Zacznę od propozycji premiera Gowina zmiany konstytucji, tak żeby przedłużyć kadencję Prezydenta o dwa lata, w tym urzędującego, i ograniczyć urzędowanie do jednej kadencji. Projekt od razu spotkał się z różnego rodzaju krytyką opozycji. A jest ono tyle ciekawy, że nie tylko ma znamiona rzeczywistego kompromisu, nie tylko zapobiega niepotrzebnemu dziś Polsce kryzysowi politycznemu, ale nawet mógłby zakończyć bezsensowną totalną wojnę polityczną i fatalny model demokracji, w którym nie ma żadnej współpracy między stronami sporu politycznego, a jedynie wyniszczająca i bezsensowna walka.

Taki model demokracji jest bezproduktywny, bezsensowny i szczególnie uciążliwy i groźny w dobie pandemii. (Jak taki niezdrowy model przyjął się w Polsce, i kto jest temu winny, to inna sprawa — teraz wszyscy mogliby posłuchać Gowina, ale nie posłuchają).
Wybory korespondencyjne. Rozsądek każe wziąć pod uwagę scenariusz, że przez rok lub dwa lata nie będzie można bezpiecznie przeprowadzić w Polsce tradycyjnych wyborów. Rozsądek każe więc wypracować w tej chwili zasady głosowania korespondencyjnego, i najlepiej w konsensusie koalicji z opozycją. Ale ponieważ agendą tej opozycji jest odsuwanie wyborów do czasu, gdy będzie miała odpowiednie sondaże, więc zablokuje, a przynajmniej odsunie do ostatniej chwili, i to działanie.

Nie trzeba być wybitnym logikiem, żeby dojść do wniosku, że opozycja nie pójdzie na żaden kompromis z koalicją rządzącą, w żadnej sprawie, nie będzie nawet cienia współpracy w tym trudnym okresie. Będzie ciągła krytyka przy wsparciu, a może i kierowniczej roli antyrządowych mediów i kolejne prośby o interwencję z zagranicy. Opozycja wie, że na skutek nagłej epidemii rząd znalazł się w bardzo trudnej sytuacji polityczno-prawnej i w tym opozycja upatruje swojej jedynej szansy. To znaczy, że będzie dążyła wyłącznie do komplikowania tej sytuacji i pogłębiania chaosu. Nawet jeśli są politycy opozycji, którzy z tej wątpliwej moralnie postawy w dobie epidemii będą próbowali się wyłamywać, to zbiorowa logika tego działania jest nieubłagana.
Nie jest tak, żeby opozycja realizowała jakiś plan, wymyślony przez wrogie Polsce siły. To jest niestety samonapędzający się mechanizm, nieubłagane konsekwencje przyjęcia postawy totalnej opozycji po przegranych wyborach. Działa tu mechanizm pędzącego stada: ktokolwiek próbuje obrać inny kierunek, zostaje natychmiast zgarnięty przez ogólny pęd.
Był moment, że klęska pandemii zdawała się otrzeźwić tego czy owego polityka. Antyrządowe media tu i tam pochwaliły rząd i podjęte przez rząd działania. Ale obecnie pędzące stado wyrównało te wszystkie próby indywidualnych zachowań. TVN, GW i Onet jadą już na całego i bez wyjątków: wszystko co robi rząd jest złe, wszyscy w rządzie są niekompetentni, czeka nas katastrofa pod tymi rządami.
Pisałem już, że ta działalność może być zakwalifikowana jako DYWRESJA w walce z epidemią, ponieważ ma ona w sobie potencjał uruchomienia powszechnej paniki. Na szczęście, oddziaływanie mediów antyrządowych znacznie osłabło w ostatnich latach. Ciągle krzycząc "Dyktatura! Koniec świata! Sytuacja nie do wytrzymania!" media te mocno stępiły swój cały propagandowy przekaz i strywializowały. Większość ludzi nawykła do tego, i nie traktuje już tych alarmów i czarnych wizji poważnie. Natomiast ci, którzy się nimi narkotyzują, tkwią w wytworzonym matrixie i w sumie ten matrix ich już nie przeraża. Chyba podświadomie wiedzą, że to tylko taki haj i pic na wodę, bo przecież oni też jakoś nie biegną do sklepów wykupywać towary i do aptek wykupywać leki na zapas. Wychodzi na to, że nawet wyznawcy totalnej opozycji, nie całkiem wierzą w to, co słyszą w antyrządowych mediach.

W tej sytuacji bardzo łatwo przewidzieć dalszy rozwój wypadków. Reakcje opozycji są przewidywalne do bólu — na wszystko będzie odpowiadać "nie", wszystko będzie podważać, że wszystkim biegać na skargę do UE (która będzie wydawać z siebie coraz bardziej absurdalne i coraz mniej znaczące pomruki). W maju odbędą się korespondencyjne wybory prezydenckie, przy zmniejszonej, ale przyzwoitej frekwencji. Jeszcze trochę pohuczą, popomstują, pokrzyczą, że nie uznają tego prezydenta (jakby obecnie uznawali) i będzie mógł wreszcie rząd zająć się wyłącznie tym, co teraz najważniejsze: walką z zarazą i ratowaniem gospodarki.


Opublikowano: na Salon24.pl 17 kwietnia 2020,