W rozmowach pojawia się argument - nie widziałeś, to co zabierasz głos. Na to odpowiadam - do szamba nie muszę wchodzić by się upewniać, że to szambo. Woń czuć z daleka. To najkrócej.
Nienawiść do Polski Wiary i Kościoła, suwerenności i polskości  jest znana i całkiem racjonalnie motywowana interesami od czasów przedrozbiorowych, zaborów i dalej aż po dzień dzisiejszy. Również jest oczywiste, że wiara, jej wartości i Kościół tworzą fundament, na którym stoi polskość, siła walki o suwerenność i po prostu niepodległość czyli wolność bycia we własnym domu.

Każdy i zawsze ten, kto dążył do opanowania Polski, uderzał w te właśnie fundamenty. Zaborcy późno się co prawda połapali, że to metoda, okupanci chcieli rzecz załatwić przewagą siły, komuna posługiwała się terrorem, ściśle kierowanymi prześladowaniami i nękaniami oraz kolejnymi pokoleniami emisariuszy i targowiczan.
Dziś w walce o niepodległość jakby w mniejszym stopniu chodzi o jawne przejęcie terytoriów, a celem jest gospodarka i rząd dusz, ściślej, uzyskanie armii niewolniczej i nie myślącej samodzielnie siły roboczej zadawalającej się papką podawanych gotowców. Tak więc, skrajnie negatywnie, z polskiego oczywiście punktu widzenia, należy oceniać odchodzenie od związków Kościoła z całością jego owczarni, prostacko łatwe nie tyle  sprzedanie co właściwie oddanie za bezcen środków masowego przekazu czyli szans na realną komunikację społeczną  i aktywów gospodarczych oraz wszelkie działania neotargowiczan. To tak, jakby na wojnie (tu gospodarczej i narodowej) na polu bitwy, część wojska a nawet ówczesnego Sztabu Generalnego dobrowolnie oddała ważną broń nacierającemu wraz z odstąpieniem mu pola (tu poprzez tzw. prywatyzację) i jeszcze być ochotnikami liczącymi na wdzięczność za przysługę wrogowi. Jak to nazwać?  I czym się takie coś powinno kończyć na polu walki? I czy byłoby to nieuprawnione działanie w reakcji?
Obecną eskalację działań w tym zakresie widzimy na każdym z wymienionych pól i można ją sprowadzić do jednej rzeczy - totalnej walki z tymi wartościami to raz. Dwa -  nie da się też obecnej eskalacji nie kojarzyć z pojawieniem się ekipy rządowej, która wręcz demonstruje przywiązanie do wiary i Kościoła,  pracuje nad odzyskaniem  zarówno oddanej broni jak i przejętego pola. Pojawiła się tama dla dotychczasowego źródełka odpływu miliardów – to trzeba ją zwalić póki się nie wzmocni. Tak więc, skoro walka totalna – to totalna. I nie ma złudzeń – to metoda, a w niej atak na Kościół na każdym polu ma wagę najsilniejszej artylerii. W tym, film „Kler” jest tylko cegłą, nad której strukturą i warsztatem nie ma nawet potrzeby się koncentrować. Cegła to cegła – nic oryginalnego.  
Odnośnie konkretnego pola, o którym mówimy, regularnie i do znudzenia (zawszeć coś się przyklei) są ćwiczone kierunki; Kościół pazerny, łajdacki, knajacki, zdemoralizowany, upolityczniony (zwłaszcza gdy owo upolitycznienie jest w niewłaściwym kierunku – przy okazji dodatkowy bonus - dzielimy) i zacofany w zabobonie. Jeśli się to wie, to cała seria różnorakich działań nie powinna dziwić ale i nie może być nawet w najmniejszym objawie  lekceważona. Nie mogą też dziwić i co ważne pozostawać bez reakcji różne wyczyny tzw. artystyczne. W końcu słowo „artystyczne” to etykietka gwarantująca bezkarność wobec prawa i poklask snobów i pozerów na bycie osobą z wyższych sfer. Tych co to wiedzą jak jeść bezy widelczykiem co jest jak wiadomo podstawą przynależności do elity. Film Kler jest tu tylko po prostu polityczną agitką. Może i warsztatowo dobrze zrobioną ale to akurat istoty nie zmienia/ Reakcja i to ostra, jest konieczna, bo opanowanie, przejęcie, opuszka potem palca a dalej dłoni i ramienia – jest procesem postępującym w sposób metodyczny i nieuchronny. My się emocjonujemy z czego agresorzy na zimno korzystają. I trzeba sobie z tego zdawać sprawę
Oczywiście w każdej grupie zawodowej są pijacy, złodzieje, homoseksualiści (co w towarzystwie światowców powinno być raczej przecież nobilitującą zaletą, a nie wadzą),  pedofile itd. To fakt.  