Na najświeższy pomysł Pana Gibały zwalczania dmuchaw do sprzątania liści popatrzmy – jeśli w polityce nawet lokalnej to się da – w miarę racjonalnie. Na dodatek motywacja – udział owej likwidacji w zwalczaniu smogu brzmi ładnie.  W przypadku postulatu zakazu używania dmuchaw mamy taką oto motywację – dmuchawy są napędzane  silnikami dwusuwowymi – dymią, smrodzą, hałasują – czym dokładają się do smogu. A teraz uwaga! Mamy i remedium – powinny być zastąpione dmuchawami elektrycznymi.

Siądźmy sobie na krześle i choć przez moment pomyślmy, ile w tym jest ładunku eko-niby-poprawności a ile realizmu – szans na osiągnięcie skutku zmniejszenia smogu.  Usuwania liści ma być bez spalin, bez hałasu czyli eko. Można jeszcze liści nie sprzątać, można je grabić. Lecz ma być sprzątnięte, choć tzw. ekolodzy zawołają – nie ruszać natury, Planty i parki pralasem – patrz skutki takich politykopostulatów na przykładzie obecnego stanu Puszczy Białowieskiej. Ciekaw jestem, kto weźmie odpowiedzialność za jej postępującą degradację. Brukselka? Eko-politycy? Piszę dlatego, że takimi rzeczami nie wolno się bawić jak dziecko zapałkami. W naszej tu poruszanej sprawie nie pytam już ile jest dmuchaw i jaki jest ich czas pracy, jako, że zmniejszenie dodawanych zanieczyszczeń wchodzących w skład smogu – to już byłby jakiś zysk. Trudno jednak nie zapytać o jakich składowych smogu i ich proporcjach mówimy. Zauważmy, iż dmuchawa jaka by nie była – dmucha i to z jakąś mocą – nie suszareczki do włosów. Jak dmucha – to owszem – sprząta, ściślej – przemieszcza i raczej zgarnia liście, lecz przy okazji wznieca tumany kurzu a w nim wszystkie możliwe frakcje i rodzaje tego co leży na ziemi. To się nazywa pył zawieszony – i ten co już opadł – a teraz wzbija się w powietrze i ten, który został na nowo wytworzony w dowolny sposób. Spaliny – i tuman kurzu. Kurz – pył we wszystkich możliwych frakcjach nie czuje rodzaju napędu. Elektryczna dmuchawa ? Też musi wyć i kurzyć – nie ma wyjścia. Może trochę mniej wyje.  I tez dobre– tylko skąd ten prąd? – na przykład na Plantach czy w Parkach lub skwerach. Okablowanie?  - przełóżmy to na praktykę. Akumulatory na wózkach podążające za  dmuchaczem – tak Go nazwijmy?

Czy stawiając postulat zostały przemyślane czy może zlekceważone  proporcje?

Sam taki wniosek likwidacji dmuchaw jednak, jak i jego motywacja, wprost dowodzą delikatni mówiąc słabego jeśli nie zerowego przemyślenia sprawy i wskazują na oczywisty zamiar po prostu zawołania; hallooooo! Wyborco!! Jestem – walczę jak lew. Ze smogiem, o czyste powietrze, o eliminację hałasu – samo dobro dla Ciebie Mieszkańcu-Wyborco Najukochańszy  .

Z tego drugiego – motywacji -  nie czyniłbym zarzutu kierowanego do jednej akurat osoby wnioskodawcy. To stały element działania wielu polityków, zwłaszcza pozbawionych realistycznych koncepcji, a pełnych dobrej woli w parciu do zaistnienia. Zawód polityk – to pociągająca perspektywa. Wyborca o tym powinien pamiętać, uważając na ludzi rozumiejących politykę jako rodzaj gry towarzyskiej z udziałem kibiców. Ci mają dokonać jedynie właściwego wyboru.

Podobna postawa choć zrozumiała nie świadczy dobrze o przygotowaniu polityka do swej roli – i wcale nie musi być akceptowana. Nawet nie powinna. Dla dobra samego wyborcy.

Rzecz jasna, wizja oparta o realia, wiarygodność i dobrą motywację – zawsze jest warta zaufania i  poparcia, lecz jednak zawsze i każda  wymaga od klienta czyli wyborcy pracy własnej  - oceny sprawy czy aby opowieści trzymają się realiów i najważniejsze – jakiejś ogólniejszej wizji. Ta wizja oczywiście nie musi mieć wiele wspólnego z aktualnie obowiązującą nowe myślenie może dużo zmienić na lepsze.  

