Humaniści ostatnio nieco zbliżyli się do techniki za sprawą komputerów, samochodów i innych otaczających nas rzeczy. Wielu z nich chyba jednak wierzy, że pod maską samochodu siedzi stado krasnali napędzających to urządzenie, które ma jeździć – łaski nie robi. I są z tego dumni.

W przypadku humanisty demonstracyjna niechęć do techniki wręcz nobilituje, ma świadczyć o jego szlachetnym oderwaniu od siermiężnej sfery przyziemnej.

Technicy, też trzeba przyznać – rzeczy humanistyczne uważają za zbyteczną stratę czasu i bujanie w obłokach. Jednakowoż w ich przypadku nie zawsze - ale bywa – że braki w wykształceniu ogólnym są przedmiotem zawstydzenia, a nie dumy. Choć są i tacy dla których analfabetyzm czasem nawet nieuświadamiany jest dowodem na pełny profesjonalizm w danej dziedzinie technicznej. Znane są tez wśród ludzi techniki przykłady wręcz można powiedzieć luminarzy zainteresowań humanistycznych. Mało tego ludzie ci doskonale – na wzór ludzi renesansu - potrafią znajdować humanistyczne piękno w tym czego sami doświadczają jako technicy. Rodzą się z tego arcyciekawe połączenia. – a nawet dzieła.

Wydaje się, że kontekście tego zestawienia oczywiście jedynie zbliżonego do prawdy, warto pokazać inicjatywę Biblioteki Głównej AGH – organizowania spotkań z - ogólnie – ciekawymi ludźmi. Drzewiej i to przez cały czas istnienia AGH – takie inicjatywy powstawały, były realizowane i – różnie się kończyły. Przypomnę całą działalność Pani Balewiczowej, gdy to Klub Pracowników nie był tylko barem ze zmienną dekoracją różnych wystaw (i to na szczęście się utrzymuje) a też i miejscem ciekawych spotkań a nawet można powiedzieć promocji – ze przypomnę wystawę prac Jana Salamona znakomitego portrecisty. To było tak dawno, że uruchomienie spotkań w Bibliotece można uznać mniej za kontynuację a bardziej za coś co ma szansę dziś wnieść w mury Akademii okazję do pokazania społeczności techników ważnych wartości humanistycznych. W końcu to sami pracownicy są swymi zainteresowaniami i dokonaniami bardzo ciekawym polem do pokazania tego połączenia.

Wszystko co powyżej napisałem – jest ważne dla wskazania, jakie nie tylko szczegółowe ale i ogólne znaczenie, miało spotkanie z szopkarzem prosto z krakowskiego Zwierzyńca. Miało ono miejsce w Bibliotece Głównej.Stanisław Malik, bo o nim mowa, jest wieloletnim pracownikiem AGH, prywatnie kontynuującym krakowskie i rodzinne tradycje szopkarskie.

Można by było powiedzieć; cóż to wielkiego – spotkanie lokalne, ze Stasiem, z kimś znanym nam, a nie szerszej publice i to ma być atrakcja?

Osąd to z gruntu fałszywy.

Otóż – to spotkanie każe popatrzeć z dumą i podziwem na nasze wartości cenione na całym świecie. Spotkanie z kimś stąd – zza płota – wydaje się, że to nic dziwnego i atrakcyjnego. Tymczasem szopki Stanisława czyli Stasia, są dziś rozsiane po całym świecie i w różnych gabinetach.   I słusznie Pan Malik przypomniał, a właściwie uzmysłowił nam, że aż trzy rzeczy symboliczne dla Krakowa pochodzą ze Zwierzyńca i wszystkie czekają na oficjalne potwierdzenie, iż są one świadectwem polskiego i lokalnego dziedzictwa kulturowego. To; Lajkonik, Odpust (a nie żadna tam zabawa ludowa!) Emaus i właśnie szopki. Koników na świecie jest sporo, szopki też nie powstają tylko w Krakowie i to od czasów św. Franciszka z Asyżu – ale wszystkie te rzeczy ze Zwierzyńca są niepowtarzalne właśnie w skali światowej. Chciałoby się powiedzieć – swego nie znacie i … nie szanujecie, cudze chwalicie.

Tak jak pasjonat każdej sprawy może o niej mówić w nieskończoność, tak i Pan Malik wysnuł wspaniałą opowieść, w której splatały się w jedno; historia szopki, jej forma, znaczenie, przekaz oraz rodzinna tradycja i anegdota. Zabrakło mi trochę opowieści jakim kluczem się posługuje na samym początku projektując szopkę – a może tej opowieści po prostu nie ma, bo popatrzy się sufit – i … już wie. Koncepcja nie jest może sprawą kalkulacji a czegoś co jest własnym każdorazowym napędem – po prostu tak będzie. I już. Raz kopuła w centrum będzie dosłownie zygmuntowska za innym cebulasta. Bo tak się podoba. Są dodawane i aktualia – upamiętniające nawet jubileusz klubu sportowego. Ale nie u Stasia. On wie że szopkę robi na chwałę Pana. Coś takiego jak pisanie ikon. Niby każda podobna do drugiej a każda jest i była owocem indywidualnej długotrwałej pracy i .. modlitwy.

