Dotarła do mnie informacja o debacie „Zrównoważone gospodarowanie energią jako istotny element ekorozwoju”. Debata miała miejsce  w godnym i ważnym miejscu – w Sali Notowań Giełdy Papierów Wartościowych. Odbyła się 28.02.2018 podczas rozstrzygnięcia Plebiscytu „Ekoinspiracje” - 2017. Jak widać oko cyklonu i sam top kasy dla inicjatyw gospodarczych. Podkreśla to wagę biznesową spraw szeroko choć czasem dość niejednoznacznie rozumianej – ekologii. Ten aspekt znaczenia słów z przedrostkiem „eko”,

teraz i jedynie dla uproszczenia tekstu pozwolę sobie pozostawić na boku, choć uważam go za istotny. Ważne to też dla owej nazwy ekoinspiracje. Na razie sobie rzecz darujmy.  
Dyskutowały osoby będące tuzami z tytułami i na stanowiskach decydentów w sprawach – w istocie – dystrybucji finansowania działań na rzecz ochrony środowiska w ich powiązaniu z gospodarką. Niezaprzeczalnie – rzecz i temat ważny, na fali, a i towarzystwo godne. Wszak wydaje się spore pieniądze, a wciąż pozostają i powstają  pytania o dobre ich lokowanie, celowość  i skuteczność osiąganych skutków. I wciąż niepokoi ta niepewność, czy i na ile chodzi w tym kociołku o coś więcej niż o tytuł do podjęcia kasy. Sam tytuł wspomnianej debaty jest dowodem na mało przemyślane podejście organizatorów debaty do ważnej przecież sprawy. U organizatorów jeszcze można to przeboleć, lecz że jej uczestnicy nad tym się nie zatrzymali, przyjmując tak narzucony temat debaty – jest dla mnie dziwne. Tłumaczy za to panowanie politycznej poprawności – by nie rzec automatyzmu posłuszeństwa decydentów dla haseł. Wobec tego nie powinno się przechodzić spokojnie. Słowa klucze bywają podstawą do finansowania. Czy to rozsądne?  Kończy się mowa, zaczynają pieniądze. Oparcie się w wydatkowaniu pieniędzy jedynie o poprawność i nowomowę - a nie o zrozumienie istoty rzeczy– to może niepokoić. Decyduje o otwieraniu bramek dla nie koniecznie rozsądnych, a zamykania przed pomysłami niby niepoprawnymi, a w istocie rokującymi dobrymi rezultatami. Akceptując tytuł debaty takie osoby tego nie widzą? I to mnie właśnie zastanowiło i każe podjąć próbę wyjaśnienia dlaczego mam taki osąd. Może zajmijmy się więc bliżej owym tytułem, wyjaśniając dlaczego zwrócił on moja uwagę i dlaczego proponuję by jednak zastanowić się nad tym co poniżej napiszę.
Oto jaka jest istota znaczenia owego tytułu panelu – co on za sobą niesie.
Zacznijmy może od początku, czyli od tego, że sprawa poważnego alarmu na temat stanu środowiska w powiązaniu z rozwojem gospodarczym zaczęła się dawno, bo jeszcze w latach 60 – tych od Raportu U Thanta – tak zwanego od jego zleceniodawcy – ówczesnego szefa ONZ.  Treść raportu mówiącego o stanie środowiska i zasobności  była katastroficzno  - alarmistyczna i skierowała myśl polityków na poważny problem antropopresji i wzajemnego oddziaływania stanu cywilizacji i środowiska naturalnego. Pamiętajmy, że ze swego jeszcze XIX –to wiecznego źródła – od oikos – dom, otoczenie, nazwano ekologią dział biologii traktujący o kondycji organizmów w zależności od wzajemnego ich oddziaływania i warunków otoczenia. Ochrona środowiska – a ekologia – to różne choć zazębiające się ściśle dziedziny. Czym innym jest ochrona samego środowiska i dbanie o jego stan – a nieco czym innym jest troska o wzajemne współdziałanie, współoddziaływanie całego układu srodowisko – gospodarka - człowiek.  Po wspomnianym raporcie u Thanta zaczęto mówić o ekorozwoju jako o rozwoju, tak realizowanym, by mieć na względzie racje środowiskowe i tak mówiono – by nie przekraczać możliwości środowiska.
