Szum i awantury rzekomo obrażonych, dotkniętych wręcz poniżonych, stawia nie tylko przed nami, ale już i prawdopodobnie przed Sądami, konieczność podjęcia refleksji nad znaczeniem określenia: związek partnerski. Podkreślmy, ma on nabrać znaczenia prawnego, dlatego nie dla zabawy jest niezbędna taka refleksja.

Ludzie od wieków i to bez względu na kwestie ideologiczne, łączą się i żyją w związkach monogamicznych lub poligamicznych. Natura to dyktuje też i dla samej konieczności życia społecznego. Podejmują tym wzajemne zobowiązania, nabywają czy też raczej wzajemnie sobie udzielają, praw, podejmując równocześnie obowiązki. Tak to jest ? w każdej bez wyjątku dziedzinie życia ? prawa pociągają za sobą obowiązki. Same prawa bez obowiązków ? zawsze wywołują sytuację burzącą życie indywidualne i społeczne. Jeśli wzajemne relacje ludzi nie maja kształtu prawego, są jedynie kwestią ich wzajemnego zaufania ? prawo nie ma się czym zajmować i nie o takich sytuacjach mówimy. Są one wewnętrzną i wręcz intymną sferą umawiających się konkretnych osób. Nie mówimy wtedy o związkach, a umownych relacjach. Podkreślmy ? w wielu dziedzinach życia. Wtedy sobie ludzie ufają i kodyfikacji a więc i skutków prawnych nie potrzebują, nie poszukują. Słowo ważniejsze niż aktualna sytuacja. I nie o tym tu mowa. Trwałość takich relacji - i to w każdej dziedzinie ? opiera się wtedy o prostą uczciwość i i wykluczenie egoizmu.

My rozmawiamy o włączeniu formalistyki, o jakiejś kodyfikacji danej umowy.

Można oczywiście postawić pytanie czy egoizm jest aspołeczny i czy generuje postawy amoralne ? lecz odpowiedzi na te pytania inne niż twierdzące mogą być udzielane tylko przez dyktatorów, cyników, sybarytów ? ludzi dla których życie społeczne i moralność nie mają wartości. Ci zresztą w swej pysze i bezwzględności nawet nie zauważają, iż wiele elementów ich własnego życia jest ściśle zależnych od zachowań innych ludzi. Gdyby ich rodzice, jako egoiści, nie interesowali się ich losem, lub kto inny nie podjął tego trudu ? taki delikwent by nie żył.

I tak dalej ? można by było tą opowieść o ogłupieniu egoisty długo ciągnąć.

Wróćmy do omawianego pojęcia związku partnerskiego

Związek ? to powiedzenie sobie; tak, żyjemy wspólnie, udzielamy sobie nawzajem praw i podejmujemy obowiązki. Wspólnie się trudzimy, wspomagamy się w życiu. I ? co ważne chcemy by te relacje były ujęte prawnie ? z jakiś tam powodów. Zauważmy - nie mówię tu o formie podjęcia tego zobowiązania. Czy to związek cywilny czy sakramentalny - nie ulega zmianie fakt prawnego podjęcia zobowiązań wraz z przyjęciem praw. Różnych. Od łoża po stół i majątek wspólnie wypracowany, dziedziczenie - wchodzimy w relacje prawne.

Związek partnerski ? jeśli ma nieść konsekwencje prawne, musi być jakoś zarejestrowany. Na podstawie deklaracji woli. W takim razie z deklaracji woli, każdego dnia mogę sobie udzielać prawa komu innemu? Rezygnację tez składam jako oświadczenie woli? Zgodnej? Jednostronnej? Dziedziczenie dziś w pierwszej linii osoba A ? a jutro osoba B? Stoimy więc tylko na gruncie deklaracji słownej. Odwidzi mi się ? nie potrzeba korowodów z rozwodem ? jednostronnie zrywam związek. Bo jak obustronnie, to mamy już tą sytuację w prawie cywilnym ? rejestrację sytuacji prawnej i rozwód za porozumieniem stron. A jak w związku partnerskim pojawiają się dzieci ? to co z ich prawami? Takie nieważne? Nagle prawo informacji szpitalnej urasta do rangi prawa obywatelskiego. Co stoi na przeszkodzie ślubowi cywilnemu? Istnienie wcześniejszego małżeństwa? To związek partnerski równoległy do zawartego wcześniej małżeństwa cywilnego? I jak wtedy z prawem do dziedziczenia i odpowiedzialność wobec wcześniejszych partnerów ?

Widzimy ten bigos? To są argumenty, które teraz sąd i ustawodawca muszą brać pod uwagę bo jak tego nie zrobią to na czego straży staną?

Zobaczmy w tej perspektywie, że samo pojęcie związek partnerski ? od związku rejestrowanego cywilnie, różni się jak widać dowodnie tylko jednym ? chęcią do prawnego podjęcia obowiązków . Prawa tak ? obowiązki ? nie. Akceptacja tej postawy już nie tylko moralnie, ale i dla porządku społecznego nie jest możliwa, a ten kto rozwiązanie to będzie wprowadzał podpisze się pod demontażem społeczeństwa. I nie dlatego że Episkopat i Wiara tak mówią, a dla rozłączności prawa i obowiązków.

