felekJest powiedzenie, że dobrymi chęciami i radami piekło jest wybrukowane. Z drugiej strony – rację ma Pan W. Cejrowski mówiąc, że krytykuje PiS ale jak swego brata – z życzliwości czyli przyjmuje za obowiązek – nie mając żadnej siły decyzyjnej – mówić wskazując na to co go boli i przejmuje. Widząc niezręczności lub zaniedbania a nawet groźne objawy, cóż może zrobić szary człek? mało co. Przynajmniej właśnie może i wręcz powinien właśnie głośno mówić. W tym zawiera się konieczność prezentacji tego co się widzi.

Wystarczy – by podsunąć coś ku refleksji temu, kto wziął na siebie odpowiedzialność za sprawy. Zlekceważy? Trudno. Obym tylko po jakimś tam czasie nie mógł powiedzieć – niestety – mówiłem.
Sprawę, o której tu chcę mówić już niegdyś podnosiłem. Mowa o szeptanej propagandzie. Dziś jej rozmiary i metodyka realizacji w wykonaniu lewactwa – w zestawieniu z brakiem reakcji, jakiejś kontrakcji - nie pozwalają dalej milczeć. Brak reakcji może być kosztowny. W tle pwonniśmy też pamiętać, że choć formalnie mamy pokój to jednak – i nie tylko u nas - trwa na całego bezwzględna wojna na różnych polach i to prowadzona różnymi metodami. Nawet takimi – które uchodzą zmyłkowo za pokojowe będąc niezwykle agresywnymi i destrukcyjnymi.
Trucizna rozumu i woli – prowadzi do klęski na własne życzenie.
Lewactwo – i tej nazwy będę się trzymał by nie krzywdzić cywilizowanych form poglądów lewicowych – szybko się zorientowało z jakich istotnych powodów przegrywa. Nie zdaje już wszak egzaminu opowieść o tych wyjątkowo mądrych, młodych, wykształconych - nabytkach wielkich miast, snobizm na zaprzeczanie wartościom fundamentalnym – słabnie, tęczowi postępowcy z piekła rodem mówią każdemu rozsądnemu – wszystko tylko nie to. Plakaty i medialne występy tzw. tuzów też coraz częściej śmieszą niż zachęcają do czegokolwiek. Młodzi na kilometr rozpoznają prymitywne i nachalne wyczyny w Internecie. Nie wszyscy może – bo są i tacy tak zanurzeni w świecie wirtualnym, że są straceni dla realu. I to do nich i może do starej gwardii komuny jeszcze trafia np. taki dość prymitywny w formie neotalib lewacki występujący w programie Pani M. Ogórek. Jego „logika” i „kultura” tak powalają, że są w stanie je przyjąć tylko pobratymcy.
W tym stanie rzeczy – przy absolutnej pustyni koncepcyjnej lewactwu pozostaje ukrywanie jej totalną negacją i ciągłymi donosami kłamstw gdzie i jak się tylko da. Rzecz jasna - chętnych do korzystania z wewnętrznej niespójności w Polsce oczywiście nie brakuje to i toczą się kolejne bitwy zajmujące rządzących a za ich plecami – trwa robienie interesów z totalistami pozostałymi jeszcze na pozycjach decydentów i współpracujących ze sobą. W tym istotną rolę pełni permanentny już a uporczywy atak na fundamenty, zasady fundujące prawicę czyli po prostu Kościół. A, że ten – to ludzie – co prawda wciąż poszukujący i przymierzający swe czyny do stałego wzorca – ale jednak ludzie ułomni to i w Kościele można wyłuskać słabości. Czy realnie masowe? Różnica jest jednak jedna – to co w Kościele od zawsze jest nazywane złem – u lewactwa bywa przedmiotem dumy. Taki np homseksualizm w Kościele- nie ma wątpliwości – jest nazywany złem, jednak u lewaków to sztandar postępu niesiony publicznie i jak kaganek oświaty dla ciemnego ludu. Mimo wszystko, wiara wciąż jest silniejsza i trwa te 2 tys. lat – doświadczając właśnie i dziś – męczeństwa, a te Go wzmacnia. Dla atakujących jest to tak niepojęte, że dalej z maniakalnym uporem wala głową w mur. Pani M. Środa czy J Hartman co mówią chyba sami nie słyszą, Albo – dobrze wiedzą co i po co mówią.