W Polsce – wystarczy wspomnieć działalność prof. W Goetla z Jego seminariami i hasłem – „co technika zepsuła, technika ma naprawić”. Jeszcze w latach 80 - tych prof. S. Kozłowski i później, mówił i wielokroć pisał  o – właśnie - ekorozwoju. Wtedy to, nawiązując do znaczenia słowa ekologia – nazwy dyscypliny naukowej - przez ekorozwój rozumiano taką realizację rozwoju gospodarczego, by ten pozostawał w zgodzie ze środowiskiem, nie przekraczając jego możliwości, z równoczesnym zapewnieniem minimalizacji jego zużywania.
Wobec samej pewnej nieoznaczoności tego, co znaczą możliwości środowiska, jak ocenić czy jego możliwości są przekraczane i jak można czerpać z zasobów nieodnawialnych równocześnie zapewniając ich trwałość, podjęto ten temat na Konferencji Ziemi w Rio de Janerio (1992 r). Wtedy to, co warto podkreślić i przypomnieć, ze znaczącym udziałem Polskiej delegacji (w tym właśnie prof., S Kozłowski i prof. M, Gumińska), która promowała nowy, bliskoznaczny a doprecyzowujący termin – zrównoważony rozwój, ten przyjęto jako ogólną normę wykładni rozwiązań prawnych w tym zakresie. Obowiązuje jako wykładnia a ubogacało to i istotnie zmieniało podejście do sprawy w tym sensie, że poprzednie trafne ideowo pojęcie ekorozwoju - doprecyzowało praktycznie.
Zrównoważony – to znaczy - mający utrzymywać równowagę pomiędzy racjami środowiskowymi, a konieczną działalnością gospodarczą prowadzoną na gruncie najlepszej dostępnej wiedzy z minimalizacją zużycia zasobów i energii, dla zachowania ich dla następnych pokoleń. To najkrócej. W myśl tego podejścia, każda czynność gospodarcza, technologiczna, rozwiązanie prawne, ekonomiczne itd. mają być rozważane z punktu widzenia ich pełnych i co ważne - ciągnionych kosztów nie tylko ekonomicznych ale i ekologicznych. Ta analiza ma uwzględniać najlepszą aktualnie dostępną wiedzę i technikę, poszukując minimalizacji kosztu ekologicznego produktów i przyjmowanych rozwiązań, zastępstw zasobów nieodnawialnych – odnawialnymi i ma się odbywać w koordynacji działań technicznych, ekonomicznych, prawnych społecznych itd. – równocześnie, nie rozdzielnie. Nie mówimy więc o samej ochronie przyrody, technice czy technologii, mówimy już o wiele szerszym spektrum zagadnień. Ich pomijanie jest niezgodne z prawem międzynarodowym i polskim. A zasada ta bywa tylko słowem – wytrychem.
Wracając do pokazanego na początku tytułu panelu.
W świetle tego co powyżej napisano, możemy zobaczyć istotę dysonansu treści zawartej w przytoczonym tytule. Zrównoważone gospodarowanie energią jako istotny element ekorozwoju – cóż może oznaczać? Ładnie brzmi – to pewne. Gospodarowanie energią – tak, jest elementem prowadzenia życia gospodarczego – ale jak realizować i czym mierzyć owo zrównoważenie i najistotniejsze – z czym ma się owo gospodarowanie równoważyć? Tylko jako jeden fragment gospodarki bez powiązania z innymi elementami? Jest w ogóle możliwe tak izolowane równoważenie spraw energetyki z wymogami środowiska?
