufność do skutków działań Komisji Wyborczej? Znów krótki kurs oswajania z „normalnością” totalitarną. I ten prominentny działacz PO ma rację - tak w istocie jest, w tej naszej demokracji traktowanej jak rodzaj młynka do wkręcania ludziom przekonania o ich niemocy wobec władzy i o swej przedmiotowości wobec jej pomysłów. Jasne reguły życia społecznego stają się nieważne – ustępuję miejsca pragmatyzmowi i bożkowi skuteczności za wszelką cenę. I po tych wyborach może się rzeczywiście i to już po raz drugi w naszej najnowszej historii życia politycznego okazać, że wygrany będzie przegranym. I w liczbach, a jak nie w liczbach to w faktach.

Z woli ludzi.

Warto więc rozwinąć znaczenie tych dwóch wymienionych chorób.

By pokazać grozę sytuacji odpowiedzmy sobie na pytanie czy jest taki przekręt, takie świństwo, takie przestępstwo nawet z gatunku tych nadających się oddania pod Trybunał Stanu, które by nie mogło być potraktowane Sekułą? On do tego był. Komisja, której przewodniczył, nie miała wcale przecież na celu wyjaśnianie czegokolwiek (zachowania a’la Gucwa) a właśnie danie lekcji społeczeństwu; My możemy wszystko, zasady i prawo mamy w niepoważaniu. I tych ludzi dziś ludzie wybierają. Nie mam też najmniejszych wątpliwości, ze obecne trudności PKW, to ten sam ciąg socjotechnik, a nie żadne kłopoty z czymś co jakoś działa bez zarzutu na całym świecie, i to w sytuacji gdy nasi informatycy nie są ogonem w tej dziedzinie. Oczywiście doborem firmy wykonującej program, czasem, jaki się jej daje do wykonania zadania, kłopoty można sprokurować. I to jest też oczywiste. Najpierw podane szacunkowe zwycięstwo PiS – potem wedle CBOS-u sytuacja się odwraca o kilkanaście procent, a w jednym okręgu nagle ludzi ogarnęła pomroczność jasna i 25% oddanych głosów jest nieważnych. Czyż nie mam racji? To nie jest szukanie spiskowej teorii, a fakty.  

Już jest też faktem sytuacja, w której autorzy różnych delikatnie mówiąc nieprawidłowości i nieprawości wychodzą prawie na męczenników obrony Państwa i Racji Stanu a dopominający się o prawdę i sprawiedliwość są kreowani na oszołomów czepiających się nie wiadomo czego i nie wiadomo o co. To, że w tych sprawach państwo jako aparat abdykuje, a szukający sprawiedliwości robią to na własną rękę, ma być koronnym dowodem na ich szaleństwo. O dyskusji merytorycznej w ogóle się nie mówi.

I nikt jej nie docieka. Odmowa wiedzy temu jest usłużna.

I o zgrozo – ludziom to najwyraźniej - odpowiada

Obśmianie i kolejne niszczenie fundamentalnych wartości oraz autorytetów działa jak taran i na tkankę społeczną i na gospodarkę. To nie przesada. Irracjonalne zachowania gospodarcze, brak myślenia strategicznego nawet w całkiem prywatnych przedsięwzięciach to właśnie rezultat filozofii opartej na założeniu nieuczciwości i usłużności nauki oraz mianowanych autorytetów. Zostało zupełnie już zniszczone dążenie do cenienia sobie niezależnych, a merytorycznie uzasadnionych opinii. To jeden z fundamentów przemiany naszego kraju z wytwórcy w podwykonawcę.

Niezwykle celnie a dosadnie ujął to prof. W.Kieżun. Istnieje on dziś medialnie?

Dla swej przeszłości? Wolne żary – zbyt celnie identyfikował problemy

Za to nikt nawet nie pochylił się ani nad tym czy zarzuty wobec Jego osoby nie padają pod Jego wyjaśnieniami a co najważniejsze – Jego myśli nagle zostały jakby unieważnione.

Anatema.

Dlatego druga tura wyborów jest bardzo ważna, a nadchodzące następne wybory już będą czymś fundamentalnym i dla Państwa i dla jego godności i dla chciałoby się powiedzieć odbudowy naszego samodzielnego czyli własnego życia.

I politycznego i gospodarczego.

Odmowa wiedzy – to czynienie ze społeczeństwa jakiegoś bezwolnego bebłoka godzącego się na wszystko, wierzącego w blichtr jak w fakty – a to prowadzi do łatwości rządów za pomocą demokracji sterowanej.

Wtedy należałoby tylko w tytule „Folwarku zwierzęcego” przesunąć datę 1984 na 2015.

Tylko w folwarku nie było lemingów i beretów.

To się napisze nowy.