Film nakręcony w czasie wykonywania jednej szopki, czyli w półroczu pracy nad nią przez jedną ze stacji TV – w trzech odstępach czasu, pokazuje nawet taką rzecz jak precyzja wykonania konstrukcji i wykończeń. Jaka to, taka robota – można się przekonać - możliwa do wykonania tylko doświadczeniem, pewnością ręki skojarzoną ze znajomością materiałów i – pasją. Tego nie zrobi nikt, kto nie ma wewnętrznego można powiedzieć przymusu, a właściwie chęci i nie zna tradycji. A Pan S.Malik ma ciągłość trzech pokoleń.

Trzeba było widzieć, z jakim zgorszeniem Pan Stanisław mówił o takich sztukmistrzach co to usiłują wsadzić do szopki robionej na chwałę Pana – gotowe, gdzieś kupione figurki albo – o zgrozo - usiłują nawet przynieść na konkurs całe szopki z seryjnej produkcji rodem z Sukiennic. Każdy szopkarz i Juror, takie rzeczy widzi nawet bez zbliżania się do szopki.

I jeszcze jedna rzecz mi się bardzo spodobała. Konkurs jak konkurs – coroczna od Prof. J. Dobrzyckiego rywalizacja i to praktycznie równych sobie szopkarzy. Kto rozgryzie kombinacje jurorów i drogi ich myślenia będzie wielki. To sami szopkarze mają w tym względzie własne oceny. Można by było się spodziewać jakiś komentarzy w odniesieniu do rywali, o jak by nie było, splendor nie byle jaki być na pudle w Konkursie – to wielka sprawa. A tu pełny szacunek i podziw dla współkonkurentów, a także – co może i zaskoczyć – bardzo duża estyma dla byłego szefa p. Stanisława w Akademii śp. Prof. S .Gorczycy, który bardzo doceniał to co robi Pan Stanisław. Widać wiedział On, że ta zwykła, codzienna praca zawodowa (a to był szef-piła!) musi dla rangi i znaczenia ustąpić wielkiej wartości jaką jest robienie szopki. Nie robienie w ogóle a właśnie przez Mistrza. Warto wiedzieć, iż w gorącym okresie wykańczania szopki Pan Stanisław dostawał luz w pracy, a za pośrednictwem Prof. S. Gorczycy szopki Pana Malika lądowały w różnych miejscach Europy.

W sumie – skromny człowiek – szopkarz - a ważna postać nie tylko dla Akademii Górniczej ale i Krakowa.

Dał się namówić na, choć kameralny, ale jednak publiczny występ co jak wiem sporo Go kosztowało zebrania się w odwadze. Lecz w końcu mówił o swojej pasji a to zwalniało zahamowania i dawało bardzo ciekawą opowieść.

Bo to prawda – On to robi – bo tak trzeba, bo chce, bo Go to pasjonuje.

Powszechnie mówi się – ot szopka – wyrób ludowy.

Właśnie nieprawda – Szopka – wyrób jednorazowy i artystyczny.

Jak na gościa ze Zwierzyńca i fotografika przystało.

  • malik_1.jpg
  • malik_2.jpg
  • malik_3.jpg
  • malik_4.jpg
  • malik_5.jpg
  • malik_6.jpg
  • malik_7.jpg
  • malik_8.jpg
  • malik_9.jpg

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
05 Października 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz.2

Przeciw a nawet za czyli o postawie Rady Dzielnicy VII wobec projektów inwestora . Hotelu Miastoprojekt. Oto powstaje super hotel w super lokalizacji.
Za istniejącym od lat 50 tych budynkiem Miastoprojektu - budowa już trwa, a niebawem, w drugim etapie – za pozostawioną jego fasadą ma się odbyć gruntowna zmiana jego wnętrza po prostu nowa budowa przysłonięta starym frontonem. To taki rodzaj nowej formy dbania o obiekt wpisany

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 9 minut.)


05 Października 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz.2

(1207) dr inż. Feliks Stalony - Dobrzański

Przeciw a nawet za czyli o postawie Rady Dzielnicy VII wobec projektów inwestora . Hotelu Miastoprojekt. Oto powstaje super hotel w super...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 9 minut.)


30 Września 2025

Mocne słowa szefa Pentagonu do generałów: Nie będzie miesięcy tożsamości w armii, facetów w sukienkach. Koniec z tym g***em.!

(634) Edward Brożek

• Szef Pentagonu Pete Hegseth w mocnych słowach zwrócił się do setek generałów w bazie w Quantico pod Waszyngtonem, zapowiadając rewolucję w armii....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.)


29 Września 2025

Jedno słowo z Campusu Trzaskowskiego

(288) Feliks Stalony - Dobrzański

Codziennie mamy do czynienia z różnymi wypowiedziami i zdarzeniami. Jedne zauważamy z innymi mamy ochotę polemizować jedne nam się podobają inne...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 42 sekundy.)


28 Września 2025

W zieleni

(236) Joanna Zakrzewska

  Kiedy świat wali się w każdej swojej cząstceA serce tak boli...... Ja pragnę zieleni tej prostejChłonę ją z każdą chwilą Gdy oddałam sie...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 20 sekund.)


Cookies user preferences
We use cookies to ensure you to get the best experience on our website. If you decline the use of cookies, this website may not function as expected.
Accept all
Decline all
Analytics
Tools used to analyze the data to measure the effectiveness of a website and to understand how it works.
Google Analytics
Accept
Decline
Unknown
Unknown
Accept
Decline
Save