Nie są to problemy marginalne skoro – to wiadomo - analiza problemu musi uwzględniać najlepszą aktualnie dostępną wiedzę i technikę, poszukiwać zastępstw zasobów nieodnawialnych – odnawialnymi i ma się odbywać w koordynacji działań technicznych, ekonomicznych, prawnych społecznych itd. Dajmy tu przykład energetyki wiatrowej. Jak wygląda całkowity koszt ekologiczny jej instalacji i późniejszej drogi po technicznym zużyciu a nie tylko w momencie jej działania. Mówimy o kosztach finansowych i ekologicznych wytworzenia urządzeń, wież, elektroniki, linii przesyłowych, akumulacji energii, skutków środowiskowych działania (a są takie), kosztów utylizacji tego wszystkiego itp. W ogóle nie podnoszę sprawy relatywnie niewielkiej ilości tej energii w całej skali zużycia  – bo dodatni bilans poprzednio postawionych problemów przesądziłby wszystko. Każde efektywne zastępstwo, nawet najmniejszej ilości energii się liczy i nie można go podważać. Lecz jak w tej konkretnej sprawie można rozumieć pierwszą część owego tytułu panelu – zrównoważone gospodarowanie energią. Ładnie brzmi ale co może oznaczać?   
W zrównoważonym rozwoju nie mówimy przecież o samej ochronie przyrody, o technice czy technologii – to o wiele szersze spektrum zagadnień, których pomijanie jest niezgodne z prawem gdyż zasada zrównoważonego rozwoju jest wykładnią obowiązującego prawa. Oczywiście wiedza i technika się zmieniają – niemniej zastosowanie powyżej wyrażonej zasady już nosi za sobą ważne skutki. I o ironio –często każe postawić pod znakiem zapytania zgodność niektórych działań podejmowanych pod hasłami z przedrostkiem eko. Tego często finansując działania, się nie uwzględnia.
Równoważenie ma następować między interesami środowiska a interesami gospodarczymi człowieka. Ani racje gospodarcze ani środowiskowe nie mogą mieć monopolu na preferowanie swych racji i podporządkowanie sobie drugiego. Jak w tym świetle wyglądają wszelkie „akcje bezpośrednie”, wymuszenia, szantaże, czasem wręcz wymyślane racje środowiskowe aktywistów ekologicznych – by tylko tak ich nazwać. Czyżby w pierwotnym znaczeniu ekorozwoju, odróżniającym go od nowego podejścia określonego właśnie – zrównoważonym rozwojem, nie zauważono pomieszczenia w jednym tytule dwóch różniących się podejść do sprawy wzajemnych relacji pomiędzy gospodarką i środowiskiem. Pomijam nawet to, że najwyraźniej nie zauważa się bardzo celnej korekty pojęciowej wprowadzonej przez naszego Premiera – dodającej słowo odpowiedzialnego – do słowa - zrównoważonego. To ważne dookreślenie. Mamy przyjmować odpowiedzialność. Co to znaczy? Mamy pilnować całkowitego bilansu ekologicznego i wiedzieć, brać pod uwagę skutki ciągnione decyzji, a nie tylko te widoczne w jednym miejscu ich wprowadzenia. Co z tego, że żarówka np. tzw. energooszczędna jest nią w momencie jej używania, a gdzie początek i koniec jej istnienia? Najwyraźniej brakuje tego elementu nawet Komisji Europejskiej, już nie mówiąc o ideologicznych zielonych, choćby w sprawie Puszczy czy połajanek smogowych. Zauważmy – jakoś ani Komisja ani Zielono-Czerwoni (takie arbuzy) nie biorą i niestety nie mają przedłożonej odpowiedzialności za dalsze niszczenie puszczy rozprzestrzenianiem się kornika czy brakiem gospodarowania w oparciu o najlepszą dostępną wiedzę leśniczo- przyrodniczą. Ukręcono problem polityczny i nagonkę na Prof. J.Szyszkę – a jaki może być bilans i kto będzie ponosił odpowiedzialność? Prof. J.Szyszko – jako osoba kompetentna i to nie w osamotnieniu, a w oparciu o konkretne opracowania eksperckie – podejmował decyzje zgodnie z najlepszą dostępną wiedzą. Czy na pewno jest ona gorsza i mniej pewna niż