- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty.
Żydowska Organizacja Bojowa starała się o pomoc ze strony AK, jednakże bez powodzenia, z dwóch głównie powodów: po pierwsze KG AK uważała, że ŻOB jest opanowany głównie przez komunistów różnej maści (tzn. nie peperowców, ale partie ideowo marksistowskie), a wpływ socjalistycznego Bundu, który był lojalny wobec Rządu Polskiego w Londynie, nie jest w ŻOB decydujący. Po drugie KG AK (Grot - Rowecki) uważała, że Żydzi nie będą walczyć i nie warto dawać im broni.
Gdy wiosną 1943 Arye Wilner, wysłannik ŻOB, po raz kolejny zwrócił się do AK o pomoc, otrzymał jako warunek, żądanie deklaracji lojalności wobec Rządu w Londynie, na wypadek, gdyby doszło do walki pomiędzy siłami sowieckimi i polskimi, po wkroczeniu Sowietów na terytorium RP. AK zażądała deklaracji podjęcia przez ŻOB walki z Sowietami u boku armii polskiej.
Jakkolwiek do przełomu w wojnie było jeszcze daleko, i sytuacja będąca przedmiotem żądania ze strony AK wymagała wyobraźni i wiary w zwycięstwo, to jednak organizacje polityczne wchodzące w skład ŻOB, nie kwapiły się ze spełnieniem żądania, ponieważ były one przywiązane do swych przedwojennych ideologii, jak pisze Moshe Arens, autor monografii o Powstaniu w getcie warszawskim (Flags over the Warsaw Ghetto - podaję tytuł wydania ang. ponieważ nie mam w ręku wyd. polskiego).
Doszło do narady partii wchodzących w skład kierownictwa ŻOB nad odpowiedzią na żądanie AK deklaracji lojalności. Hashomer Hacair oraz Poaley Syjon -Lewica uważały, że taka deklaracja byłaby zdradą ich "najbardziej świętych ideałów". Bundowcy dyplomatycznie milczeli i w naradzie nastąpił impas.
Następnego dnia, Hersh Berliński z Poalej Syjon- Lewica zaproponował rozwiązanie takie, że nie ŻOB, tylko Żydowski Komitet Narodowy (ŻKN), który jednoczył wszystkie, poza Bundem, żydowskie partie: Poalej Syjon – Lewicę, Poalej Syjon – Prawicę, Ogólnych Syjonistów, PPR oraz organizacje młodzieżowe: Haszomer Hacair, He-Chaluc i Dror, przekaże do AK deklarację następującej treści:
"Jako obywatele Polski jesteśmy związani decyzjami polskiego Rządu."
Następnie Berliński w imieniu Poaley Syjon - Lewica, oczyścił swe sumienie przemawiając tak:
"Drodzy Towarzysze, w wypadku konfliktu pomiędzy Związkiem Sowieckim a Polską, zrobimy wszystko, aby osłabić zdolność bojową (fighting ability) Polski. Nasze miejsce jest w szeregach Armii Czerwonej i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc jej odnieść zwycięstwo. Październik 1917 nauczył nas, że wielu naszych dzisiejszych przyjaciół, stanie się naszymi krwawymi wrogami (bloody enemies) w decydującym momencie bitwy o kontrolę nad robotnikami. Zjednoczyliśmy się, aby walczyć przeciwko niemieckim okupantom, przeciwko likwidacji żydowskich mas w warszawskim getcie. Nie może być wykluczone, że broń, którą pozyskamy przez wspólne starania, zostanie obrócona przez jednego przeciw drugiemu (will be turned one against the other) w ostatecznej walce determinującej (at the time of the fateful determination of the future nature of the world) kształt przyszłego świata, jeżeli polityczny interes klasy pracującej i jej awangardy, zażąda tego od nas."
Arens podaje, że Hashomer Hacair poparł Berlińskiego [projekt] umowy (nodded his agreement; więc chyba chodzi o "umowę" między partiami żydowskimi - innymi słowy, że teraz starają sie wspólnie o broń od AK, ale umawiają się, że w przyszłości ta broń, wbrew deklaracji na użytek AK, zostanie skierowana przeciwko Polakom ), a reprezentanci Bundu milczeli.
Arens pisze dalej, że AK po otrzymaniu deklaracji ŻKN, nie kierowało do Żydów więcej warunków natury politycznej.
W przytoczonych cytatach z obrad, Arens powołuje się na "Wspomnienia" Berlińskiego ("Zichroines" Tel Aviv 1966 Ringelblum Institute, strony: 177-181).
W podsumowaniu warto jeszcze przypomnieć dwie okoliczności:
Bund, który podobno dominował w ŻOB, milczał słysząc tą zapowiedź kolejnej zdrady państwa polskiego przez Żydów, i nie wpłynęło to na decyzje Bundu, który nie tylko nie chciał współpracować z ŻZW, ale żądał, aby ten podporządkował się ŻOB. Mogło być tak, że Bund, mając poczucie resztek lojalności wobec Rządu Polskiego w Londynie, jak chodzi o kilku czołowych przedstawicieli, był już oddany Sowietom, jak chodzi o pozostałych przy życiu szeregowych członków.
Należy pamiętać, że opisana wyżej narada miała miejsce po wywózce z Getta głównej masy ludności i jej wymordowaniu. Jeszcze na pare tygodni przed wywózkami, w czerwcu 1942 roku, Janusz Korczak stwierdził, że gdy Sowieci wkroczą do Polski, to dojdzie do wielkiej tragedii, ponieważ wszyscy "ci ludzie" (mówił o ludności Getta) staną po stronie Sowietów przeciwko Polakom.
Wypowiedź Berlińskiego, który po doświadczeniu zagłady większości Getta, pozostawał w Getcie wśród niecałych 60 tysięcy Żydów i powinien raczej liczyć się ze swoją śmiercią, niż przyszłą walką "o kontrolę nad robotnikami" (polskimi oczywiście - żydowscy już nie żyli), świadczy o tym, że poza nielicznymi członkami ŻZW (razem z ocalałymi członkami rodzin ok. jeden tysiąc, być może), pozostali przy życiu Żydzi w Getcie warszawskim byli nieprzejednanymi wrogami Polski.
Na koniec warto odnotować, że autor cytowanej monografii, Moshe Arens, był jednym z nielicznych polityków Izraela (obecnie chyba emeryt - były minister obrony i min. spraw zagranicznych), który zachował się przyzwoicie w ostatnim konflikcie polsko żydowskim i zaprzeczył oskarżeniom Polaków o ich współudział w zagładzie Żydów. Szkoda, że proporcja Żydów mających szacunek dla prawdy historycznej, do całej reszty Żydów wydaje się być obecnie taka sama, jak proporcja liczebności ŻZW do reszty Getta Warszawskiego.
Refleksje o nieprzejednanej wrogości stojących w obliczu śmierci Żydów, wobec Polaków, których proszą oni o pomoc, pozostawiam innym. Oczywiście chodzi mi o refleksje komentatorów z mojego kręgu cywilizacyjnego.
Tekst ukazał się na Salon24 w dniu 19 kwietnia 2018r
.