To niszczy rodzinę jako cegłę w budowli społeczeństwa i jest objawem skrajnego egoizmu, egocentryzmu, aspołeczności. I te mają mieć rangę praw przysługujących jako obywatelskie? I nawet wśród ludów pierwotnych choć były związki partnerskie ? albo inaczej, nie było formalistyki związków ? to jednak obowiązki nawet tam, były każdemu nie tylko przypisane i egzekwowane, a społeczność, jako całość, dbała o zaopatrzenie, o dzieci, obowiązki domowe itd. Gdzie więc nas sytuuje wprowadzenie pojęcia ? bytu nadmiarowego, bo jakoś kalekiego z punktu widzenia interesu społeczności. Warto na to spojrzeć nawet odrywając się od nakazów wiary. Ta, choć jest ważna dla jednego, to dla drugiego nie, i wchodzenie w te dyskusje traci sens ? mowa różnymi językami pojęć nic nie daje, do niczego nie prowadzi. Spróbujmy używać języka obowiązującego wszystkich ludzi cywilizowanych.  

Specjalnie w tym wywodzie nie uderzam w nuty wiary. Na uruchomienie tej strony dyskursu, cynicznie czyli z zimnym wyrachowaniem liczyli ci, dla których ta sprawa choć na dziś pokazywana jako właściwie czysto formalna ? jest szpicą łomu, do rozbicia pojęć rodzina, związek praw i obowiązek. Jak luz - to luz i związek małżeński nie koniecznie tworzący rodzinę prokreacyjną ? kobiety i mężczyzny.

Sprawa wiary ? można powiedzieć, jest sprawą każdego, indywidualną. Bez wątpliwości, dla człowieka wierzącego jest sprawą nie tylko indywidualną, ale i społeczną i nie może trafić do kruchty społecznego nieistnienia. Dla mnie wiara jest ważna, dla kogoś innego może być bujdą, ale dlaczego to jego pogląd ma być dla mnie prawem? Moje przekonania mają być też szanowane i nie mogą być mi narzucane zachowania sprzeczne z moimi przekonaniami. To dyskryminacja ? której już nie zauważamy w swoistym znieczuleniu na pojęcia zasadnicze.

Mówimy tu o przypadkach gdy słowo wiara nie ma znaczenia. Samo więc pojęcie związek partnerski, to rozdzielnie praw i obowiązków, wprowadzone jako normy ? braku konieczności podejmowania obowiązków te podejmujemy obustronnie deklarując rejestrację związku cywilnego niosącego skutki w zakresie zobowiązań. Sama deklaracja z domaganiem się praw a bez konsekwencji wzajemnego, formalnego zobowiązania jest szpicą do demontażu rodziny i ? społeczności.

Nierównoległość praw i obowiązków, aspołeczność promocji egocentryzmu ? to już zaczynamy mówić o niebezpieczeństwie dla społeczeństwa w przyszłości.  

Nie dajmy się ponosić emocjom ? bo na nie liczą ci, dla których istotnym celem jest demontaż społeczeństwa Tak, bo w istocie ? uważam, to jest ich zasadniczy cel. Nie tylko sprawa związków i jej rozwój w kierunku ?rodzin homoseksualnych? i adopcji dzieci, by te przyjmowały za normę zachowania homoseksualne. To tworzenie przyczółków. By dziś opanować kraj i naród nie potrzeba przecież armat i bomb. Wystarczy przejęcie zasobów, przemysłu, kredytowania ? czyli banków oraz rozbicie społeczeństwa na egoistyczne jednostki. Tym już wystarczy pokazać furę i komórę, wyjaśnić, że nie ma się co zajmować sprawami publicznymi, a polityką w szczególności a moralność ma tylko wymiar samooceny i dobrego samopoczucia - by straciły przytomność i zdolność reakcji. Letarg. Koszt znikomy ? zysk, zwłaszcza w stosunku do zaoszczędzenia sobie wojny i konieczności eksterminacji ludności metodami drastycznymi, powodującymi narażenie się na krytykę międzynarodową - ewidentny. Naród sam się dobrowolnie i demokratycznie wyniszczy. Nie na dramo w GG - Niemki miały bezwzględny zakaz aborcji ? narody podbite ? wręcz jej nakaz.

Palikociarnia już jest na haju ? co zresztą sama niegdyś pokazała demonstracją ze szlugiem w tle, a pokazuje nawet również, samą nazwą partii, jak ściśle nawiązują do jej celów ?społecznych?. Nawet z tego, że sama nazwa partii jest wprost nazwiskiem szefa, ludzie jakoś nie wyciągają bezpośrednich wniosków co do jawnych jej celów.

Działania na rzecz dobra ? społecznego ? oczywiście.

Zauważmy istotę logiki propozycji polityków i zawartości ich argumentów.

Bez tego możemy się zdziwić a ja, stary człowiek, będę mógł tylko powiedzieć ? kochane dzieci ? widziały gały co brały i na co się nabierały.