wiedza Członków KE lub owych entuzjastów ochrony przedmiotowej – bez względu na jej skutki? Jak się to ma do realizacji ZZR? Bardzo mi np. brakuje informacji czy Polska, przed wymuszonym przez KE odstąpieniem od działań, (które –podkreślmy zgodnie  prawem) prowadził prof. J. Szyszko,  przedłożyła tejże Komisji Europejskiej raport stanu przed, w czasie i teraz – wraz z przewidywanym rozwojem sytuacji w Puszczy i pytaniem – kto, jak i jaką będzie ponosił odpowiedzialność za postępującą degrengoladę Puszczy. Postępującą w ramach oczywiście dbałości o środowisko. To byłoby ważne – by nie można było za parę lat powiedzieć – to Szyszko swym działaniem wykończył Puszczę. Ta – oczywiście – nie jest prapuszczą, ma konkretny rozmiar, położenie i otoczenie. Nie istnieje w próżni.   
Wypadałoby – właśnie w kontekście spraw energetyki poruszyć sprawy smogowe, Warto by było zobaczyć reakcje na ten zupełnie realny problem – w świetle owej zasady zamiast wygodnego administracyjnie i wybiórczo ataku na .. kominki, które na dodatek są techniką pozyskiwania energii cieplnej. Gdzie równość podmiotów wobec dostępu do środowiska – obywatela i elektrociepłowni, gdzie działania antymonopolowe, gdzie metodyczna analiza wkładu źródeł smogu czy gdzie w tej sprawie równowaga pomiędzy racjami merytorycznymi a polityczną poprawnością? Dalej – nie można kwestionować technicznej zasadności prac nad elektromobilnością lecz czy równolegle z nimi idą analizy pełnego i ciągnionego rachunku ekologicznego tego rozwiązania. Co np. z zauważeniem, że ta energia elektryczna musi być wyprodukowana i jej użycie jest tylko przeniesieniem (i oczywiście lepszym opanowaniem ale jednak ze stratami) punktów emisji zanieczyszczeń. Co z ważną regułą – myśl globalnie - działaj lokalnie - stosownie do posiadanych zasobów i możliwości – sugerującą by nie zużywać naszego bogactwa – węgla do prostego i rozrzutnego energetycznie spalania w kotle, na rzecz jego przetwarzania. Choćby na paliwa płynne. Jak wygląda porównanie bilansów ekologicznych czyli – właśnie zrównoważenie pomiędzy potrzebą pozyskania energii, a racjami środowiska. Czy jest to szacowane? Ciekaw jestem czy takie prace są właśnie przedmiotem finansowania i troski utytułowanych panelistów.
Tytuł debaty – jak widać łączy dwa nieco różniące się podejścia do sprawy – nowsze ze starszym – tak jakby z przyjęciem a priori prymatu eko – nad koniecznością równoważenia.
Tym, co w końcu - w tym rozumieniu powinno być kluczem do finansowania.
Debatować można.  



PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
30 Maja 2025

Targowica rozproszona

felekTargowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy może powiedzieli – formalnie należeli do elity. W ich pojęciu – Konstytucja 3-ciego Maja była zagrożeniem nie tylko ich praw ale i całkiem nieraz

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


30 Maja 2025

Targowica rozproszona

(185) Feliks Stalony - Dobrzański

Targowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


28 Maja 2025

Prosty wybór…

(588) Prof. Grzegorz Górski

To co się dzieje od 2 – 3 dni w Polsce w związku z wyborami, z pewnością przejdzie do historii. I nawet nie dlatego, że wynik tych wyborów w sposób...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(489) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(963) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)