To i zbierają guzy wyborcze dziwiąc się – dlaczego. No właśnie dlatego.
To wszystko co powyżej było niezbędne do powiedzenia, by pokazać wagę problemu, na który wskazuję. Niby nic – wdaje się że nie ma na co zwracać uwagi. Sądzę jednak, że jest on ważny. Obmowa, rozsiewanie kłamstw, przeinaczeń wręcz heitu jest w istocie bardzo skuteczne Lekceważenie daje nierównowagę a ta grozi wywrotką.
Gorączkowe szukanie metody na skuteczne przeciwstawienie się tej strasznej i szkodliwej dla przeciętych interesów post okrągłostołowych cały czas trwa. Najwyraźniej wymyślono, że skoro inne metody nie dają zadawalających efektów - dobrym nośnikiem propagandy będzie szeptanka. Od ucha do ucha. Same pewne wiadomości. I odczłowieczanie – robactwo pisowskie, gnom Kaczor – repertuar spory. Od wieków to znana technika a i dziś możliwa do przeciwstawienia trzeźwemu segmentowi Internetu jako przestrzeni wolnych choć i nawet skrajnych opinii. Tam jest swoboda wypowiedzi – to i nie na darmo lewactwo wszystkich krajów łączy się w boju o kolejne ACTA tym razem 2
I tu zauważam oraz podnoszę właśnie jako godny silnej i instytucjonalnej reakcji problem fali owej szeptanej propagandy. Ta z daleka nie wygląda groźnie – jest jednak jak fala tsunami powodująca wielkie zniszczenia, Z daleka – nic, gdy dotrze do brzegu dramat. Nasileniu się i wzrost fali podgryzania prawicy szeptanką nie napotyka dziś na odpowiedź i właściwą reakcję. A szkoda – bo czasu w zasadzie już nie ma. Wybory jesienne – będą następnym schodem do podjęcia decyzji o drodze cywilizacyjnej. To powiedzenie naprawdę nie jest przesada i temu żadne gimnastyki nie zaprzeczą. To fakt tak prosty jak i bezdyskusyjny,
O zjawisku szeptanki wykorzystywanej jako środek oddziaływania politycznego już kiedyś pisałem wskazując przykład sposobu działania niektórych sprzedawców na placu targowym. Targ i polityka? Oczywiście na takim targu rolników jako takich w zasadzie nie uświadczysz. Wśród handlujących są za to ludzie ciężko pracujący – od świtu do późnego wieczora lecz są i tacy handlujący krótko i malutkim asortymentem towaru. Ci jednak sprzedają zupełnie co innego – plucie na odległość do jednego celu – i rozdają – heit dowolnego sortu. - w tym slangu – na pisiorów. Na „stoisku” obok paru jabłek – jak trzeba było mieliśmy spory napis KO-STY-TU-CJA. Targ – to i paleta towarów. To klient sam ma wiedzieć co i za jaką cenę kupuje. Zepsuty towar za darmo lub za jakieś pieniądze – jednak zawsze – sporo kosztuje. To sączenie zbitek propagandowych, których wzorem są TVN itd. drąży. Dziś tą samą metodę spotkamy czasem i w sklepie. Tu na powiedzenie klienta – drogo – pada natychmiast – dobra zmiana – będzie drożej. Gnom nam to zapewni – albo mamy – 500+ Co któremuś klientowi to nasunie myśl bezmyślną – faktycznie drożej – kto winien? PiS – proste. Mnie jakieś - pomyśli emeryt - tam 500 + mało dotyczy ale – wygląda na to, że za to faktycznie to ja płacę. Politycy robą sobie reklamę moim kosztem. Nie pojawi się refleksja, co jest faktycznym źródłem tego i podobnych programów i działań. W epoce Jacka Vincneta piniendzy nie było i miało nie być – a tu okazuje się wyskakuje ok 250 mld – z