- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty.
Reportaż-wywiad (w TVP Kultura) z Muzeum w Sulejówku, w zderzeniu z brutalną akcją wykonaną w Domu im, J. Piłsudskiego z polecenia samego Ministra i to od Dziedzictwa itd. dużo wyjaśnia w drugiej z tych spraw. Ujawnił on bowiem jeden z możliwych elementów myślenia o zaskakującym zdemolowaniu miejsca pamięci o początku działań ku odzyskaniu niepodległości po, a właściwie jeszcze w czasach zaborów. Styl, można powiedzieć, włamania i zaboru obiektów muzealnych z Domu im J.Piłsudskiego i Muzeum będącego statutową częścią Związku Legionistów Polskich jako żywo przypominał tradycję esbecji i to z jej najlepszych - można powiedzieć - czasów.
Jednak gdyby to zrobił, którykolwiek z okupantów, siłami swych bezmyślnych a posłusznych łomociarzy. ale zostało to wykonane siłami mojego – prawicowego rządu Tego nie mogę zrozumieć. Stąd szukam jakiegoś cienia racjonalności w motywach tego działania. bo o deklarowanym szacunku dla pamięci historycznej, o trosce itd. mowy tu być nie może. Szok tym większy, że osobiście byłem świadkiem składania przez tegoż Ministra deklaracji w zakresie udzielenia pomocy dla Domu i Muzeum. Wszystkie obietnice zostały złamane a siłowe wejście i zabór obiektów nawet bez sporządzenia protokołu – i to w tym wykonaniu - w głowie się nie mieści. Swoją drogą - wybór momentu przeprowadzenia owej niegodziwości zniszczenia Domu, Muzeum i Związku nie wydaje się być zupełnie przypadkowy. Mamy czas wyborczy. Dziś - któż o orientacji prawicowej podniesie sprawę nawet jako jednostkową, a z kolei dla lewicy, zbierającej zasadnicze owoce tego haniebnego czynu, milczenie jest tylko ich akceptacją To znakomicie uszczelnia i tak już silną blokadę dopływu informacji w sprawie. Wie ktoś coś w Polsce o jakiś Oleandrach i o wyczynie Ministra?
Oto rękami ludzi prawicy zostaje przyniesiony na tacy dar biznesowo-ideowy, o który lewactwo walczy metodami sobie właściwymi i dostępnymi od lat. Zadziałała maksyma Lenina o sznurze który to wróg ma sam przynieść by go na nim powiesić. Za jaką cenę – proste. Handel wydaje się być oczywisty - za wybrane obiekty z Muzeum będące statutową częścią Związku – organizacji społecznej – lewacy biorą materię budowlaną i lokalizację. W technice mamy w użyciu stary numer stosowany jeszcze przez zaborców i okupantów – włam konieczny bo ratujemy bo okazy zagrożone. A jak były taktowane przez zajmujących – zostało na szczęście zarejestrowane.
Minister „ratował” przez brutalny i demolujący zabór. Tak jakby pomoc i współdziałanie nie było sposobem na, nie tylko może lepsze zadbanie o zbiory lecz też na wzmocnienie statusu – tu – źródła pamięci o początkach czynu zbrojnego ku odzyskaniu niepodległości. Narzuca się prosta myśl. To może o to chodzi, by to źródło zniknęło z pamięci na rzecz późniejszych świadectw odzyskiwania niepodległości, którym obiekty pamiątek są potrzebne by wypełnić puste ściany autentykami. To też możliwy motyw i jakaś przesłanka do próby zrozumienia choćby jakiejś części motywów tego co zrobiono.
Zgodnie z celami lewicy – ale wobec skuteczności czy to się tu liczyło?
Szukając dalej motywów zauważmy, ze za każdą decyzją, obok formalistyki stoi wszak konkretny człowiek, jego uformowanie i prywatne motywacje. Tu małe – nawet wręcz fobie, mieszają się z wzniosłą retoryką i dobrymi chęciami. Tylko wielcy wznoszą się ponad takie sprawy – czego właśnie J.Piłsudski był znakomitym przykładem. Dla Polski – nie patrzył na orentacje polityczne a na cechy osobowe ludzi.
