Na temat myślenia jakie obowiązuje w Dobczycach i to od samego początku samorządu, po tak zwanym umownie obaleniu komuny - pisałem nie jeden raz. Ręce opadają, pisanie po ścianie by się wydawało to i mi przeszło. Susza wznowiła temat. Realia, rozsądek w sprawach relacji pomiędzy interesami gospodarczymi a dbałością o środowisko oraz argumenty rzeczowe - sobie, a politpoprawność i interesy wyborcze – sobie. Do tego – niestety tu każdy najgłupszy ale swój jest mądrzejszy niż każdy obcy – to prawo i oczywistość. Stagnacja.

Najkrócej – by dla osób nie zorientowanych poczynić jednak jakiś wstęp warto powiedzieć co następuje. Oficjalne dokumenty Gminy, wnioski z spec opracowań - a jakże – właściwych firm i autorów, a za tym i działania polityki gminy, widzą szanse na sukces gospodarczy gminy w oparciu decyzji i działań o trzy filary;
Pierwszy i sztandarowy – to oczywiście udostępnienie turystyczno- rekreacyjne – czyli i gospodarcze, samego Zalewu. Drugi równie dziś poważnie traktowany – to dopływ finasowania z Unii Europejskiej. Trzecim jest rozwijanie działającej od lat Strefy Przemysłowej.
Filar pierwszy jest oczywistym złudzeniem i polem do manipulacji. Ważną zaletą tej koncepcji udostępnienia jest jej już utrwalona nośność propagandowa na potrzeby polityczno - wyborcze. Mało tego, każdy, kto cokolwiek w tej kwestii mówi negując to, że udostępnienie Zbiornika będzie źródłem deszczu pieniędzy łatwo może być przedstawiany i jest odbierany jako wróg postępu i rozwoju Gminy i Miasta Dobczyce.
Najważniejsze jednak – i to jest oczywiste - jakiekolwiek działania nawet tylko zapoczątkowujące udostępnienie akwenu są zgubne, przekraczają prawo i rozsądek. W perspektywie muszą owocować nie tylko regresem ale i odpowiedzialnością wręcz karną wobec decydentów w sprawie. Tyle, że z racji kadencyjności – odpowiedzialność ta jest praktycznie iluzoryczna a skutki i tak odbiją się na mieszkańcach, którzy wcale nie będą musieli kojarzyć bolesnych dla siebie skutków z przyczynami czyli wcześniej podjętymi decyzjami.
Powyższe opinie szeroko uzasadniałem we wcześniejszych swych wystąpieniach i artykułach. W razie potrzeby – do bardziej szczegółowej argumentacji w sprawie, zawsze można wrócić. Jednak zachęcam do użycia ustawy w tych sprawach zasadniczej - Ustawy o Zdrowym Rozsądku.
Pokreślić trzeba jednak tylko, że odstąpienie od turystyczno- gospodarczego traktowania Zbiornika Dobczyckiego wcale nie oznacza rezygnacji ze skorzystania z daru natury i okoliczności – samego zaistnienia Zalewu - ku rozwojowi Gminy. W tym zakresie wystarczy tylko i aż - połączenie własnych aktywów Gminy, potencjału ludzkiego i wiedzy o związkach pomiędzy gospodarką a postulatami ochrony środowiska i rozwojem byle zgodnie z prawem – by z istnienia zbiornika na jej terenie uczynić ważną dźwignię dla sukcesu Gminy.
Co nie pozwala tego ogarnąć myślą i wyobraźnią? Siła przyzwyczajenia, tory polit- poprawności, pozorna łatwość stosowania innych rozwiązań i oczywiście interes wyborczy.
Co do drugiego filaru - deszczu euro z UE – i to bez względu kto by nie był u steru rządów – tylko z zapisów traktatowych i rozwoju sytuacji budżetowej w samej Unii, jak każdy rozsądny człowiek wie, że dziś to następne złudzenie. Poza tym nawet, że tak naprawdę Unia nic nikomu nie daje za darmo i na wieki wieków. Wpłaty, wypłaty i koszty działania machiny muszą się bilansować co nie oznacza, że nie można z tego źródła korzystać. Byle wiedzieć po co. Dziś pozostaje tylko rozważać nad rozlanym przez poprzedników mlekiem – czyli wydaniem sporej części takich pieniędzy na blichtr i lifting a nie na realne podstawy gospodarcze podporządkowane innemu myśleniu o własnych aktywach, W kontekście pracy nad sukcesem Gminy i Regionu oraz docenieniu tego co mamy pod ręką. Dobry gospodarz – najpierw dobrze się zastanowi jakie ma własne siły i to dla ich wspomożenia poszukuje wsparcia. Nie przeznacza tego wsparcia na super samochód (który trzeba przecież też utrzymać) a na środki produkcji i jej przygotowanie. Szpan – ładnie wygląda i nic z niego.
