Któż w tą grę nie bawił się w dziecinnych latach. Polega ona na sprowokowania współgrającego do śmiechu na absurdalne zawołania, na które należy odpowiadać z kamienną twarzą – pomidor. Mówisz lub pytasz A – gość odpowiada – pomidor. Proste – najprostsze. Bawi to ale tylko dzieci i to nie za długo. Tak w końcu to w sumie mało zabawne, że z gry tej się jednak szybko wyrasta.

Nawet wygrana jest mniej radosna niż wygrana w kucanego – nie mówiąc o zośce czy klipie – jeśli dziś w ogóle ktoś wie o czym mowa.
Dorośli mają inne gry – czasem nawet polityczno – towarzyskie. Mają one formy nieraz mało wyrafinowane. Typ salonowiec polityczny, w którym ktoś, gdzieś, czymś kogoś leje niepodziewanie i z tyłu a na odlew. Są też gry mające kształt wyrafinowanych i wyszukanych form i metod szachów długodystansowych. W tych liczą się spore interesy.
Wobec mizerii intelektualnej a nade wszystko merytorycznej dziś i w tym zakresie notujemy upadek. Gra w „pomidor” bywa podnoszona do rangi dyskursu politycznego – i co gorsze – ludzie się na to łapią biorąc rzecz na poważnie. Mechanika jak u dzieci – pan X mówi A a pan Y – odpowiada – z kamienną twarzą B. czyli - a gdzieś tam kogoś biją albo coś gdzieś kradną czyli – pomidor. I gada nie na temat – a przerwanie tyrady, próba powrotu do tematu okazuje się być jawną dyskryminacją i – oczywiście powodem do opuszczenia studia czy zgromadzenia. I o to właśnie chodzi bo gość nie wypowiada się na temat a oczekuje że ów pomidor będzie wyjściem z kłopotliwej sytuacji. Dziś – pytanie o realne zarzuty do pana ex ministra i tuza politycznego – pociąga odpowiedź – a pan Szumowski skręcił ileś tam milionów – co zresztą jest pomówieniem bo nawet w tym zakresie nie ma zarzutów.
Technika ta jest też stosowana w drugą stronę. Wyproszenie ze Studia gościa, który chce coś powiedzieć na temat a co jest niewygodne to co innego? Jakie media – takie standardy – pomidor.
Zabawa żadna, skutki bywają smutne, a elektorat o nich dowiaduje się ostatni i jeśli chodzi o wybory – po niewczasie. Warszawiacy to ćwiczą. I tak się to kręci – i kręcić będzie, dopóki elektorat sobie nie przypomni, że polityka to sztuka działania dla dobra wspólnego, a nie pole do wojenek podjazdowych.
Pierwsze oznaki otrzeźwienia są pod postacią też w zasadzie mało logicznego popierania polityków apolitycznych i niby apartyjnych. Jakoś nie zauważa się nonsensu. I jak się dziś czują pierwotni wyborcy pana Kukiza – dziś siedzącego spokojnie w zanurzeniu po uszy w odwiecznej obrotowej Partii Prawdziwych dziś już słabnących wpływów, jednak dających jeszcze zdolność pływania ponad granice sondażowej nicości.
Zdumiewa, że opisana tu technika używania dziecinnej gry do poważnej niby rozmowy, od ostatnich paru lat stosowana jako zachowanie mające być unikiem wobec politycznej odpowiedzialności, ucieczką od konieczności udzielenia konkretnej odpowiedzi lub zajęcia stanowiska jest niestety brana na serio. Skoro technika jest stosowana – to może stosujący ją uważają, że elektorat zdziecinniał? Nie sądzę. Raczej wierzą w efektywność nacisku medialnie go znieczulającego na dopływ i ocenę informacji rzeczowych. Te to nie to samo co słowa zaklęcia. Cokolwiek by nie mówić – samo stosowanie opisanej technik pomidor nakazuje zatrzymać się nad upadkiem klasy i dojrzałości niektórych ludzi zwanych politykami. Z takiej refleksji – dla wyborców powinny wynikać wnioski wobec stosujących ową technikę niegodną ludzi szanujących wyborców. I tak – w rozmowie telewizyjnej reakcje traktujące rozmówcę, świadka, widza – jak tego gracza w „pomidor” powinny pociągać straty wizerunkowe. Tak, lecz nie u odbiorcy zaczadzonego doktrynalną nienawiścią dla zasady. Anty – pisizm – w tym stanie zakrywa rozum i odbiera zdolność rozsądnej oceny a przyjmowanie kłamstw nakazuje widzieć jako oceny własne i co ważne – racjonalne. W analogii - kupujący samochód – oczarowany przez – (taki się o zgrozo – nazywa) doradcą – jest ślepy na ewidentne wady funkcjonalne danego modelu. Skoro taki mechanizm w dobie wszech atakującej reklamy – zdaje egzamin – to z punktu widzenia tzw. polityka, którego głównym celem jest lobbowanie i bycie politykiem, stosowanie technik „pomidor” – jest całkiem racjonalne. Odbiorca spod sztancy TVN et consortes, nie jest w stanie poczucia swej wyższości w Tymkraju wobec ciemnego ludu rzeczy ocenić nie tyle nie potrafi co nawet nie chce.– łyka takie zachowania polityka. Musiałby uznać swoją nadzwyczajność i przynależność do nad kasty w Tymkraju za niezasadną. Postawa – wielu rozsądnych by się wydawało celebrytów (ci są widoczni publicznie) stanowi tu bezpośredni dowód.