Spróbujmy zacząć od tu mojego zupełnie prywatnego, oglądu postaw osób zajmujących stołki decydentów – mówiących o sobie jestem z centrum, mam ogląd szerszy niż inni w jakiejś Polsce A, B czy C. - jestem warszawiakiem. Czasem warsiawiakiem czyli cwaniakiem lekceważącym ludzi z prowincji – skrótem mówiąc – specem od sprzedaży Kolumny Zygmunta lub wręcz Słoikiem. U takich na pierwszym planie stoi skuteczność i sukces a to partiom się dziś podoba.
Oczywiście w realu niema w tym zakresie ostrych podziałów i konkretne osoby mogą mieścić się w poszczególnych modelach osobistych postaw lub ich wzajemnego pomieszania.
Dla każdego polityka a tym bardziej decydenta – zwłaszcza traktującego politykę tylko jak grę o stołek - skuteczność ma wartość najwyższą. Sukces, skuteczność – w pościgu i ich ciągu, metody - zaczynają mieć tylko znaczenie nie co do ich jakości, a skuteczności.
Publika – widzi efekt a o kuchni wie niewielu.
Wspomniany na wstępie wywiad a w nim mieliśmy między innymi obraz przewodnika pokazującego i ze szczegółami opisującego jako eksponat baldachim nad wejściem do krypty Marszałka pod Wieżą Srebrnych Dzwonów na Wawelu. Sugestia opisem, że mowa o jakimś oryginale – eksponacie w Muzeum w Sulejówku - kazała mi jako krakusowi sprawdzić czy aby na pewno ów baldachim jeszcze stoi. Stoi, choć i to nie musiało być pewne
Proszę zauważyć, że oto mamy owo muzeum w Sulejówku – od lat już promowane jako miejsce pamięci o Marszałku i nowo powstające głodne eksponatów muzeum w Cytadeli. Od lat Oleandry z różnych powodów a za interesami lewactwa – medialnie są izolowane. W Polsce się wie, że wymarsz I wszej Kadrowej w 1914 r miał miejsce z Oleandrów – tylko cóż to było te Oleandry – gaik, lasek jakiś? A w tym miejscu stoi Dom im J. Piłsudskiego – wybudowany społecznie jeszcze przed wojną jako pierwsza część większego założenia – siedziby Związku Legionistów, budowanego społecznie dla upamiętnienia Czynu Legionowego - początku zbrojnej walki o wybicie się na niepodległość.
Na tym tle Sulejówek – dużo późniejsze i prywatne mieszkanie Marszałka dla pamięci o początkach ma zupełnie inne znaczenie .
Te dywagacje – to jedno
Jednak liczy się efekt. Siłami prawicy trwa likwidacja i demolka miejsca pamięci o źródle. To źródło miało być upamiętnione większym założeniem architcktonicznym autorstwa A.Szyszko –Bohusza. Przed wojną społecznym wysiłkiem wybudowano Dom i też społecznie latami zbierano pamiątki
Po drodze były dwie różne ale okupacje – delegalizacje a teraz brutalny włam, zabór wybranych obiektów z czarnym P-R w tle i żądanie delegalizacji Związku i zniszczenia metodami których czyściciele kamienic mogą się uczyć.
W głowie się nie mieści.
Wyborczy wniosek też się narzuca.
Wobec sumarycznej rzetelności i jakości oferty ideowej ZP, w wyborach musi się eliminować cwaniaków uganiających się za sukcesem dla osobistego poklasku– co zresztą w trakcie kadencji partia ta robiła. Nie zawsze jednak identyfikując persony. Innymi słowy mamy obowiązek głosować tylko na osoby z tej listy, których postawa jest nam znana.
Proste tyle, że wymaga wysiłku
Dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 29.08.23