Trzeci filar - Strefa Przemysłowa – to jest to co w chwili obecnej potrzebuje tylko dogłębnie przemyślanych wzajemnych relacji i celu widzianego jako interes gminy. Dobra relacja – powstać może, gdy obie strony na niej korzystają. W skrócie – w Dobczycach nie ma co myśleć ani o wielkim przemyśle ani o klepaniu czegoś co klepią masowo gdzie indziej.
Całą tą sprawę tak przypominam i wyciągam teraz jako, że proponuję – zwracając uwagę na pierwszy z wymienionych filarów – pomyśleć o nim z perspektywy nie tylko wcześniejszych kolejnych lat suszy ale i tegorocznie się zapowiadającej sytuacji w tym zakresie. I tylko dlatego wracam do tematu.
Rząd, w nim i Minister Rolnictwa i Minister Środowiska reagują jak mogą – możliwie wyprzedzająco na zapowiadającą się kolejną suszą. Walcząc, co warto podkreślić, równocześnie i z epidemią i kłodami totalsów. Epidemia dotyka wszystkich ale kłody nie występują w żadnym cywilizowanym kraju. Tradycja to już z XVIII w. Ważnym elementem starań w kierunku amortyzacji skutków suszy są starania o małą retencję. Nie chodzi tu tylko o budowę lokalnych zbiorników, systemów nawadniania, lecz też wykorzystywanie wszelkich możliwości zatrzymania wody w ekosystemie. Te propozycje były stawiane jeszcze w połowie lat 90 tych, gdy to prowadziliśmy Program Ekozlewnia – nakierowany swą koncepcją na - najkrócej mówiąc – ochronę ekologiczną Zbiornika Dobczyckiego poprzez zmiany w prowadzeniu gospodarki na terenie całej zlewni – od Rabki poczynając. W tym programie zawierała się koncepcja zatrzymywania wody na potrzeby rolnictwa kwalifikowanego, w tym tak zróżnicowanym terenie.
I co? A no nic – dziś – zdarza się już kolejna susza. Tak wyszło, tak zdecydowała przyroda. Nie rozważam dlaczego – ale tak jest i dziś nie jest to wcale zaskakujące. Od lat było wiadomo, że Polska nie jest zbyt bogata w wodę, a w wodę pitną w szczególności. Sami nie wiecie co posiadacie. Taki zbiornik wody pitnej przemyślanym działaniem utrzymywany w I-wszej klasie czystości. Nie jest więc wiadomością zaskakującą, że Zbiornik Dobczycki to perła w skali Polski jeśli nie Europy. Wystarczy się zainteresować jakimi zasobami wody pitnej i to tej klasy czystości w ogóle dysponujemy w Polsce by zobaczyć - to określenie perła nie jest przenośnią. Oczywiście mając w depozycie perłę, można ją ukradkiem ciąć na kawałki i te sprzedawać uważając, że się ma zyski – potem zostać a gołymi rękoma i długami - a można zarabiać na dbaniu o nią i jej strzeżeniu. Ten skarb i potencjalne możliwości terenu – to są dopiero realne aktywa Gminy .
Dzisiejsza sytuacja i to powtarzającej się w kolejnych latach suszy, rzecz tylko wyostrzyła. Czas już pomyśleć – o innym podejściu do tych aktywów własnych, którymi dysponuje Miasto i Gmina – aż proszącymi się o wykorzystanie dla potrzeb środowiska i Gminy. Czy oznacza to odejście od funkcji rekreacyjnych, od możliwości turystyki o niesztampowym profilu, czy oznacza to odwrócenie się od zbiornika? Oczywiście - nie. Jest tylko wskazaniem konieczności powrotu do postulatu zmiany myślenia o strategii rozwoju Dobczyc i okolicy oraz połączenia go z potrzebami i nie tylko końca własnego nosa. Powiedzmy wprost – rezygnacji z kultywowania ułudy – bo ta jest widmem stagnacji a za nią klęski.
Piszę ten tekst – bo czasy zrobiły się z okoliczności wymagające zupełnie nowego myślenia o podstawach budowy życia gospodarczego. Przyjdzie czas odbicia i dziś mówię i zostawiam na piśmie – to ostatni dzwonek a nadchodzący kryzys – paradoksalnie może być szansą.