Proponuję by z tego punktu widzenia oglądnąć ów pomysł eliminacji dmuchaw. Hasło ogólne a uniwersalne – wystarczająco już zmitologizowane – smog - wciąż dobrze wygląda w sprawozdawczości, we wnioskach grantowych i na plakatach. Wielokroć powtarzane, staje się monetą wyboczą. Kto lepiej zwalczy – ściślej mówiąc – będzie mówił, że zwalczy - ten lepszy. Jeden będzie opowiadał o fundamentalnej roli likwidacji pieców, wprowadzaniu monopolu na dostarczanie ciepła a nawet o zwalczaniu kominków i właśnie  dmuchaw. Drugi jednak, w swej naiwnej być może wierze w oddziaływanie prawdy, powie – tak, to jest problem, jego źródła widzę tu i tu – i w związku z tą identyfikacją problemu, chciałbym podjąć takie a takie działania a te powinny doprowadzić do likwidacji lub przynajmniej do jego zmniejszenia. Co Wyborcę przekona – jego późniejszy los. Nie tak dawno Krakowianie na przykład pomimo wcześniejszych doświadczeń i tego co mówiła kontrkandydatka – uwierzyli zaklęciom, że żadni tam deweloperzy a minęło bodaj dwa tygodnie od reelekcji i dowiedzieli się, że Kraków betonowany będzie – bo musi a paraliż komunikacyjny tylko się nasilił. Bo, że smog jest – i nie stanowi zjawiska obojętnego – jest szkodliwy - nie ma dyskusji. Ale też w jego analizie warto zauważyć, iż i zjawisko nie jest wcale stałe jakościowo i ilościowo, coraz częściej bywa fluktuującym, co  powinno zastanowić i usadowić w realiach pomysł Pana Ł. Gibały - myśląc pod katem efektywnego zwalczania zjawiska smogu. Nadużywanie i to bezsensowne każdego hasełka – w efekcie – znieczula. Czyli oddala rozwiązanie właściwą reakcją. To fakt. Tak więc i smog i zagrażające znieczulenie  – nie da się ukryć - są realnymi zagrożeniami.

Biedny ten smog. Wszyscy, walczą dzielnie i się pocą – wyborca ma wiedzieć, że oto się walczy i to jak? Dzielnie i z pełna determinacją.. Nie da się zaprzeczyć to walka z realnym problemem – tylko może w końcu PT Wyborca się zorientuje, że tu wcale nie musi  chodzić o złapanie króliczka tylko by gonić go – go – go. Bo jakby się złapało – to bida. Co by tu można było pokazać klientowi przy urnie z jakim to poświęceniem się walczy o jego dobro.

Bo cel jest rzecz jasna szczytny.

Tylko czy aby ktokolwiek jest pewien, ze o smogu decydują piece a w szczególności kominki, że nacisk na wzmacnianie monopolistycznej roli jednego dostawcy energii cieplnej w bilansie jest ważący w stosunku do np. organizacji spraw ogólnie – komunikacyjnych, koncepcji planistycznych  itd. itd.

Sumując - chciałbym zobaczyć argumenty, które wskażą, że likwidacja dmuchaw – wygeneruje wiele więcej niż kłopoty dla codzienności i wzmocnienie rynku dmuchaw elektrycznych.

 A tyle jest do zrobienia i uporządkowania w perspektywie następnej kadencji. Ona naprawdę będzie trudna. Będzie wymagała wyjścia na inny poziom koncepcyjny – ponad administrowanie. I zarządzanie poprzez konflikty co jest prostą socjotechniką. Wymaga measterii operowania w przestrzeni społecznej – lecz nie na tym da się oprzeć rozwój miasta.

I to mnie już martwi, że w obecnej walce politycznej nie pojawiają się jakieś elementy mówienia o nowym myśleniu w sprawach funkcji miasta, jego powinnościach.

Omawiany pomysł i w tym względzie świadczy o wyczerpaniu się akumulatora koncepcji do przedłożenia mieszkańcom w miejsce tego co mają.

Przydałoby się nowe myślnie o funkcji miasta w miejsce podobnych – byleby coś się działo. Na takie rzeczy szkoda czasu. Będę tylko ciekaw jak na propozycję dmuchawcową zareagują inni radni. To też może być jakoś ciekawe.