luki VAT. Nie od obywateli a z zatrzymania strumienia podatku skierowanego na bok. Strumień może być nawet i ten sam, a tylko – i aż – dystrybucja inna. To właśnie ekswładców boli do żywego. Do tego działania zaliczmy też wszech – obstrukcję wykonywaną tych wszystkich tęskniących za tym by było jak było. Wtedy to skręcenie złotówki czy setki – mogło być zauważone – ale miliony – mogły parować a Państwo było postawem sukna. Tyle utracili – sporo. Czy może dziś dziwić jak są sabotowane rezultaty pracy komisji ds. repryatyzacji warszawskich? A będzie mówione o nieskuteczności komisji. Inną wersja szeptanki jest działalność tzw kabareciarzy. Spowiedź Święta, sprawy kult, żonglerka epitetami do nazwisk rządzących – poniżanie starości (troska ma być głupotą i nienowoczesnością) to tematy skeczy – z których ludzie rżą jak najęci. Przygotowani medialnie – tu dostają ostateczny szlif pewności – że czeg jak czego ale tego co jest nie można tolerować. Ma być jak było. W oryginale Bareja – miał oko do przerysowania rzeczywistości tej smutnej, przerażającej, gniotącej wszystko. Dziś Bareja to rodzaj teatrzyku absurdu – bo ludzie poniżej 40-tki tej rzeczywistości nie uważają za możliwą. Czasem może niektóre zagrania partoli drogówki mogą tylko być jakąś asocjacją zastosowania tego absurdu. Wywracane makiety domów tworzących obszar zabudowany – i wtedy nie istniały ale dyskusje z Panem Władzą – są czasem podobnego sortu.
I tak jest budowana irracjonalna tęsknota za rzekomo stabilną rzeczywistością – właśnie – by było jak było. Heit się przykleja i odkłada. I odkłada. Bez reakcji, bez rzeczowego prostowania – skrzywia osąd.
Nie lekceważył bym tej sprawy
Dziś na granicy rozsądnej lądują propozycje rozbicia dzielnicowego – z jednym celem – udzielnymi Księstwami. Próbkę mamy w postaci akcji Prezydenta Krakowa i Marszałka Małopolski z namotaniem Igrzysk Europejskich – przynajmniej tak podaje prasa. Nawet gdyby nie była to prawda to po Gdańsku, Warszawie, Wrocławiu i też Krakowie można sobie wyobrazić o co tu może chodzić. Osąd jakoby programy socjalne nie miały funkcji rozwojowych a są korupcją (sic!) polityczną – kto ciemny i niezorientowany kupi. Niedługo PiS może być bezpośrednio odpowiedzialny za ulewę, burzę, gradobicie i suszę a za wieszanie się Windowsa – to już na pewno.
Wtedy okaże się, że jedynym rozsądnym wyjściem, z tego co po sobie zostawi PiS – w tej optyce będzie przekształcenie Polski w szereg landów zależnych jedynie od centralnie spolegliwej EURO , porzucenie myśli o reformowaniu Unii (czyli w tym światłym rozumieniu – polexitu) itd. a także danie wolnej ręki lokalnym oligarchom. Choć ci mogą się inaczej nazywać.
I to może być poważnie akceptowalne przez oglądaczy TVN-u, oglądaczy kabaretów tylko z nazwy – a mających uszy otwarte na pewne i sprawdzone informacje i interpretacje szeptanki.
Obym się mylił.
Czy są środki przeciwdziałania? Oczywiście można je widzieć. Tu jednak nie suflujmy rozwiązań – bo po co uprzedzać siewców nienawiści i antypolskości.
Tak czy inaczej
Reakcję jednak uważam za pilnie potrzebną. Niby nic – jak tsunami z oddali, a na brzegu czyli w wyborach może powstać zaskoczenie.