Ich jest jednak garstka a ta choroba jest uleczalna tylko własnym rozsądkiem. Zwykły odbiorca tego chłamu powinien jednak wiedzieć z jakim towarem wyborczym ma do czynienia i jakiego sprzedawcę - dealera szczęśliwości ma przed sobą.
Trybuna sejmowa czy studio TV – to teren tego pomidorowego pajacowania, bywa – uznawanego już czasem przez ludzi za „sprytny unik” w kłopotliwej sytuacji. Warto zauważyć jak zerowa jest umiejętność i przygotowanie polityka stosującego ową technikę do poważnej argumentacji i podjęcia swej roli polityka a nie kanciarza pajacującego z kamienną miną facecjonisty. W miejsce odpowiedzi na pytanie lub wypowiedzi na dany temat mamy owo – „pomidor”. Na konkrety – odpowiedzią ma być tyrada o zupełnie czym innym albo rzut wyssanymi z palca zarzutami wobec przeciwnika politycznego. Zarzut z powietrza? Cóż to szkodzi? Dziś niestety - błotko przylepione, temat zasadniczy pozostaje nienaruszony, a sprostowanie? Dopiero i to ewentualnie po miesiącach lub nawet latach. Tu – niestety ale można tylko się odwoływać do tego, by to sam odbiorca tego rodzaju scen – sam dokonywał obiektywnej i chłodnej oceny, bo to leży w Jego właśnie wprost interesie. Teraz pan Sławomir N. złapany za rękę i to nie tylko przez pisowskich siepaczy Ziobry, ma być cierpiętnikiem politycznym. Czyżby zawód polityka stanowił awans do kasty nietykalnych świeckich świętych? Sędziowie – to samo. Zwykły biedny człowiek odpowiedział za kradzież batonu – a jawna kradzież banknotu czy wiertarki by nie mówić o co najmniej dziwnych wyrokach – w przypadku sędziów - nie ma sprawy. Najsztub – niewinny – starsza pani z niewiedomą zapewne wielką szybkością wtargnęła na pasy – to nie są wymyślone rzeczy. O milionach przewalonych przez kastę naukawców – można by długo. W przypadku Pana ex- ministra aż się prosi – skoro czyny, o które chodzi to nie zegarek a miliony i nie w Tymkraju a w Tamtym Kraju a pan ma podwójne obywatelstwo aż prosi się ekstradycja i dyskusja nad tym Sąd jakiego kraju jest właściwy.
Wystarczy wiedzieć co to oznacza i wspierać zmiany w tych wszystkich dziedzinach w których są one podejmowane przy naturalnym przecież sprzeciwie i to czynionym na gruncie zasady – pomidor. Czyli za każdym razem gdy mówi się o chlebie – otrzymuje się odpowiedź o niebie lub gdy mowa o sierpie odpowiedź dotyczy nawet nie o nerpie a o młocie. Tak – sierp i młot – to znak rozpoznawczy.
Jest już po wyborach.
W sprawie kwestionowania prawomocności Wyborów i to po decyzji Głównej Komisji Wyborczej - kopać się z koniem? A to też sprawa z cyklu gry w pomidor. Znów – wedle dorady mecenasa – skoro wygrał nie ten co trzeba – to w wyborach nielegalnych – bo nie odbyły się w konstytucyjnym terminie. Tak? To myślący człowiek musi sobie przypomnieć kto i po co oraz jak wymusił zmianę terminu a nawet z przygotowań do przeprowadzenia wyborów w pierwotnym terminie robi dziś zarzut – czego? Marnotrawstwa. Tylko więc kogo? Pomidor. I uwaga … korupcji! Jak tak to skąd się wziął – w takim razie „niekonstytucyjny” kandydat? Na dodatek, każdy wie, że w II – giej turze nie mówimy o poparciu samej osoby Pana R. Trzaskowskiego a o konsolidacji antypisu doktrynalnego. Niskie notowania sondażowe Kandydatki M. Kidawy – Błońskiej, wynikające wprost i w tej kolejności z Jej partyjnego osamotnienia i oczywistych cech osobowych - groziły tylko tym, że w II turze pojawiłby się ktoś z peletonu a nie z PO. To było realne zagrożenie dla istnienia tej formacji Ludzie nie odrobili lekcji z doświadczeń Warszawiaków i z kpin z terminu konstytucyjnego w imię partyjnych interesów. 2+2=4 a nie 5
I tylko tyle.
Szanowni Państwo – takie mamy czasy – że warto wziąć szczepionkę nie tyle na COVID -19 – bo jej jeszcze niestety nie ma, a przeciw podatności na objawy politycznej gry w pomidor

Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 23.07.2020 r