Spodziewałem się, że Andrzej Duda, reprezentujący obóz rządowy, otrzyma kilkuprocentową premię wyborczą za skuteczną walkę z koronawirusem i tarczę antykryzysową. Niestety, nic takiego się nie zdarzyło. Dwa miliony więcej głosów niż przed pięcioma laty to raczej efekt ogólnej polityki prowadzonej przez Zjednoczoną Prawicę. Po raz kolejny przekonujemy się, że głosujący w wyborach, legitymujący się jedynie polskimi dowodami tożsamości, mają zadziwiająco krótką, całkowicie kompromitującą ich pamięć.

Niedawno czytałem o pamięci krótkotrwałej. Okazuje się, że szympansy, najinteligentniejsze z małp, pamiętają coś zaledwie przez 20 sekund, w czym są niewiele lepsze od pszczół. Myślę, że z wieloma wyborcami w Polsce jest podobnie. Nie twierdzę, że to dowód na potwierdzenie Darwina teorii o pochodzeniu człowieka. Ale daje do myślenia.
Większości tych, którzy ostatniej niedzieli szli na wybory jakoś szczególnie nie utkwiło w pamięci, że w minionych latach zostali ograbieni na setki miliardów złotych. Nie przeszkadza im świadomość, że żyli w państwie, które nie miało dróg, transportu kolejowego, rzecznego i lotniczego. Że nie było w nim służby zdrowia, wojska, ani edukacji na porządnym poziomie – podstawowym, zawodowym i uniwersyteckim. Że było to państwo bez rodzimego przemysłu, przetwórstwa rolno-spożywczego, sektora bankowego, podzielone na strefy całkowicie różniące się poziomem życia.
Polska w ostatnich czterech dekadach była krajem zarządzanym przez ekipy pozbawione ambicji modernistycznych, zainteresowane jedynie własnym urządzeniem się i wywiązaniem ze zobowiązań wobec międzynarodowych ekip politycznych i finansowych. Dostarczała taniej, wykształconej siły roboczej na obce rynki oraz popularnych produktów. Była białą plamą na geopolitycznej mapie Europy. Ze światem w XXI wieku łączyły ją dwie przebiegające poziomo nitki tras prowadzących do Niemiec i Rosji. Był to bankrut bez ,,piniendzy" z 3-bilionową dziurę budżetową.
Jeszcze pięć lat takich rządów i mielibyśmy Finis Poloniae.
Rację ma Stanisław Michalkiewicz pisząc, że Polską zarządzały ekipy kompradorskie, realizujące obce interesy. Dziś są one w defensywie, ale wykorzystają każdą nadarzającą się okazję, by dokończyć ..dzieła”. W ostatnich wyborach prezydenckich wystawiły galerię wzajemnie się uzupełniających postaci, próbując stworzyć alternatywę dla ubiegającego się o reelekcję prezydenta.. Na plus tego zabiegu można zaliczyć fakt, że wybory odsłoniły realną wartość postaci. Tygryska, czyli fałszywego ludowca za którym stoi dziś już chyba tylko żona oraz Biedronia, lidera lewicy lewatywowej. PiS postąpił świetnie wkraczając w środowisko wiejskie i podejmując współpracę z ochotniczymi strażami pożarnymi oraz gospodyniami z kół wiejskich, zawłaszczonymi w minionych dekadach przez obrotową partię psudoludową, która skradła tradycje PSL-owskie.
Komentując wyniki wyborów Krzysztof Bosak, Fred Astaire ruchu narodowego (czy nic wam nie mówi występ tego młodzieńca w TVN?) przekroczył granice śmieszności ogłaszając sukces Konfederacji i nazywając ją... trzecią siłą polityczną w Polsce. Całkiem poważnie powiedział, że Prawo i Sprawiedliwość, którego przedstawiciel otrzymał ponad 8,5 miliona głosów jest ,,kolosem na glinianych nogach”. Jeśli Bosak ma wolę budowania to niech walczy o swoje metodą negocjacji, a nie negacji. Projekt o nazwie Konfederacja to sztuczny twór. Rodzaj politycznej sklejki, która cudem trzyma się kupy. Połączono w niej ideowych narodowców z bezideowym wyznawcami korwinowego libertarianizmu, którzy w każdym solidarnym działaniu widzą socjalizm.
Politurową powłokę przyzwoitości tworzy na niej odwołujący się do polskich tradycji niekomunikatywny i mocno zakręcony Grzegorz Braun. Mimo obiekcji wierzę, że część wyborców tego ugrupowania pójdzie jednak po rozum do głowy i nie da się zmanipulować liderom oddając swój głos na jedynego polityka, który jest dziś jest gwarantem rozwoju kraju. Martwią mnie ci ludzie dlatego, że nie dostrzegają prostego faktu, że taka sytuacja, kiedy krajem suwerennie rządzą Polacy może już nie powtórzyć na przestrzeni nie pięciu lat, ale wielu dekad. Piszę o tym kierując się własnymi doświadczeniami. Problem w tym, że ja przez wiele dekad nie miałem możliwości głosowania na polskich patriotów.
Jakakolwiek koncesja na rzecz Trzaskowskiego i postkomuny spowoduje, że Bosak z narodowcami umrą śmiercią naturalną, podobnie jak Kosiniak-Kamysz ze swoimi fałszywymi ludowcami. Pożegnamy się z tym giertychowym, anachronicznym tworem bez żalu. Tworem, który na tle nowoczesnego patriotyzmu reprezentowanego prz świętego Jana Pawła II wywołuje zażenowanie.
Popisujący się każdego dnia bezczelnością Rafał Trzaskowski, rywal ubiegającego się o reelekcję Andrzeja Dudy, jest typowym przedstawicielom opisanego wcześniej tuskiego państwa. Wraz z Szymonem Hołownią, który mógłby być jego bratem bliźniakiem, stanowi drugą stronę tej samej lichej monety. Obaj nie mają nic do powiedzenia, ani do zaproponowania poza słowotokiem, inwektywami i kłamstwami. Potrzebni są jedynie do działań obstrukcyjnych. A później - w dalszym dziele unicestwiania polskiego państwa i polskiej wspólnoty.

Opublikowano na Salon24.pl  30 czerwca 2020,