Dodam – na dzisiejsze czasy – jeden tylko przykład, który powinien podziałać na wyobraźnię. Epidemia – wszyscy rzucili się na produkcję maseczek, do wnoszenia całkiem poważnego wkładu w badanie samego wirusa, w poszukiwanie leku, w badania nad wytworzeniem szczepionki, na pozyskiwanie wszelkich informacji.
Co to ma wspólnego z Dobczycami?
To, że jeden z młodych ludzi z okolicznej wsi – po studiach – pracował w zespole, który dziś stworzył respirator. Paru młodych ludzi i na piechotę prawie potrafiło takie coś zrobić. Co z tego będzie – mniej od Nich zależy –ale zrobili. To tylko przykład pokazujący, że są tu ludzie o bardzo dużych możliwościach – tyle, że nie mają pomocy, by je użyć dla siebie i Gminy. Te parę różnych a ciekawych – zaręczam - osób warto znaleźć i wspólnymi siłami dać im szanse. Każde nowe działanie, nowa technologia, coś co wypełnia jakąś niszę potrzeb – muszą być wspomożone na starcie i na stosownych warunkach. Wyrzutem sumienia powinien być z jednej strony pomysł przeznaczenia terenów pod Zaporą dla rozwoju Strefy – i równocześnie – wieloletni już los ośrodka OSiR – u i jakość kiszących się koncepcji wokół tej sprawy. Nie mam pojęcia o tym co w tej sprawie się dzieje – widzę tylko efekty. Nie zastanawia też realna funkcja i wykorzystanie Starego Miasta? Tu, do symbolu urasta brak szacunku i zrozumienia nie tylko wszystkiego co realnie zrobił dla miasta myślą i czynem poprzedni wieloletni Proboszcz Parafii ks M. Mikołajczyk. Wystarczyło uruchomienie lokalnego piekiełka użytecznego dla celów polityki by ludzie rzucili się na pozory. Dzielne zarządzanie kryzysem, który się samemu wywołuje to socjotechnika dłuższa niż moja broda. Komuna i postkomuna to spece w tych klockach. W tej konkretnej sprawie - użyję tu tylko jednego przykładu. Zauważa ktoś znaczenie i jaka myśl i podpowiedź jest zawarta w uratowaniu, odnowieniu, i prezentacji w formie oprawionych obrazów, tych ze starych chorągwi cechowych. Są one umieszczone w Kościele Jana Chrzciciela, stanowiąc księgę wskazówek co z wartości tej ziemi zostało zarzucone w niepamięć, a na czym i dziś Gmina mogłaby pójść w nowym kierunku. Tu nie ma Luwru, Wersalu, Warszawskiego Zamku Królewskiego, Wawelu – ale nie ma też zapijaczonych Anglików i Niemców czeka klientela, która ma dość tego młynu. I są liczni fani uroków tej ziemi. Warto się zastanowić co oznacza liczba – nawet gdyby ją oceniać jako nadmuchaną – niezależnych nawet tylko niech będzie formalnie organizacji pozarządowych. Te – to ludzie, którzy są dowodem na chęć do aktywności mieszkańców. Innych aktywów i specyficznych aktywów Gminy tu nie opisuję – za długo by trwało.
Zaczęło się od suszy i tego jak na jej tle można zobaczyć brak zrozumienia dla roli retencji i w zbiorniku i obszarowej i jakie są dziś skutki nie podjęcia wcześniej propozycji w tym też zakresie.
I tak w tym tekście skończyło się na o wiele szerszych sprawach.
Myślę, ze właśnie teraz gdy – miejmy nadzieję – nadejdzie czas wychodzenia z kryzysu gospodarczego po epidemii – warto jednak do tych myśli powrócić. Tyle, że samo się nie zrobi. Jak nie Urząd – to może te liczne NGO zaczęłyby by przynajmniej myślenie. Bo myślenie musi poprzedzić działanie – czyli też jest jakimś krokiem.
Oficjalne dokumenty Gminy w tych sprawach myślą starym schematem. I jako do koncepcji nie mam do nich wielkiej atencji. Są raczej elementem ograniczającym. Ale widziały gały co brały na poważnie – mówiąc dosadnie.
Tak to można długo, ale kryzys gospodarczy będzie faktem a na wychodzeniu z niego można i trzeba zyskać.

 

Dr inż. Feliks Stalony Dobrzański
Kraków 23.04.20