To nowa moda ? secesja. Słowo o wielu znaczeniach ? w tym nawet określenie kierunku w sztuce, jest nawet taka knajpa, lecz źródłowo ? to odstąpienie. Z sensem czy bez ? ale owo odstąpienie ma być lekiem na wszelkie zło.

Zawsze przewodzi myśl ? oto jakieś centrum danego organizmu, do którego przynależymy nas wykorzystuje ? i jak pójdziemy na swoje, będziemy mieli lepiej. Prawda to czy nie, zawsze na tym haśle można coś ugrać ? i często o to chodzi. Dla polityków lokalnych pojawiają się przecież po secesji nowe stołki a zanęcić ludzi pobudzeniem postawy ?bliższa koszula ciału? jest stosunkowo łatwo, zwłaszcza gdy ludzi nie znają istoty bilansu takiego kroku. Podejrzewam, iż to ten motyw często bywa siła napędową inicjatorów secesji, skoro jej bilans często jest ujemny.

Na ile to prawda na ile złudzenia z tą secesją ? ten biznes warto poważniej zanalizować, bo nie można go nie brać pod uwagę, choćby po to, by nie dać się wykorzystać jako silniki tych wręcz wind politycznych czy w interesach. Wszak nigdy ten, kto aspiruje do wygodnego życia na stołku ? głośno tego nie powie. Warto więc takiemu towarzystwu secesjonistów zadać bardzo konkretne pytania i postawić publicznie informację o zobowiązaniach prawnych wynikających z takiego kroku. Bo ludzie widzą często tylko jedną stronę medalu. A jaka jest druga?

Przyjrzyjmy się więc spokojnie nowym pomysłom separacji Nowej Huty od Krakowa.

Oczywiście wcale nie wykluczam, że może to być tylko akcja obliczona na zwiększone zainteresowanie dzielnicą ? której już na poważnie się wydaje, ze cała wartość turystyczno poznawcza, historyczna i kulturowa Krakowa ? to pestka przy niebywałej atrakcyjności Nowej Huty. Budynki administracji ? to taki współczesny Wawel na wzgórzu a reliktowy bar mleczny z łyżkami z tandetnego aluminium ma być bardziej atrakcyjny niż wszystkie muzea razem wzięte. Niech i tak będzie ? choć wypowiedź jakiegoś pana ? turysty ? że to jest atrakcja, a nie jakieś (cyt) nudne zwiedzanie kościołów i zabytków Krakowa ? każe już poważnie się zastanowić nad zjawiskiem dewaluacji pojęć takich jak pamięć historyczna, patriotyzm, zabytek, sztuka itd.

Zakładając, że nie jest to akcja chorego marketingu ludzi wyzutych z tych pojęć i że sama inicjatywa nie wzrusza ludzi z dzielnicy Nowa Huta, którzy nie tyle czują się, co po prostu są, Krakowianami ? spróbuję pokazać niektóre konsekwencje takiego kroku.

Po pierwsze uważam ? że jak się rozdzielać to konsekwentnie i jak liczyć to sumarycznie.

I to już samo daje bazę podejścia.

Nowa Huta ? przypominam - powstawała jako oddzielne miasto i takim miała być. W konkurencji do stosunkowo nie tak dużego wtedy Krakowa. Miała się stać ideologiczną przeciwwagą. Resentymenty, które każą na Stoczni Gdańskiej przybijać dziś im. Lenina nie tylko grają dziś w Nowej Hucie, ale i budują rodzaj ?atrakcji? turystycznej. Ta dla ludzi realnie pamiętających czasy, w których UB miała zaplanowaną do wykonania ilość aresztowań wrogów socjalizmu, na balkonach były kury, a w stołówce mielony z czegoś tam i jeden sztuciec na głowę konsumenta ? duża łyżka ? zapewniam, ta strona NH nie jest atrakcją a koszmarnym wspomnieniem. W ówczesnej koncepcji komunistów, poprzedników w prostej linii pani J. Senyszyn &Co, to miasto miało zlikwidować Kraków i jak widać ta myśl światła powraca.

