Jak corocznie – dobrze byłoby się zapytać dlaczego – rozgrywa się na naszych oczach i – plecach, konflikt pomiędzy lekarzami a NFZ. Opinia publiczna nie ma pojęcia o tym, o co tym gościom chodzi. Sezonowo biorą się za łby i – jak mówi oficjalna propaganda – znów ci rozbestwieni lekarze żerujący na biednych chorych ludziach – chcą zachapać więcej kasy.

Ciągle im źle, a mają dochody, że ho, ho – my to wiemy. Mając usłużne media łatwo opinii publicznej wmówić, iż to pazerni lekarze sprzeniewierzają się Przysiędze i swej Judymowej misji.

Jakoś w tej narracji nie stawia się problemu tak, że to NFZ żeruje na pacjentach gdyż używając ich jako żywe tarcze stawia lekarzy w jakimś przymusie wykonywania pracy bez odpowiedniej gratyfikacji umożliwiającej funkcjonowanie. Ktokolwiek wie co oznacza słowo negocjacja w wydaniu NFZ, przyzna, że należy to uznać za wysoce prawdopodobne.

Nie jestem skłonny do dawania uniwersalnych i uogólniających rozstrzygnięć. Każdy przypadek – jak w życiu - jest na dodatek indywidualny, lecz myślącego człowieka musi zastanowić już sama jednostronność oficjalnej narracji.

A groźby Pana Ministra, że będzie nakładał kary w wysokości nawet 500 tys PLN są podwójnie zastanawiające. Ani Pan Minister nie jest organem sprawiedliwości ani też lekarze mający swoje gabinety, a którzy nie podpisali umów nie są, do chwili popisania kontraktu, z nim związani.

To, że nasyła kontrole na te gabinety i że „negocjując” stosuje groźby tylko go kompromituje. Wyobraźmy sobie bowiem, że w takim kontrolowanym gabinecie znajdą się niedociągnięcia uniemożliwiające podpisanie kontraktu, a ten wcześniej by umowę podpisał to co? NFZ nie wiedział z kim podpisuje umowę? Ewidentna szykana. Groźby są całkiem realne, bo dla gabinetu nie podpisanie umowy na okres powiedzmy trzech miesięcy – to straty (zależnie od wielkości spółki, ilości zatrudnionych lekarzy itd.) nawet kilkusettysięczne – do likwidacji działalności włącznie. Kara za niepodpisanie zaordynowana bez Sądu – administracyjnie jednym popisem urzędnika. Widział ktoś coś takiego?

Wychodzi na to, że lekarze nie podpisując umów są samobójcami. Może raczej stają przed wyborem samobójstwa z powodu podjęcia zobowiązań leczniczych ponad swe finansowe możliwości – co musi prowadzić do plajty, a podpisanie umowy byłoby działaniem na szkodę spółki, lub do samobójstwa natychmiastowego poprzez likwidację działalności (to też są koszty), zmiany zawodu lub pójścia na zupełnie wolny rynek – usług dla bogatych. Wtedy NFZ i usługi w ramach ubezpieczenia (też słowo godne analizy) takiego lekarza nie dotyczą.

Czy o to chodzi?    

W myśleniu o sprawie musi się na nią nałożyć to, że sama nazwa „usługa” w przypadku leczenia nie może być tylko indywidualizowana. Dziś leczenie to cały system, którego znacznych części pacjent nie tylko nie widzi, ale nawet nie ma pojęcia o ich istnieniu. Procedury – to koszty nie tylko pracy lekarza ze stetoskopem    

Jakie mamy przesłanki do wyrobienia sobie jakiejś opinii. W tym kontekście kształcąca dla opinii publicznej byłaby analiza kosztów tzw pakietu onkologicznego. Kosztów zlecenia badań specjalistycznych przez lekarza POZ i jego odpowiedzialności? Jak mówię – nie sądzę by opinii możliwej do uogólnienia

Dość oczywistą jest sprawą, postawienie NFZ w roli pośrednika w przepływie pieniędzy publicznych pochodzących z wpłat na rzecz „służby zdrowia” lub jak kto woli „ochrony zdrowia” czyli od potencjalnych usługobiorców, do usługodawców i rzeczywistych usługobiorców. W końcu nie każdy wpłacający jest chorym. Warto tu zauważyć zburzenie obowiązującej od wieków relacji chory – lekarz, na rzecz relacji na kształt relacji bosy – szewc, co enigmatycznie ubrano w owo usługobiorca – usługodawca. Zauważenie tego systemowego odhumanizowania kontaktu chorego z lekarzem, może więcej wniesie do oceny (broń Boże akceptacji) sprawy

W relacji usługodawca - usługobiorca. zawsze usługobiorca będzie oczekiwał na jak najwięcej za najmniejsze pieniądze, a usługodawca będzie chciał dać jak najmniej za największe pieniądze. Można i tak – ale to co jest dobre w swobodnym rynku przestaje być takim gdy ten rynek – jeśli w ogóle go tak nazwać – podlega różnym formom delikatnie mówiąc – przymusu bezpośrednio i wprost szantażu.

