Wspomnienia i peany nie tylko na zasadzie - o zmarłych albo dobrze albo wcale - płyną z każdej strony. I nie bez powodu. Można to stwierdzić – jak rzadko – nawet nie znając Osoby Pana Premiera bezpośrednio, i nie tylko z relacji, a na podstawie wiedzy o czynach. W tej lawinie wspomnień musi się wyeksponować dwie rzeczy szczególnie ważne dla nas dziś, w obecnym sposobie podejścia do ocen ludzi.
Obydwie niezwykłe w naszych czasach.


Pierwsza – to zupełnie niezwykłe – pojednanie w żalu po odejściu Jana Olszewskiego jest powszechne i dotyczy osoby za życia, jakby - dla oglądu powszechnego - drugiego planu. Czyż był On osobą medialną? Nie. Czyż był obecny w mediach? Nie. Niejeden się pewnie nawet zdziwił, że ten adwokat – nagle został Premierem. Jego dobroć i szlachetność zamiarów oraz dokonań, zaskakująca konsekwencja w czynach tylko raz wzbudziły realny strach grupy, który należy pamiętać i to na zawsze./ To był strach okazany przez towarzystwo Nocnej Zmiany. Popłoch - odwołać natychmiast – by jutro nie weszli do biur – nie potrzebuje komentarzy za to warto pamiętać i mieć na uwadze w ocenach
Ważniejsza powinna być dla nas druga refleksja.
Premierostwo przejmował w sytuacji pozostawionej po zasadniczej części demolki gospodarczej dokonaniami Planu Balcerowicza. Z bezrobociem, inflacją, bazami rosyjskimi – by wymienić tylko najważniejsze schody. Olbrzymie przeszkody dla człowieka bez praktyki w rządzeniu.
Był premierem tylko przez pół roku. Zdołał wprowadzić Polskę w tory, z których już nie dało się Jej wybić. W tak krótkim czasie ukształtował zręby niezmienialne. Czy miał opanowane socjotechniki? Był w koterii politycznej?
Czym to uczynił? – Zasadniczością postawy, krystaliczną prawością, wiarą. I patrzeniem na zachowanie godności Państwa i miłości Ojczyzny
I z tego właśnie wyciągnijmy wyobrażenie – gdzie bylibyśmy dziś – gdyby mógł kontynuować wtedy to, co rozpoczął.
Zobaczmy też i zapamiętajmy zestawienie dwóch innych obrazów. Dramatu przemówienia przed pamiętnym głosowaniem nad odwołaniem Jego Rządu z pełnym godności i klasy niedostępnej pokurczom powiedzeniem, że to one i możliwość popatrzenia w oczy ludziom mają najwyższą wartość. I kontrastu drugiego obrazu innego człowieka – panicznie bojącego się prawdy - wtedy siedzącego w glorii Rzeczypospolitej. Dziś prawda Go dopadła aż żal patrzeć.
Popatrzmy się gdzie bylibyśmy gdyby nie było strachu przed prawdą i wiarą. Bez sztucznego i socjotechnicznego wstrzykiwania jadu wojenki polsko- polskiej. Zobaczmy kto i po co ją wprowadza. Te dwa obrazy same mówią. To narzędzie walki strachu przed wartościami, prawdą i wiarą - z wartościami, na których stoi rodzina i społeczeństwo, prawdą okazującą w pełnym świetle nikczemność i wiarą jako kluczem do trwałości – dającej opór przed przejęciem tych wszystkich.