Odległość ? wtedy - komunikacyjna, infrastruktura i struktura społeczna osiedlanych wtedy w niej ludzi, miała gwarantować obcość i rozdzielność organizmów NH i Krakowa. W tym upatrywano szanse na realizację takiego planu. Życie jednak jest silniejsze. Po pewnym czasie w sposób w istocie naturalny, dla praktycznej konieczności i tworzenia możliwości jakie dawał Kraków swymi firmami municypalnymi, a także dla jego wpływu kulturowego te dwa miasta się połączyły. Do symbolu urasta, że tu, w Nowej Hucie ? walczono o budowę Kościoła, a walkę z komuną prowadziły razem środowiska Starego Krakowa i Nowej Huty ? a właściwie jedno, nie znające granic terytorialnych środowisko ludzi mówiących NIE i powołujących się na wartości podstawowe. Te ponad wyro i żyro ? jak się to mawiało.

Zresztą takich rzeczy, jak istnienie oddzielnych organizmów miejskich, a potem ich połączenie w całość ? z konieczności i korzyści ekonomicznych, w historii Kraków przeżywał niemało. Kazimierz, Kleparz, Podgórze (to bywało nawet zagranicą) były w stosunku do Krakowa oddzielnymi miastami ? nie mówiąc o innych władykach i gminach, które na początku XX w połączyły się z Krakowem i to na gruncie umów, a nie tylko swobodnej akcesji. Powstawało Miasto bez kilku oddzielnych magistratów i radnych, za to z połączonymi siłami. Zawsze we wspólnym gospodarzeniu jeden tracił drugi zyskiwał a potem na odwrót. I tak zyskiwali wszyscy.

Wydaje się konieczne by w przypadku secesji Nowej Huty pokazać taki bilans ? jeśli w ogóle da się go tak postawić.

Niegdyś Nowa Huta - a to za sprawę niektórych przybyszów ? była miejscem, którego całkiem zasadnie można było się bać. W miarę upływu lat coraz bardziej stawała się Krakowem, a inwestycje w jej infrastrukturę były inwestycjami miejskimi ? krakowskimi. Nie da się powiedzieć, kto, za co i ile z nowohucian płacił, a na ile w tych inwestycjach nowohuckich partycypował mieszkaniec Krowodrzy czy Kazimierza. Czy to ktoś liczy?

Teraz jak trzeba to trzeba. Nie jest to sprawa prosta i jak widać nie do wykazania w artykule. W przypadku dokonywania secesji ? pokazanie i rozliczenie podobnego bilansu byłoby jednak konieczne ? choćby na drodze umowy, pewnej zgody ? i konsekwencji finansowych.

By rzecz przybliżyć posłużę się tylko sprawą dziedziny o nazwie środowisko naturalne.

Fundament prawa w tym zakresie mówi ? korzystasz ze środowiska masz kompensować jego utratę i praktycznie honorować zasadę ?zanieczyszczający płaci?.

Komu? Oczywiście temu komu szkodzisz.

Huta ? jako zakład przemysłowy od zawsze obciążał środowisko i to ? jak wykazują wszelkie badania ? nie tyle i tylko swoją najbliższą okolicę ale i Kraków ? jako pozostałą część miasta. Upadek substancji budowlanej ? dla której symbolem niech będzie już dwukrotna wymiana maszkaronów na Sukiennicach, które wcześniej przetrwały od 1555 roku ? generuje stale i niepoliczalne skutki. Nowa Huta ? jako miasto z tego tytułu, że na jego terytorium stoi huta wedle zasad obowiązujących w naszym prawie pobierałaby podatki i cząstkowo ? korzystała z kwot należnych z tytułu korzystania ze środowiska. Gdyby je w całości sama pobierała ? grabiłaby, i to w sposób drastycznie nieproporcjonalny, Kraków jako teren głównie zanieczyszczany przez emisję huty. Dodajmy do tego proste stwierdzenie ? nie byłoby huty - Kraków nie miałby problemu destrukcji w takich rozmiarach. Zanieczyszczający płaci ? tak więc ? Kraków jako miasto po wydzieleniu miałoby prawny obowiązek domagania się naprawy szkód, gdyż nowy organizm miejski byłby sukcesorem poprzedniczki ? dzielnicy, a huta zakład jest i działa. O zdrowiu mieszkańców nie wspomnę, choć spec od tego NFZ - to akurat by wyliczył co do grosza.

I tylko z tego tytułu spraw zobowiązań wobec środowiska ? jakby na tym NH wyszła? Jak Zabłocki na mydle.