By wyjaśnić takie sformułowanie warto się może zastanowić dlaczego w ogóle powstały i działają wszelkie porozumienia, stowarzyszenia, związki lekarzy.

I tu można wskazać źródło problemu.

Te związki powstały, by ktoś fachowy np. wynajęty prawnik, znający prawo, na którym lekarze nie muszą się znać reprezentował grupę lekarzy w kontakcie z urzędnikiem. Lekarz ma się zajmować chorym a nie lawiną papierów. Główną ideą jest to by negocjacje były faktycznym konkursem czyli dochodzeniem do kontraktu na podstawie analizy ekonomicznej i medycznej a nie dyktatem. A jak jest? Dajemy ci tyle i tyle a ty masz robić wszystko naraz.

Dziś, za sam pomysł porozumienia się między sobą, wynajęcie fachowej reprezentacji lekarze są karani. To zrozumiałe – urzędnikowi łatwiej jest narzucić dyktat jednemu osamotnionemu niż fachowej reprezentacji całej grupy. Jakoś nikomu nie przychodzi do głowy karanie kogokolwiek za wynajęcia fachowca w sprawcach sądowych czy biznesowych. Samo więc szykanowanie lekarzy za to że używają takiej reprezentacji jest nie do pojęcia.

I to ma być wolny rynek?

Czy jest pewne, że zadłużające się szpitale to tylko wynik złego zarządzenia? A może nie zadłużające się szpitale w tym układzie, są bardziej przedsiębiorstwami, w których pacjent jest tytułem do podnoszenia kasy – jest jednym ze składników „produkcji”, a nie miejscem w którym życie ma najwyższą cenę. Ile ona wynosi należałoby się zapytać.

Lub inaczej – jaki jest w końcu pakiet podstawowy.

Jeśli oczekiwania lekarza, NFZ uznaje za zbyt wygórowane – to nie podpisuje z nim kontraktu, szuka innego lekarza, zmienia zakres kontraktu itd. Wszak na tym polega ustalanie każdego kontraktu, który już podpisany ma obowiązywać. Obie strony muszą podejmować zobowiązania takie, jakie leżą w ich możliwościach.     

Innymi słowy tak dochodzimy do odkrycia wcale nieepokowego bo jawnego od lat. Pieniądz ma iść za pacjentem, a nie pacjent ma być tytułem do pobrania pieniędzy od ich dystrybutora.

To, że nie jest realne zapewnienie wszystkim wszystkiego jest jasne. Ale jedno jest pewne system ani nie może pasożytować na pacjencie ani na lekarzu. Ani na odwrót.

I końcowe – ważne wydaje się pytanie.

Ile to w mizerii finansowej wynoszą koszty pośrednictwa w dystrybucji pieniędzy i czym są one uzasadnione. Corocznym, sylwestrowym pohukiwaniem Ministra?

Relacja usługodawca – usługobiorca, jeśli ją przyjąć dla leczenia, jest w tym wydaniu handlowo fałszywa. W czysto wydawałoby się relację handlową, biznesową wchodzi – i tak lekarzu musisz. Musisz być Judymem i omnibusem.

To ostatnie w szczególności jest groźne dla pacjenta.

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

felekNie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika. Porządkując pole rozmowy może od tego należałby zacząć. Polemika przecież to reakcja na jakiś pogląd a tekst pani Langiewicz jest serią zdań, opinii,

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(391) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(807) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)


09 Maja 2025

Polemika wyborcza

(354) Aniela Langiewicz

Moi mili z reguły piszę wiersze i są publikowane od czasu do czasu. Ale tyle się dzieje w naszej polityce jeśli chodzi o wybory prezydenckie, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 24 sekundy.)


08 Maja 2025

Ośmiogwiazdkowa kawalerka. Bez kłamstwa ośmiogwiazdkowa koalicja nie istnieje

(549) Jerzy Szmit

„Operacja kawalerka” skierowana przeciwko Karolowi Nawrockiemu to przykład ośmiowiązkowego amoku, w jakim żyje ten odłam społeczeństwa. Wiedzą, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 26 sekund.)