- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 47 sekund.
Proszę Państwa, 15 maja 2023 roku skończyła się w Polsce polityka. Nie tylko w Polsce. Teraz będzie postpolityka. Lider największej partii opozycyjnej ogłosił, że chce realizacji programu partii rządzącej nie później, niż natychmiast. Według części komentatorów związanych z opozycją, to: szach-mat, cios, gejmczendżer, nokaut. Dziennikarz Gazety Wyborczej Paweł Wroński, który - mówiąc eufemistycznie - nieco się ostatnio zradykalizował w walce z PiS oświadczył, że Kaczyński "wszedł na grabie".
Od teraz wszelka dotąd znana i uprawiana pod każdą szerokością geograficzną działalność polityczna straciła sens, a wiarygodność stała się bajeczką dla frajerów. Wystarczy już publicznie podebrać program przeciwnikowi i ogłosić, że się chce go zrealizować szybciej i już jest po kampanii.
To czyni politykę tanim i lekkim zajęciem. Obietnic nie trzeba będzie mozolnie wypracowywać i realizować, bo nie będzie to miało żadnego znaczenia przed następnymi wyborami. Trzeba będzie tylko poczekać na zaprezentowanie programu przeciwnika i ogłosić, że chce się go zrealizować natychmiast, czym spowoduje się, że ów przeciwnik wlezie na grabie. I tak w kółko.
Kampanie staną się mechaniczne, pracę stracą spin doktorzy, na słupach zawisną plakaty przeciwników, kręcić się będzie spoty zaciekłych wrogów. Partie nie będą realizować swoich programów, tylko przeciwników, więc własne programy będą gorsze od programów przeciwników, by im zaszkodzić. Nie będzie wiadomo kto jest kim i kogo reprezentuje, bo co cztery lata będzie kimś innym, kto reprezentuje kogoś innego niż wcześniej. Sytuacja robi się arcyciekawa i nawet po przyjęciu optyki Mrożka, wyobraźni nie wystarcza.
Zdaniem publicystów związanych z opozycją, "Donald Tusk przeniósł kampanię na inny poziom". Nie sposób się z tym nie zgodzić. Kilka miesięcy temu, na spotkaniu ze studentami we Wrocławiu, lider opozycji ogłosił, że ludzie nie oczekują już programów, tylko emocji i konsekwentnie to realizuje. Ogłoszenie, że się chce realizacji programu przeciwnika, tego programu, który od lat i jeszcze kilka dni wcześniej komentowało się (zbyt)mocnymi słowami nie można określić inaczej, niż próbę wywołania emocji. Ludziom raczej trudno zachować spokój w chwili, gdy orientują się, że próbuje się ich zrobić w konia.
Trik z wezwaniem Jarosława Kaczyńskiego do zrealizowania programu już teraz, kilka dni po jego ogłoszeniu, uważany jest przez zwolenników opozycji za punkt zwrotny w kampanii. Że mówiąc "sprawdzam" Tusk obnażył to, że Kaczyński nie ma zamiaru swojego programu realizować. Na jakiej podstawie po stronie opozycyjnej wyciągnięto takie wnioski nie wiem, bo przecież PiS realizuje program Rodzina 500+ nieomal od ośmiu lat. Gdyby była to po prostu obietnica wyborcza, jakich składa się wiele, a potem nie realizuje, można by stanąć do wyścigu i ogłosić, że się coś takiego zrobi lepiej tym bardziej, że w 2015 roku było to rozwiązanie nowatorskie, a w związku z tym mógł się pod nim podpisać prawie każdy, a Platforma Obywatelska nawet zrealizować, bo rządziła. Partia rządząca wybrała wtedy inną drogę - wyśmiania oraz zanegowania możliwości realizacji. Czas pokazał, że to był błąd.
Jasne było, że przed jesiennymi wyborami 2023 Jarosław Kaczyński wprowadzi nowe rozwiązania socjalne. Nietrudno było się domyślić, że zwiększona zostanie kwota 500+, a oczekiwania co do tego pokazywały sondaże. To program tak ważny dla PiS, że nikt nie ma wątpliwości, że ta obietnica zostanie zrealizowana. Co w tej sytuacji mógł zrobić Donald Tusk?
W pierwszej chwili wybrał wariant gospodarczo-psychologiczny - państwo (znowu) zbankrutuje, Polaków zeżre inflacja, a socjalny elektorat PiS jeszcze bardziej będzie pił i dzieci bił. W związku z tym, że wypowiedział to w sposób emocjonalny i trudny do zaakcapetowania, Internet zareagował nieprzychylnie, co zapewne skłoniło doradców Tuska do zastosowania triku z wezwaniem Kaczyńskiego do realizacji programu już dziś.
Robiąc to, czego nikt do tej pory nie robił, Tusk postawił na szali nie tylko przyszłość swojej formacji po wyborach, ale i utrudnił sobie kampanię. Co zaproponuje swojemu żelaznemu elektoratowi, który od lat jest przeciwny 500+? Wielomiliardową reformę służby zdrowia? Kosztowne ulgi dla biznesu? Duży wzrost wynagrodzeń nauczycieli?
Przeczytałem w Internecie, że posunięcie Tuska spowodowało to, że ludzie się przekonają, że PiS nie ma pieniędzy. Jeśli tak jest, to skąd je będzie miał Tusk, który obiecał to samo, a nawet lepiej, bo dodał do tego dwukrotne zwiększenie kwoty wolnej od podatku? Jaką wiarygodność w tym kontekście ma zmiana jego partii z liberalnej na socjalną?
Wydaje się, że opozycyjny Internet nie zamierza się z tymi problemami na razie mierzyć. Oczekiwanie na jakąkolwiek reakcję Tuska na deklarację Kaczyńskiego było tak duże, że cokolwiek by zrobił, zostałby okrzyknięty geniuszem. Jak widać, nie ma tu mowy o merytoryce, a wyłącznie o emocjach.
Również tylko w kontekście emocjonalnym można rozpatrywać zapowiadany na 4 czerwca marsz w Warszawie, który już dziś okrzyknięty został "wielkim". Oczekiwania wobec tego wydarzenia są tak ogromne, że jakkolwiek przebiegnie, będzie uznany za epokowy. Ale czy odmieni oblicze kampanii?
Zarówno deklaracja Tuska jak i "wielki marsz" przypominają zabiegi kochanka, który wypadł z łask. Był skąpy, więc teraz obieca, że kupi sukienkę, dołoży korale, a podarki przyniesie odświętnie wystrojony w wielkim pochodzie tych, którzy go uważają za fajnego gościa. Kawaler ten wierzy, że po tak spektakularnym posunięciu wybranka rzuci wszystko i mu się w ramiona. Tak się być może czasem dzieje, ale raczej rzadko.
Jakie są szanse, że lider opozycji w Polsce w 2023 roku dokonał kopernikańskiego przewrotu w sposobie prowadzenia polityki? Czy to, że nikt dotąd tego nie zrobił wynika z tego, że nie wiedział, że tak się da, czy z tego, że wiedział, że się da, ale się nie opłaca? Odpowiedź na to pytanie jest banalna, ale jedyna możliwa - przekonamy się w czasie wyborów.
Przed tą kampanią wielu obserwatorów uważało, że będzie ona bardzo brutalna. Nikt natomiast nie przewidział, że będzie absurdalna.
Grzegorz Ługawiak.
Tekst ukazał się ma Salon24.pl 17 maja 2023r