Dalej ? na terenie tejże NH jest lokowana już w pełni prawnie (choć sposobem mało eleganckim) i za zawartą umową o kompensatach ? co ma wagę realnego zobowiązania - przyszła spalarnia śmieci. Ta będzie budowana za pieniądze miasta Krakowa, a nie miasta Nowa Huta. Na jakich zasadach będzie ona miała w takim przypadku działać? Opłaty gruntowe ? o ile te grunty nie zostaną wydzielona jak niegdyś teren pod EC- Łęg stał się własnością EDF-u, byłyby dochodem ? ale skoro na gruncie nowej ustawy odpady stają się własnością gminy ? to NH ? miasto, stanie się klientem dla właściciela spalarni. Trzymał Kozak Tatarzyna a Tatarzyn za łeb trzyma ? chciałoby się powiedzieć.

I kto na tym lepiej wyjdzie?

Ambicje radnych NH są znaczne ? a brak myślenia perspektywicznego im dorównuje.

Pokazałem tylko fragmenty całego problemu wydzielenia się NH ? i to w oderwaniu od sentymentów. Bo te w interesach się ponoć nie liczą.

A mówienie o rzeczywistej atrakcyjności Nowej Huty dla szerokiej, a nie tylko wąskiej publiczności turystycznej ? to już naprawdę jest lewitacja w nierzeczywistości. Takich zamków jak Wawel oczywiście na świecie jest sporo, kościołów też ? ale może warto tym ludziom myślącym, że NH ? miasto, stanowi o atrakcyjności Krakowa, przypomnieć, że tenże Wawel był wykupywany z rąk Austriaków i odnawiany przez cały Naród. Tylko po co ? może by się zastanowili.

Po coś.

Ci Panowie ? inicjatorzy myślą, że Kraków to tylko krakówek i jakieś zapyziałe sentymenty.

Dla nich może tak. Ale nie dla Polaków.

Zamknę to autentycznym wspomnieniem ? gdy to mnie pewnego jesiennego wieczoru ? już w ciemnościach lat 60-tych, idącego na egzamin przewodnicki z tematu ?Wawel? pomiędzy Basztą Złodziejską a Lazaretem ? zaczepiło dwóch panów w podgumowanych płaszczach i w gumiakach. Posądzałem ich już o niecne zamiary, a tu oni piękną śpiewną polszczyzną zapytali ? Panie ? którędy na ten Wawel. To byli jacyś chłopi spod Lublina i dla nich Wawel to musiała być wspaniała góra ze wspaniałym symbolem, nic tylko klękać. Oni przerwali podróż pociągiem tylko po to by to miejsce zobaczyć. A, że ciemno było to nie widzieli, że są na Wawelu i to prawie przed Katedrą. Ich wzruszenie i nabożne podejście pod Katedrę powiedziało mi czego jako krakus jestem depozytariuszem. Ja ? mieszkający tuż pod Wawelem, chodzący tam na co dzień i co niedziela ? na Mszę sprawowaną przez ks. Figlewicza. Warto wiedzieć co się ma w ręku i jakie się ma zobowiązania.

Tak ? bo być Krakusem i Nowohucianinem ? to zobowiązanie, a nie biznes.

To są też rzeczy o których nie wolno zapominać

A jak liczyć - wszystko. Nie da się wziąć zysków, a zostawić zobowiązania.

Tak ? powstała niestety już, czy raczej została ukształtowana cała cześć społeczeństwa dla której własne państwo, tradycja, historia ma tylko wymiar biznesu ? i jak się opłaca ? to z tymi rzeczami wedle nich można zrobić wszystko

Nawet w żartach i dla marketingu nie powinno się tego robić.

Szacunek, pamięć i wartości są przywiązane i do Wawelu i do Starego miasta i do kościołów i do Nowej Huty ? łącznie. Gdy zaś kiedyś usłyszałem od taksówkarza, że nie wie gdzie jest kościół Bożego Ciała (przy ulicy o tej samej nazwie) bo jest on niewierzący ? zobaczyłem początek tego procesu o szerszym wymiarze, który jest dziś realizowany czy poważnym czy niepoważnym ? mniej istotne - postawieniem sprawy secesji.

Jak będzie tak będzie ? ale miejmy świadomość o czym w istocie rozmawiamy.

Nie tylko o sprawach administracyjnych.