- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty.
Nie pomogły adresy do Gwarantki Ustroju III Rzeczpospolitej ani „zatroskani przyjaciele” Polski z Brukseli ani nawet sejmowa próba „Liberum Veto”. Polska to dziś już zupełnie inny kraj niż pół roku temu, kraj który przywraca znaczenie starych, prostych, ale jakże ważnych słów tj.: zdrada, suwerenność, interes narodowy, patriotyzm, prawo i sprawiedliwość, wiara i tradycja chrześcijańska. Nie da się już dziś szkodzić Polsce bez konsekwencji.
Totalnie nowoczesna opozycja, która przez całe lata handlowała Polską, uprawiała „majątkowe i finansowe szmalcownictwo” czuje się coraz bardziej zaniepokojona. Jak tak dalej pójdzie i o ile rząd PIS nie popełni kardynalnych błędów, to opozycja w najbliższych wyborach będzie mogła głównie liczyć na głosy mniejszości niemieckiej i banksterów. Wojna o nową Polskę ciągle trwa, mimo rezolucji UE bociany do Polski przyleciały, a wiosna wybuchła, nie tylko w przyrodzie, ale również w sercach milionów Polaków, co najlepiej było widać 10 kwietnia na Krakowskim Przedmieściu, jak i na obchodach 1050-lecia Chrztu Polski w Gnieźnie i Poznaniu.
Pogardliwe, zmasowane ataki niemieckiej prasy, niemieckich i brukselskich polityków i biurokratów, a zwłaszcza niemieckiej internetowo-medialnej V-tej kolumny w Polsce nie ustają. To wyraz wielkiego zaniepokojenia o zyski zagranicznych, a zwłaszcza niemieckich koncernów i banków oraz instytucji finansowych i medialnych w nadwiślańskim Eldorado, osiągane tu od lat tanim kosztem. Gra idzie o gigantyczne pieniądze, nie tylko te legalnie, co roku transferowane za granicę - rzędu ok. 90mld zł - ale przede wszystkim o te, które być może trzeba będzie Polsce i Polakom zwracać, bo się mogą o nie wreszcie upomnieć nowe, polskie władze. Chodzi zarówno o stare zaległości, takie jak choćby odszkodowania za II-gą Wojnę Światową ok. 850mld dol., ale również o te blisko 200mld zł uzyskane w sposób podstępny, wielce wątpliwy, ale nawet w sprzeczności lub z pominięciem obowiązującego w Polsce prawa, których poprzednie rządy, nie chciały egzekwować. I można by do tego zaliczyć nie tylko ok. 140mld zł z tytułu tzw. kredytów frankowych, rażąco oszukańczych polisolokat na kwotę ok. 50mld zł czy też starych opcji walutowych dla przedsiębiorstw na kwotę ok. 20mld zł.
Nie tylko Niemcy byli święcie przekonani, że po 1 maja 2016r. da się w Polsce wykupić co lepszą polską ziemię rolną, jak i również lasy i grunty leśne, za co niektórzy już pobrali zaliczki. Wszystko było doskonale poukładane i nagle takie „niedopatrzenie” - Naród wybrał sobie kogo chciał - wybrał PIS i sprawy przybrały zły obrót. Bo, co jak co, ale pieniądze to Niemcy mają, zagranica ma też w ręku ogromne polskie długi, a za długi da się przejąć resztkę wartościowego majątku Polaków. Nic dziwnego, że niemieckie media w Polsce i ich sojusznicy w kraju wykorzystują ostatnie publiczne przyczółki, zaprzyjaźnione media i rozgrzane sądy z TK na czele, by jak najszybciej obalić nowy, polski rząd.
Lider Nowoczesnej R.Petru w tej sprawie powołuje się nawet na autorytet Mieszka I-go, tyle tylko, że Mieszko I nie wciskał Polaków tzw. kredytów frankowych. Czy to się da powstrzymać? Nowa PIS-owska władza może przecież wzorem USA i innych cywilizowanych krajów, zażądać np. 3-5mld zł odszkodowań dla polskich właścicieli Volkswagenów, jak i z tytułu zagrożeń dla środowiska z powodu oszustwa związanego z systemem emisji spalin w -Das Auto. Nie mówiąc już o tym, że Polska mogłaby się domagać miliardowych odszkodowań z tytułu Nord Stream I i Nord Stream II dla polskiej energetyki, tranzytu i handlu. Mogłaby wyliczyć, ile niemieckie firmy energetyczne powinny zapłacić Polsce za przesył i wpuszczanie do polskich sieci energetycznych olbrzymich nadwyżek prądu, wytwarzanych przez niemieckie wiatraki, a płynących przez Polskę do Bawarii, Austrii czy Włoch. Przez ostatnie 8 lat, nieco grosza, by się uzbierało. Niektóre zagraniczne banki w minionych latach dopuszczały się manipulowania kursem polskiego złotego, a wielkie kary finansowe z tego tytułu są na świecie normą i m.in. Deutsche Bank słono już za to płacił. Jeśli Niemcy tak bardzo dbają o polską demokrację, a nawet zarobki polskich kierowców TIR-ów, to powinni w swych firmach w Polsce wprowadzić podobne wynagrodzenia jak u siebie. Jak widać, gra nie idzie o tzw. czapkę śliwek, a po polskiej stronie Odry partner jest coraz bardziej zdeterminowany i ma coraz większe społeczne poparcie. Stąd taka skala tej hybrydowej, niemiecko-brukselskiej wojny z Polską. Polska ma znaczące interesy z Niemcami, ale też niemieckie koncerny i banki nad Wisłą biedy nie klepią. Niemcy winni więc rozważyć czy warto dalej wspierać nad Wisłą Totalną Opozycję - coraz bardziej bezradną i absurdalną, która chce obalić legalnie wybrany rząd?
Czy lepiej jednak zawrzeć rozejm i zainspirować kolejny, współczesny Zjazd Gnieźnieński, bo jak uczy historia w Polsce trafiają się nie tylko „Bolki”, ale co jakiś czas też Bolesławowie, całkiem Chrobrzy, a nawet Śmiali.
Tekst ukazał się na portalu wPolityce 18 kwietnia 2016r