Co prawda nawet jeden przypadek wymaga alarmu i reakcji, ale jednak i on nie upoważnia nagonki opartej na uogólnieniu. Na ostrą reakcję prawa w odniesieniu do konkretnych ludzi należy wręcz oczekiwać lecz rzucanie odium na cała grupę moż mieć tylko żródła w złej woli. Jeśli stosować takie podejście to należałoby też stosować wszak zupełnie bezsensowne i bezzasadne nazwanie wszystkich sędziów złodziejami po wyczynach niektórych z nich w supermarkecie czy na stacji benzynowej/ Tak nawiasem – tych właśnie, ta kasta usiłowała ukryć i ukryła pod dywanem. Tyle że opinia publiczna o sprawie się dowiedziała tak jak i o innych apolitycznych, niezależnych wyrokach. Widać gołym okiem, że w tym wszystkim niestety nie chodzi głównie ani nie o pedofilię ani nie o dobro dzieci, ani o racje a o znalezienie powodu do brutalnego ataku, przed którym nie sposób wręcz się bronić. Tak więc musi się powiedzieć, ze istotą obecnej akcji „film” jest, jak wcześniej powiedziano atak, na podstawę tożsamości Polaków. Bo właśnie powtórzmy z całą mocą i to powinien każdy wiedzieć, że nie kto inny a kler właśnie w dużej mierze przeniósł w duszach Narodu wartości wiary, zasad dekalogu, patriotyzmu, co ocaliło go od wchłonięcia i zniszczenia. W tym względzie ostatni plakat GP pokazujący nie aktorów a konkretnych Wielkich twórców kręgosłupa niezniszczalności Polaków - jest genialny i ważny na dzisiejszy etap i technik "dysputy". Mamy więc jasny przekaz zarówno dotychczasowych widzów i też Autorów plakatu z GP – a to wystarcza do pozyskania jednej informacji – szambo, stek jednostronnych, a odnoszonych do całości opowieści. Dziś na dodatek autor filmu – w jednym z pism woła – czas wstać z kolan. Czyli – jego zdaniem – czas lekceważyć dekalog, wykazać nieposłuszeństwo wobec apeli episkopatu oraz wskazań Kościoła. Czyżby w kręgu totalnej opozycji koncepcja strategii ewoluowała w kierunku dołączenia Wiary i Kościoła do sylwetki niewłaściwie myślącego i niezależnego od nacisków rządu?  Załapali, że Polska jest w sercach i mózgach oraz w tradycji Kościoła. Nie wystarczy by totalnie atakować Państwo i Naród – musi się skruszyć fundament. Też mało odkrywcze – Urban to dawno wymyślił.  
Film „Kler” widzę tylko jako akcję polityczną w znanym od dawna kierunku, tyle, że zrealizowany bardziej niż w czasach Lenina aktualnym środkiem przekazu, który ma jedną dodaną cechę techniki, z której tu skorzystano. To i po co mam w tym uczestniczyć i akcję tą wspierać swymi złotówkami?
W sumie więc nie muszę oglądać tego wytworu, by wiedzieć czego mogę oczekiwać Niczego więcej, niż siermiężnej agitki Po co tracić czas na oglądanie tych defektów myśli, koncepcji i serca? Fałszerze też mają warsztat w małym palcu ale własnej myśli za grosz. Szkoda czasu. Nie dam złotówki na sukces finansowy czegoś takiego podanego na tacy wielkiego zatroskania o Kościół, gdy równocześnie autor filmu nawołuje na łamach prasy – czas wstać z kolan. Może się pan autor nie troskać. Nie wie on, że ludzie tą postawę na kolanach wcale nie przyjmują wobec kleru, a wobec Pana Boga? Mając więc wiarę w to, że Pana Boga nie ma (tak – bo to jest wiara a nie wiedza – czyli takie coś jak określenie światopogląd naukowy jest kłamstwem), nie są w stanie przyjąć tego rozróżnienia jako po prostu prawdy oczywistej dla zwykłych ludzi. Mam dla sensacji i szoku, dotować atakowanie wartości  dla mnie ważnych? Złożyłbym się dodatkowo na wsparcie "artystycznych" wypocin bo tak je sobie nazywam. W końcu  długo trzeba główkować i się pocić, by niejedną tzw. awangardę wymyślić wspartą o wywoływanie skandalu jako metodzie na popularność w znaczeniu sukcesu frekwencyjnego i to przy posusze w myśli koncepcyjnej. Męka musi to być okrutna, choć zlecenie lukratywne – kusi.  Tu, reżyser nic nowego nie wymyślił poszedł już wytartymi śladami scenicznych skandalistów lżących co się da i jak się da. Tak więc nie rozmawiajmy o jednym filmie i nie na nim się koncentrujmy. Nie wart tego. Chodzi o atak na fundamenty – i nie mam zamiaru  tej intelektualnej niemocy i bezsiły oraz złej woli wspierać. Tak też jak już nigdy nie pójdę na spektakl Pani Jandy demolującej kulturę polskiego języka. Oczywiście w ramach środka wyrazu. Niby artystycznego.
O tym, że w przypadku Polski mówimy o fundamentach wiedział  i Lenin i Stalin i Hitler i polskojęzyczni namiestnicy sowietów. Gamę metod rozwijalni stosownie do czasu. Od siermiężnego – religia opium dla mas, poprzez eksterminację księży, tworzenie tzw Kościoła Polskiego – teraz używa się współczesnych środków masowego chciało by się rzec  rażenia Na nich trzeba było świętości Ducha Jana Pawła. Proszę się zastanowić, jak racjonalnie wyjaśnić np odzyskanie od komuchów w latach głębokiej komuny budynku Seminarium pod Wawelem lub skuteczność obrony Krzyża w Nowej Hucie – symbolu nowych czasów mających zaistnieć bez wiary i Boga w ścisłym związku z tak zwanym światopoglądem naukowym czyli religią wiary w nieistnienie Pana Boga.  O skuteczności wezwania Ducha Świętego w Warszawie i obaleniu komuny nie mówiąc.  
Nie dam się namówić na wejście do szamba i jeszcze finansowanie filmu dla wrażenia, iż odniósł on sukces ideowy i faktyczny finansowy. Dla głupiej ciekawości i w owczym pędzie ku sensacji? Bez sensu.  
To działa wedle starej leninowskiej jeszcze zasady – wróg sam przyniesie nam sznur na którym go powiesimy. Ani nie przyniosę sznura ani nie dam się powiesić.


Dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 5.10.2018 r